autor: Marek Grochowski
FIFA 10 - już graliśmy na PS3! - Strona 3
FIFA 10 od kilku dni jest oficjalnie w produkcji. Udało nam się w nią już zagrać i opisać pierwsze wrażenia.
Przeczytaj recenzję FIFA 10 - recenzja gry
Również oddawanie strzałów, szczególnie tych zza pola karnego, dostarcza więcej emocji, niż miało to miejsce w zeszłorocznej edycji. Odniosłem takie wrażenie dlatego, że zmniejszono w końcu liczbę irytujących uderzeń w słupek czy poprzeczkę i teraz albo się trafia, albo mocno pudłuje, bez rozmyślań w stylu „co by było, gdybym trzymał przycisk o 0,014 sekundy krócej, spojrzał w prawo i wszedł na żyrandol”. Z roku na rok konsolowa FIFA wyzbywa się aptekarskiej dokładności, toporności i sztywnego przywiązania do taktyki, oferując w zamian szybkie i przede wszystkim płynne akcje, dla których wielu graczy wybierało wcześniej PES-a. Nie zmienia to faktu, że EA ma wciąż dużo do zrobienia.
Ambitnie, acz póki co jeszcze niemrawo, przedstawia się opcja biegu i jednoczesnego dryblingu ze skrętem w dowolną stronę. To jedna z najszumniej zapowiadanych nowości, mających nadać grze lekkość, a odbiorcom – poczucie swobody. Na razie jednak piłkarze kontrolowani przy użyciu gałki analogowej nie zachowują się wcale bardziej kreatywnie niż w poprzednich częściach serii, gdy zakres ich ruchów był ograniczony zaledwie do ośmiu kierunków. Z drugiej strony, można przypuszczać, że to raczej wina wczesnego stadium prac nad grą i gdy element ten zostanie doszlifowany, w efekcie łatwiej będzie znaleźć wolną przestrzeń między przeciwnikami, a co za tym idzie – omijać ich jak tyczki z wykorzystaniem ulepszonych zwodów.

Przydatne triki przećwiczymy w trybie Practice, a pełną karierę zrealizujemy w znanym od kilku lat Be a Pro. Największemu rozwinięciu ulegnie jednak opcja Manager Mode, gdzie większą rolę zacznie odgrywać prestiż trenera, piłkarzy i całego klubu. Z myślą o trybie menadżerskim planowanych jest łącznie 50 ulepszeń, mających uczynić kierowanie drużyną znacznie ciekawszym zajęciem niż dotychczas. EA zapewnia m.in., że siła ognia każdej z wirtualnych ekip będzie lepiej odzwierciedlać rzeczywiste możliwości klubów. Dzięki temu w takiej Premiership o najwyższe pozycje na koniec sezonu będziemy rywalizować z rzeczywistymi potentatami w stylu Manchesteru United czy Arsenalu, nie zaś z dopiero co przybyłymi z drugiej ligi beniaminkami, którzy jakimś cudem wygrali dwadzieścia spotkań z rzędu i szykują się do podboju Champions League. W parze z bliższymi prawdzie możliwościami klubów będą iść adekwatne do rzeczywistych decyzje zarządów w kwestiach transferów, a także bardziej rozsądne wybory konsolowych trenerów, gdy chodzi o wybór pierwszego składu. Menadżerowie obdarzeni sztuczną inteligencją niejednokrotnie zrezygnują z wypychania na murawę gwiazd zespołu na mecz ze słabeuszem, jeśli w perspektywie kolejnego weekendu będą myśleli o starciu mogącym rozstrzygnąć losy mistrzowskiego tytułu.
Podsumowując: wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie produkcja EA Sports będzie jeszcze silniejsza. Jeśli Konami po średnio udanych eksperymentach chce pokazać się graczom z lepszej strony, musi się naprawdę mocno postarać.
Marek „Vercetti” Grochowski