Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 4 lutego 2010, 19:04

autor: Adrian Werner

The Settlers 7: Droga do Królestwa - już graliśmy!

Najnowsza strategia ekonomiczna, powstająca w studiu Blue Byte, zamierza podbić serca nowicjuszy oraz odzyskać sympatię weteranów. Mieliśmy okazję sprawdzić, jakie ma na to szanse.

Przeczytaj recenzję The Settlers 7: Droga do Królestwa - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Poza mrozami i tonami śniegu styczeń przyniósł także zaproszenie z siedziby polskiego oddziału Ubisoftu i okazję wypróbowania gry The Settlers 7: Droga do Królestwa. Na miejscu czekał główny producent Benedikt Grindel oraz jeden przemiły pan, który wydał mi się jakoś dziwnie znajomy. Dopiero po dłuższej chwili doznałem olśnienia i uświadomiłem sobie, że to nikt inny tylko Bruce Shelley, współtwórca Age of Empires i Civilization oraz prawdziwa legenda gier pecetowych. Celem, jaki postawiło sobie studio Blue Byte, gdy rozpoczynało prace nad siódmymi „Osadnikami”, był powrót do korzeni i jednocześnie zadbanie, by gra była atrakcyjna nie tylko dla weteranów serii. To właśnie zadanie pana Shelleya.

Nasze królestwo jest jeszcze małe, ale nie brak mu ambicji.

Gdy siadamy do nowej gry, pierwsze wrażenie zawsze dotyczy grafiki. Jest to ważne, zwłaszcza w tytułach takich jak The Settlers, gdzie przez większość zabawy z satysfakcją obserwujemy, jakie to piękne i uporządkowane miasteczko wybudowaliśmy własnymi kliknięciami. Jak przyznał Benedikt Grindel, Droga do Królestwa to największy i najbardziej ambitny projekt, jakiego w ciągu ponad dwudziestu lat swego istnienia podjęło się Blue Byte. Tak naprawdę nie musiał jednak o tym wspominać, bo to po prostu widać. Poprzednia część serii korzystała z silnika RenderWare. Tym razem zdecydowano się na technologię Vision Engine ze stajni Trinigy. Deweloperzy potraktowali ją jednak jedynie jako fundament, na którym poprzez modyfikacje i rozbudowę postawili własny zamek. To, co ukazało się moim oczom po zakończeniu ładowania danych, prezentowało się po prostu ślicznie. Z lotu ptaka wszystko wygląda niczym piękna makieta, z małymi domkami, między którymi krzątają się tyci osadnicy. Co ważne, uroda gry nie znika z przybliżeniem kamery. Nawet w maksymalnym dostępnym powiększeniu wszystkie tekstury pozostają ostre i pokryte wyraźnymi wybojami, a postacie zachowują budzący sympatię kreskówkowy styl. Także roślinność prezentuje się z bliska doskonale i nie zamienia w zbieraninę rzadko rozrzuconych bitmap o niskiej rozdzielczości. Wyraźnie widać pojedyncze źdźbła trawy oraz rosnące pomiędzy nimi kolorowe kwiatki. Nawet w grach akcji coś takiego nie jest częstym widokiem.

Poza tym, w przeciwieństwie do większości produkcji strategicznych, w The Settlers 7 możemy swobodnie rozglądać się po naszym królestwie. Nie ma tu jakże irytującego efektu mgły, która „zjada” brzegi ekranu, gdy tylko za bardzo oddalimy kamerę. W najnowszych „Osadnikach” mapy zrealizowane są jako kompletne światy. Posiadają niebo z animowanymi chmurami, na horyzoncie widać lasy i łańcuchy górskie, a obiekty pozostają widoczne nawet z daleka. Dbałość o stronę wizualną nie ogranicza się jedynie do aspektów technicznych. Widać wyraźnie, że nie poskąpiono środków na produkcję gry. Elementy dwuwymiarowe, twarze, animacja postaci – wszystko jest perfekcyjnie dopracowane. Nasze oczy często radują także małe drobiazgi. Przykładowo: za produkcje piwa odpowiada sympatyczna zaokrąglona osadniczka. Jeśli przyjrzymy się jej przez dłuższą chwilę, zobaczymy, że podczas warzenia trunku od czasu do czasu sama bierze łyczek albo dwa.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.