Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 22 kwietnia 2009, 12:50

autor: Radosław Grabowski

Fight Night Round 4 - zapowiedź

Król gier bokserskich powraca! Czym zaskoczy nas Fight Night Round 4? Na to pytanie odpowiadamy w zapowiedzi. Na deser wywiad z występującym w grze Tomaszem Adamkiem!

Minęły już długie lata, odkąd po raz ostatni zetknąłem się z dobrą grą bokserską na PC. Na szczęście są jeszcze konsole, a na nich zdobywająca coraz większą popularność seria Fight Night, będąca sukcesorem udanej marki Knockout Kings i nie mająca właściwie żadnej poważnej konkurencji w swoim gatunku. Właśnie dlatego z wielką niecierpliwością czekam na rynkową premierę Fight Night Round 4. Fachowcy z EA Sports szykują się bowiem po raz kolejny do zadania prawdziwie nokautującego ciosu. Tymczasem, jeśli już się uprzeć, jedynym rywalem dla nadchodzącej produkcji może być firmowany przez słynnego Dona Kinga Prizefighter. Jednakże zestawienie tych dwu tytułów budzi skojarzenia ze słynnym pojedynkiem Andrzeja Gołoty – naszym rodakiem można zresztą pokierować w dziele 2K Games – z Mikiem Tysonem – będącym jedną z twarzy FNR4. Bokserscy kibice pamiętają doskonale, że Andrew po prostu przestraszył się Żelaznego Mike’a i zwiał z ringu w Detroit.

Żelazny Mike w wersji bez tatuaży.

Najważniejsza w Fight Night Round 4 będzie autentyczność, wyrażana w szeregu rozmaitych aspektów. Najbardziej oczywisty z nich to imponująca lista ponad czterdziestu prawdziwych pięściarzy, którzy wystąpią pomiędzy wirtualnymi linami. Oprócz wspomnianego już Tysona pojawią się więc takie gwiazdy jak chociażby Muhammad Ali, George Foreman, Roy Jones Jr., Oscar De La Hoya, Lennox Lewis etc. Modele postaci mają być wykonane z wyjątkową dbałością o detale, aczkolwiek będą nieco wyidealizowane. Taki na przykład Żelazny Mike zostanie pozbawiony wszystkich swoich charakterystycznych tatuaży. Niemniej jednak poszczególnych bokserów wyróżniać ma także m.in. sposób trzymania gardy, stawiania kroków i zadawania ciosów. Ali będzie zatem istotnie latać po ringu jak motyl i żądlić jak pszczoła.

Autentyczność rozgrywki związana jest również z przygotowywanym przez deweloperów z EA Sports systemem fizycznym. W odróżnieniu od Fight Night Round 3 w „czwórce” pięściarze będą mogli naprawdę powalczyć w zwarciu. Ciała bokserów mają więc napierać bezpośrednio na siebie, a nierzadko zdarzy się, że niedokładnie wymierzony lewy sierpowy ześliźnie się z głowy przeciwnika i zaowocuje efektownym zawinięciem ręki atakującego wokół szyi oponenta. Krótko mówiąc: pełen kontakt bez żadnych ograniczeń. Zadawane ciosy będą powodować przeróżne dynamiczne zmiany w wyglądzie walczących postaci. Przykładowo na ciele atakującego dostrzeżemy zmieniające się napięcie mięśni przy wyprowadzaniu ciosu, natomiast w przypadku celnego trafienia w policzek rywala zaobserwujemy widowiskowe zniekształcenie jego twarzy. Na deski polecą krople potu, wyplute ochraniacze i zęby. Odgryzania uszu w wykonaniu Tysona mimo wszystko nie będzie.

