autor: Maciej Kurowiak
Tom Clancy's H.A.W.X. - już graliśmy! - Strona 4
W Londynie, w muzeum RAF-u, w samym centrum historii brytyjskiego lotnictwa sprawdzaliśmy, jak prezentuje się podniebna strzelanina Tom Clancy’s HAWX.
Przeczytaj recenzję Tom Clancy's H.A.W.X. - recenzja gry
Z grami tego gatunku zwykle jest tak, że lepiej prezentują się na zdjęciach niż w akcji. Dzieje się tak dlatego, że większość screenshotów pochodzi z powtórek lub bezpiecznych ujęć zrobionych wysoko w powietrzu. W serii Ace Combat przy każdym zbliżeniu do ziemi straszyła nas okropna pikseloza i brak detali. HAWX nie prezentuje się w tym aspekcie doskonale, ale wygląda to lepiej niż u konkurencji. Ziemia jest znacznie bardziej urozmaicona i choć nadal widać pewne niedostatki, efekt zbliżenia nie jest tak rażący jak w przypadku wspomnianej już serii. Lepiej wyglądają miasta, a w szczególności Rio de Janeiro i z całą pewnością jest ono bardziej dopracowane niż Gracemeria z AC6. Oczywiście wciąż najlepiej prezentują się ujęcia podniebne, skąd wszystko wygląda znakomicie, a samoloty wykazują ogromną ilość detali. Miasto z lotu ptaka wygląda bardzo realistycznie i widać to, czym chwalą się autorzy – wykorzystanie satelitarnych zdjęć do wykreowania wiernej kopii prawdziwego Miasta Boga i innych miejsc, gdzie rozgrywa się akcja HAWX-a. Gra działała bardzo płynnie i choć zdarzały się pewne drobne spadki ilości klatek, to autorzy mają jeszcze czas, by nad tym popracować.

Jako że mieliśmy okazję przyjrzeć się jedynie poszczególnym misjom w trybie co-op, nie mogliśmy sprawdzić dokładnie kampanii dla jednego gracza. Wiemy, że będzie liniowa, ale za to pełna zwrotów akcji i dramatyzmu. Byliśmy mile zaskoczeni, bo dotychczas seria Tom Clancy's nie oferowała w grach stworzonych pod tym szyldem wielkiej epickiej fabuły i jeśli porównamy np. Splinter Cell z serią Metal Gear Solid, to ta pierwsza była jednak zdecydowanie mniej emocjonalna niż przygody Snake'a. Z podobnym nastawieniem podeszliśmy do HAWX-a. Spodziewaliśmy się ujrzeć podobnie wysoce stechnicyzowaną produkcję, która w przeciwieństwie do Ace Combat 6 będzie stawiać bardziej na rozgrywkę niż na bogatą narrację. Byliśmy mile zaskoczeni, widząc, że misje pełne są dramatycznych dialogów i zwrotów, czas płynie nieubłaganie i powodzenie naszych działań często zależy od szybkości i sprawności. Jeśli takie tempo utrzyma się w innych misjach, możemy spodziewać się sporej dawki emocji. Jesteśmy ciekawi, czy wraz z rozwojem akcji, gra przerodzi się w epicką historię. Cały czas nurtuje nas też pytanie, dlaczego autorzy nie zdecydowali się umieścić HAWX-a w realiach konfliktu w Endwar. Świat gier serii Tom Clancy ciągle ewoluuje, a akcja HAWX-a rozgrywa się w raczej niedalekiej przyszłości. – odpowiedział nam Simon. – Jesteśmy wciąż na początku, więc musicie wykazać jeszcze trochę cierpliwości. Nie mogliśmy też nie zapytać o rzecz jakże istotną w konflikcie przyszłości – czyli o użycie broni nuklearnej. W HAWX niestety nie zrzucimy nigdzie bomby atomowej, ale Simon zdradził, że w dalszych częściach gry będzie misja w jakiś sposób związana z atomówką. Lepszy rydz niż nic.
HAWX na dziś wygląda bardzo obiecująco. Nie jest to gatunek, którego miłośnicy mogliby przebierać w tytułach, więc obecność kolejnej lotniczej strzelaniny cieszy. Cieszy tym bardziej, że prezentuje się ona nad wyraz solidnie, a jak bardzo solidnie – opowiemy Wam dopiero po zapoznaniu się z pełną wersją gry, której premiera przewidziana jest na marzec.
Maciej „Shinobix” Kurowiak