Sid Meier's Civilization V - zapowiedź - Strona 2
Legenda powraca po raz piąty, a wraz z nią heksy, nowy silnik i cała masa innych zmian. Czy gra dorówna swoim wspaniałym poprzedniczkom? Prognozy są obiecujące.
Przeczytaj recenzję Sid Meier's Civilization V - recenzja gry
Zmiany obejmą też zasady funkcjonowania oddziałów uzbrojonych w miecze. W poprzednich grach z cyklu do wojaków tego rodzaju uzyskiwaliśmy dostęp, gdy tylko nasza cywilizacja weszła w posiadanie żelaza. Natomiast w Civilization V każdy heks, który posiada złoża tego metalu, da nam możliwość wystawienia tylko jednej jednostki tego typu. Jeśli zapragniemy więcej, będziemy musieli poszukać kolejnego, bogatego w żelazo heksa. Jeśli w trakcie wojny przeciwnik zajmie nasze złoża, koszt utrzymania danej jednostki znacząco wzrośnie. Jak widać zmiany w systemie walki są potężne. Założenie jest takie, by gracze dysponowali mniejszymi armiami, które będą bardzo drogie w utrzymaniu. Twórcom chodzi o uniknięcie sytuacji, gdy przeciwnik zwycięża, wystawiając olbrzymie armie, kosztem bankructwa własnego państwa. Zwycięstwo zależeć ma znacznie bardziej od naszych zdolności taktycznych. Będziemy zmuszeni używać terenu, kształtować formacje oraz lepiej wykorzystywać właściwości poszczególnych oddziałów, zamiast polegać na przewadze liczebnej.

Jednym z rezultatów zasady „jeden heks = jeden oddział” jest to, że wolno nam obsadzić miasto tylko pojedynczym oddziałem. Powoduje to, że nie możemy dłużej tworzyć niezwyciężonych twierdz przez umieszczanie w nich Bóg wie ilu wojaków. Teraz konieczność chronienia miast nie będzie wiązać dużej części naszej armii, dzięki czemu uzyskamy więcej swobody w prowadzeniu działań wojennych. Wprowadzenie takiego rozwiązania wymusiło wzmocnienie możliwości obronnych miast. Ich właściwości defensywne będzie można zresztą sukcesywnie rozbudowywać. Typowym przykładem jest wybudowanie muru, który nie tylko da modyfikator do obrony, ale również posłuży jako doskonałe miejsce do osadzenia łuczników.
W grze pojawią się również wolne miasta, czyli neutralne frakcje ograniczone tylko do jednej metropolii. Nie konkurują one z graczem i nie dążą do ekspansji, zamiast tego stanowią coś w rodzaju znanych z gier roleplaying postaci niezależnych. Agresywni gracze będą je mogli oczywiście podbić, chociaż takie postępowanie obarczone będzie ryzykiem wywołania wojny z państwami zaprzyjaźnionymi z danym miastem. Znacznie bardziej opłacalne może okazać się utrzymywanie z nimi pokojowych stosunków. Ich sympatię zyskamy, np. obdarowując je złotem lub pomagając odeprzeć atak barbarzyńców. Profity z takiego podejścia mogą być całkiem spore i mają zależeć od natury danej nacji. Przykładowo – miasto z kulturą wojskową użyczy nam jednego ze swych oddziałów. Dodatkowe zyski z handlu też raczej nie zaszkodzą.