Walka w Fight Night Round 4 ma być znacznie płynniejsza niż w poprzedniej części. Przede wszystkim dłuższe sekwencje uderzeń nie będą wyglądać jak sklejone z kilku odrębnych kombinacji. Podobnie stanie się w przypadku uników. W oddaniu dynamiki bokserskiego pojedynku pomoże też z pewnością ulepszony system sterowania. Jednakże zdecydowanie najbardziej zauważalną różnicą w stosunku do „trójki”, bezpośrednio przekładającą się na płynność zabawy, będzie podwojenie liczby wyświetlanych klatek animacji na sekundę. Silnik FNR4 rozpędzi tę grę do sześćdziesiątki i ani na chwilę nie zwolni.

Atmosferę autentycznych pięściarskich starć podkręcać mają jeszcze liczne detale, niezauważalne na pierwszy rzut oka. Wokół rozświetlonej jupiterami przestrzeni pomiędzy linami zasiadać będzie publiczność, żywo reagująca na wszystkie ringowe wydarzenia. Zgromadzeni fotoreporterzy w kluczowych momentach uruchomią aparaty, a wtedy walczących zaleje błysk fleszy. Fanów FNR3 może rozczarować natomiast zmiana systemu pracy cutmana w krótkich przerwach pomiędzy rundami. Podczas gdy w „trójce” doprowadzało się boksera z powrotem do stanu używalności w prostej minigrze zręcznościowej, w „czwórce” odbywać się ma to poprzez rozdzielanie specjalnych punktów. Będzie je można poświęcić na odzyskiwanie zdrowia, odnawianie wytrzymałości oraz likwidowanie obrażeń fizycznych. Wielkość puli w danej przerwie ma ściśle zależeć od poczynań gracza w rundzie poprzedzającej – im gorszy styl walki, tym mniej punktów się dostanie. Na razie tego nie kupuję, ale być może zmienię zdanie po zobaczeniu nowego systemu w akcji.

Zniekształcający oblicze prawy prosty Alego.

Jeśli chodzi natomiast o tryby rozgrywki, to szczególnie istotne będą dwa z nich. Pierwszy nazywa się Legacy i umożliwi prześledzenie kariery zawodniczej boksera, wybranego spośród ośmiu różnych kategorii wagowych. Standardowo gracz zacznie jako zupełny żółtodziób, aby mozolnie piąć się w górę pięściarskiej hierarchii i zdobywać kolejne pasy mistrzowskie. Rzecz jasna wraz z upływem czasu będzie można przesuwać się do wyższych bądź niższych wag, przeglądać wyczerpujące statystyki pojedynków, zajrzeć do rozpiski przyszłych walk etc. Z kolei za pośrednictwem Internetu toczyć się mają zmagania w trybie World Championship. Tutaj fani boksu z całego świata rywalizować będą na poziomie krajowym i międzynarodowym, a nawet lokalnym. Każdy stworzy sobie własnego zawodnika, którego bieżące umiejętności mają być wiernym odwzorowaniem aktualnego poziomu zaawansowania konkretnego gracza. Tu także nie zabraknie tabelek statystycznych, rankingów itp. Jednak same oba wspomniane tryby nie wystarczą, aby zadowolić wybrednych odbiorców. Miejmy nadzieję, że ekipa z EA Sports ma jeszcze jakieś ciekawe opcje w zanadrzu. W przeciwnym razie po pierwszych kilku godzinach zabawy może zacząć wiać nudą.

Do pojawienia się Fight Night Round 4 w sklepach pozostało już tylko niewiele ponad dwa miesiące. Z pewnością jeszcze przed rynkowym debiutem gotowego produktu będziecie mogli poznać na łamach serwisu GRY-OnLine wrażenia z przedpremierowych testów. Deweloperzy z EA Sports planują ponadto wypuszczenie wersji demonstracyjnej, aby każdy mógł się sam przekonać o wartości gry. FNR4 będzie na pewno pozycją bardzo ważną i to także w Polsce, ponieważ wśród wirtualnych pięściarzy zobaczymy Tomasza Adamka – aktualnego mistrza świata w wadze juniorciężkiej organizacji IBF i IBO. Zadałem zresztą rodzimemu czempionowi w tej sprawie kilka pytań, odpowiedzi na które znajdziecie na następnej stronie.

