autor: Marek Grochowski
Risen - przed premierą - Strona 2
Fani serii Gothic mogą już zacierać ręce, Piranha Bytes z nowym wydawcą i pod nową nazwą tworzy grę, która ma szansę podbić ich serca, a także zaskarbić sobie nowych wielbicieli.
Przeczytaj recenzję Risen - recenzja gry
Na wyspę wezwano inkwizytora, który przy użyciu wojska miał rozprawić się z głodnymi i uzbrojonymi w ostre zęby problemami. Ten, niewiele się zastanawiając, ogrodził ludzką osadę kamiennym murem, a gdy stwierdził, że miasto jest już względnie bezpiecznie, a on sam ma nad ludem pełną kontrolę, zaprowadził wśród gawiedzi własny porządek. Tych, którzy nie chcieli wykonywać poleceń inkwizytora, wysyłano na roboty przy wykopaliskach; pozostałych zmuszono do ścisłego przestrzegania wymyślonych naprędce przepisów. Jak łatwo się domyśleć, część ludzi nie była w stanie zdzierżyć rządów tyrana i utworzyła grupę rebeliantów. Teraz planują odzyskać utraconą niepodległość i szukają kogoś, kto zna się na zabijaniu.
Gdy Bezimienny zasłynie już ze swoich zdolności w tej dziedzinie, będzie mógł pomóc rebeliantom w obaleniu władzy. To, czy przyjmie propozycję, będzie zależało od sposobu prowadzenia przez nas dialogów. Wybierając spośród wielu dostępnych kwestii, wpłyniemy na to, czy rozmowy z napotkanymi postaciami będą żartobliwe, śmiertelnie poważne czy też przyprawione lekką nutką sarkazmu. Umiejętnie je rozwijając, otrzymamy również dostęp do kolejnych questów, a także podejmiemy ostateczną decyzję, czy przyłączyć się do spiskowców, czy może wepchnąć Bezimiennego w objęcia inkwizycji albo ewentualnie zapoznać go bliżej z kapłanami w celu nauki zaklęć.

Samym gadaniem świata się jednak nie zwojuje, więc nasz heros będzie musiał szybko opanować posługiwanie się bronią. W arsenale B. znajdą się tak użyteczne przedmioty jak kij, maczuga, miecze jedno- i dwuręczne, topory, kusze i łuki. Repertuar ten ulegnie jeszcze zmianom, bo twórcy balansują tytuł, a wybór broni będzie miał przecież kluczowe znaczenie w starciu z poszczególnymi przeciwnikami. Na niektórych z nich trzeba będzie przygotować nie tylko dobre ostrze, ale i rozsądną taktykę, zaś do pokonania ostatniego bossa z pewnością nie wystarczy zwykła strategia w stylu „uderz sto razy i podpal” na przemian z „ojej, znowu wstał”. Piranha chce w perfekcyjnych proporcjach wymieszać w walce elementy zręcznościowe (atakowanie przeciwnika w odpowiednich momentach i łączenie ciosów w kombinacje) oraz doskonalone w toku gry umiejętności głównego bohatera. Z początku Bezimiennemu ciężko będzie opanować najzwyklejszy nawet miecz i łuk. Z czasem jednak, po przeszkoleniu przez wynajętych trenerów, nauczy się panować nad orężem i radzić z drżeniem rąk przy celowaniu na dystans.
Dodatkowo każde z narzędzi zagłady wpłynie na sposób animacji bohatera oraz jego mobilność. Sam wygląd Bezimiennego – gdy graficy doprowadzą go już do finalnego stadium – nie ulegnie w toku działań drastycznym zmianom (jak to ostatnio bywa w modzie – vide seria Fable) i nasz podopieczny od początku do końca będzie straszył przeciwników niezmiennie groźną facjatą.
Oponenci nie pozostaną mu dłużni, a oprócz wrogów stricte ludzkich na naszego śmiałka czyhać będą też niezmiernie szybkie ghule, watahy wilków i rozwścieczone guźce. Lasy będą roić się od mutacji jeżozwierzy i szczurów, a z nieba zstąpią na ziemię przerośnięte, marzące o padlinie sępy. W pobliżu ruin natrafimy z kolei na nieumarłych i szkielety, a zapuszczając się w głąb jaskiń, staniemy oko w oko z bestiami podobnymi do goryli. Orków tym razem zabraknie, ale zamiast nich nadziejemy na swój miecz równie niemiłe gyrgery. Od czasu do czasu przez plan przewiną się również istoty mniej skore do agresji, a mające charakter bardziej satyryczny – gnomy. Te obładowane torbami postacie będą zajmować się handlem rozmaitymi rupieciami, a przerwy w pracy wykorzystają na… manifestacyjnie dłubanie w nosie – stereotyp niemieckiego humoru zostanie więc w Risen podtrzymany.