autor: Maciej Kurowiak
Tom Clancy's H.A.W.X. - już graliśmy! - Strona 3
W Londynie, w muzeum RAF-u, w samym centrum historii brytyjskiego lotnictwa sprawdzaliśmy, jak prezentuje się podniebna strzelanina Tom Clancy’s HAWX.
Przeczytaj recenzję Tom Clancy's H.A.W.X. - recenzja gry
Drugą istotną zmianą w stosunku do Ace Combat jest opcja, w której przełączamy widok w tryb trzeciej osoby, by wykonywać co trudniejsze manewry i uniki, na które nie pozwala widok z kokpitu. Jest to nowość w tym gatunku i niekoniecznie wszystkim musi przypaść do gustu. Po przełączeniu na ten tryb kamera oddala się, pokazując panoramę nieba oraz widoczny z pewnej odległości samolot, którym cały czas sterujemy. Trzeba przyznać, że rozgrywka w tym trybie wygląda bardzo efektownie. Innym uproszczeniem, które zauważyliśmy, był sygnał radaru, widoczny na ekranie jako półprzezroczysta czerwona bariera. Mieliśmy mieszane uczucia, ale nie czas jeszcze na kategoryczne sądy – być może będzie to miało jakieś uzasadnienie w pełnej wersji gry.

Granie na poziomie trudności „normal” nie nastręczało specjalnych problemów – w trybie co-op eksterminacja przeciwników przebiegała seryjnie. Gdy na widoku pojawiała się np. eskadra bombowców, wystarczyło nieco zwolnić, poczekać chwilę, aż maszyna znajdzie się w zasięgu rakiet i wystrzelić po sobie dwa pociski, a następnie szybko zmienić cel na kolejny bombowiec i powtórzyć operację. W ten sposób cała eskadra była niszczona dosłownie w ciągu kilku minut. Oczywiście nie widzieliśmy misji późniejszych, gdzie poziom trudności będzie zapewne wyższy. Z drugiej jednak strony zdarzało się, że mimo niezłej gry naszych kompanów przekraczaliśmy limit czasu – typowe zestrzelenia należały jednak do rzadkości. Zwykle jednak jest tak, że tryb kooperacji wymaga ustawienia wyższego poziomu trudności, więc w HAWX jest zapewne podobnie. Na zwykłym poziomie trudności kampania dla jednego gracza potrwa ok. 7 godzin – zdradził nam Simon. – Akcja toczy się w wielu miejscach na świecie i odwiedzimy Afrykę, Bliski Wschód, Afganistan, Stany Zjednoczone. Dzięki zdobywanym punktom doświadczenia, które pozwalają na odblokowanie lepszej broni i kolejnych samolotów, będzie okazja, by przechodzić misje po kilka razy. Simon potwierdził też, że finalna wersja gry będzie pozwalała na sterowanie głosem, czego mogliśmy doświadczyć już wcześniej w Endwar: nie trzeba mówić perfekcyjnym angielskim, by korzystać z tej opcji, a gracz może dzięki temu skupić się na sterowaniu samolotem. Całą resztę czynności, takich jak zmiana broni, zmiana celu czy wydawanie nieskomplikowanych dyspozycji skrzydłowym, będzie można wykonać przy pomocy komend głosowych.
Konstrukcja misji także wydaje się być znajoma. Otrzymujemy podstawowe zadanie, którego wykonanie uruchamia kolejne. W misji, w której bronimy rafinerii, lecimy więc najpierw do celu, gdy zbliżymy się do budynków, zapisywany jest checkpoint i dostajemy zadanie zniszczenia czołgów, a gdy nadlecą bombowce, musimy się z nimi rozprawić i tak aż do zakończenia misji.
Gra pozwala na wydanie komend skrzydłowym, ale graliśmy jedynie w trybie co-op dla czterech osób, więc nie mogliśmy tego wypróbować. Jak przystało na system link, rozgrywka przebiegała bezproblemowo, a podczas niej gra zliczała wyniki każdego członka eskadry. HAWX w swojej ostatecznej wersji pozwoli na zabawę czterem osobom w trybie co-op (niestety tylko przez Internet lub system link – nie będzie opcji split screen) oraz ośmiu w trybie deathmatch.