Radosław „eLKaeR” Grabowski

NADZIEJE:

  • niespotykany nigdzie indziej realizm;
  • kipiąca szczegółami i płynnie wyświetlana grafika;
  • Tomasz Adamek i plejada bokserskich gwiazd z różnych okresów historycznych.

OBAWY:

  • mało zróżnicowane tryby rozgrywki.

Radosław Grabowski: Ali, Tyson, Frazier, Foreman, Marciano i Adamek – takie między innymi nazwiska zobaczą gracze w Fight Night Round 4. Niecodzienny sukces czy zupełna normalka w życiu takiego mistrza jak Pan?

Tomasz Adamek: Żyjemy zbyt szybko, aby zauważać zachodzące wokół nas zmiany. Uprawiając boks, koncentruję się na sprawach bieżących, a na refleksje zwykle brak czasu. Ostatnio jednak znalazłem czas i przyjechałem do Polski, by spotykać się z fanami boksu i podzielić wrażeniami z moich ostatnich walk. To na tych spotkaniach był czas na rozmowy o minionych 10 latach uprawiania boksu zawodowego, o tym co osiągnąłem w boksie i co jest miarą sukcesu. Dziś na spokojnie muszę stwierdzić, że zdobycie pasów i tytułów mistrza świata trzeba traktować na równi z wejściem do Fight Night Round 4. Wejście do panteonu gwiazd boksu oznacza dla mnie bardzo wiele i nie ukrywam, że jest wielką radością. Już widzę fanów boksu siedzących przy konsoli i wybierających postać Adamka, by pokonać Tysona czy innego boksera. Każdy, kto wybierze Adamka, będzie miał zapewne za sobą moje telewizyjne walki z O’Neilem Bellem, Stevem Cunninghamem, Jonathonem Banksem czy wcześniejsze z Paulem Briggsem. Wiem, że dzięki animacji postaci Adamka stanę się jeszcze bardziej znany. Kolejne moje walki będzie oglądać kolejne młode pokolenie Polaków i Amerykanów. Cieszy mnie to, że znajdę się wśród niekwestionowanych championów światowego boksu.

R.G.: Trzeba promować boks, wydając gry komputerowe, czy doskonale poradziłby on sobie bez nich?

T.A.: Boks jest jednym ze bardziej specyficznych sportów. Jest to bowiem sport polegający w dużej mierze na zadawaniu cierpienia przeciwnikowi. Niezależnie jednak od cierpienia dobry boks to wielkie show dla fanów zgromadzonych na gali boksu. Promowanie boksu jest bardzo trudnym zajęciem i najlepszym do tej pory medium była telewizja. W czasach szybkiego rozwoju technik komputerowych pojawiły się gry komputerowe, filmiki umieszczane w Internecie – w tym związane z boksem. Młodzi chłopcy wybierając konsolę i boks, utożsamiają się z bokserem, poznają tajniki zadawania ciosów i przeżywają różne emocje związane z walką. Moim zdaniem kontakt z boksem na konsoli bardzo łatwo i szybko przekłada się na boks rzeczywisty – ten pokazywany w telewizji. Później jest osobisty udział w gali boksu w charakterze widza. Coraz częściej prowadzi też chłopców do sal treningowych, gdzie rozpoczynają pierwsze treningi bokserskie. Osobiście uważam, że gry komputerowe o tematyce bokserskiej będą odgrywać coraz większą rolę promocyjną. Będzie to zapewne impuls do podjęcia treningów przez młodych chłopców.

Lewis kontra Toney – 20 cm różnicy we wzroście robi swoje.

R.G.: Na początku marca podczas wizyty w Polsce miał Pan okazję zagrać w poprzednią część serii Fight Night. Jest w tym chociaż trochę prawdziwej atmosfery bokserskiego ringu?

T.A.: W trakcie konferencji prasowej miałem okazję zapoznać się z konsolą i grą. Przyznam szczerze, że przegrałem z Grzegorzem Proksą – bokserem, który w tym dniu był lepszy ode mnie. Żartowałem, że był szybszy, bo walczy o kilka kategorii wagowych niżej. Ja byłem bardzo zmęczony z racji różnicy czasu i spotkań, które odbyłem w tym dniu. Zawiniła koncentracja i refleks, na co w następnej walce z Grzegorzem Proksą już sobie nie pozwolę. Atmosfera walki i klimat jest dla mnie inny. W ringu moim zdaniem radzę sobie znacznie lepiej, bo mam większy wpływ na przebieg walki. W grze liczy się sprawna obsługa konsoli, ale smak zwycięstwa czy gorycz porażki jest podobna.

R.G.: Miał Pan kiedykolwiek wcześniej styczność z innymi grami komputerowymi?

T.A.: Osobiście nie dysponowałem nigdy dużą ilością wolnego czasu i stąd ubolewam, że grom komputerowym nie poświęciłem go zbyt wiele. Córki miały konsolę, więc czasami starałem się zasiąść do niej i spróbować swoich sił w innych grach. Jestem jednak fanem Internetu i użytkownikiem komputera. Teraz po zapowiedzi, że pojawi się gra z Adamkiem, miło będzie pokonać jakąś legendę boksu światowego. Zrobię to oczywiście wiele razy przed rzeczywistymi pojedynkami w ringu.

R.G.: Na zagranicznej okładce Fight Night Round 4 jest Ali i Tyson. Czy polscy gracze ujrzą na pudełku z grą pański wizerunek?

T.A.: Tak, będę obecny na okładce polskiej edycji FNR4. Mam nadzieję, że dla polskich fanów boksu będzie to sygnał, aby chętniej sięgali po grę, bo zapewnia ona bliski kontakt z Adamkiem. Często bywa tak, że staję się idolem młodych chłopców. Zagrać ulubionym idolem to jest coś. Warunek jest jeden – wizerunek boksera musi być pozytywny, a na to składa się wiele różnych spraw. Z ringu przemawiam do widzów stylem walki i charakterem. Z okładki na pudełku musi emanować choć drobna część mojego pozytywnego wizerunku, dlatego wraz z EA Sports pracujemy nad tym, żeby tak właśnie było.

R.G.: W pewnej grze, firmowanej nazwiskiem Dona Kinga, wśród kilkudziesięciu pięściarzy pojawił się Andrzej Gołota. Adamek w Fight Night Round 4 będzie lepszy niż Andrew u konkurencji?

T.A.: Zapewne trudno porównać te dwa produkty. Andrzej Gołota to symbol polskiego boksu, to on przecierał drogę Polakom do sławy w świecie boksu zawodowego. Ja poszedłem jego amerykańską drogą. Mnie jest już znacznie łatwiej, nie odkrywam Ameryki na nowo. Ocena sportowa Andrzeja i mojej osoby winna należeć do fanów boksu bądź wybitnych specjalistów. Różnimy się kategorią wagową, osiągnięciami w zakresie zdobywania tytułów czy pasów mistrzowskich. Trudno o zastosowanie jednej właściwej miary, dającej szansę na obiektywną ocenę, który z nas jest lepszy. Osobiście żałuję, że nie ma Andrzeja Gołoty w tej edycji gry, bo znacznie uprościłoby to sprawę. Każdy posiadacz konsoli i gry miałby bowiem każdego dnia okazję do udowodnienia światu, który z nas jest lepszy.

R.G.: W imieniu Czytelników dziękuję bardzo za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów na ringu.

Fight Night Round 4

Fight Night Round 4