autor: Damian Rams
Majesty 2: Symulator Królestwa Fantasy - przed premierą - Strona 3
Już niedługo na rynek powróci jedna z najbardziej oryginalnych gier strategicznych w historii. Najlepsze elementy pierwszej części wzbogacone o kilka świeżych pomysłów – to musi się udać!
Przeczytaj recenzję Majesty 2: Symulator Królestwa Fantasy - recenzja gry
Nie obędzie się także bez poszerzenia potencjału w zakresie budowania miasta. Nowe Majesty to oczywiście nowe budynki, które urozmaicą nie tylko krajobraz, ale także wachlarz możliwości. Dla przykładu – u Kowala bohaterowie będą mieli okazję zaopatrzyć się w śmiercionośną broń, chroniące przed potężnymi ciosami zbroje, lecznicze miksturki lub inne, przydatne na polu bitwy przedmioty. Znajdzie się także miejsce na siedzibę poborcy podatkowego, gdyż to głównie dzięki tym niezbyt lubianym przez społeczeństwo urzędnikom nasza sakiewka nie będzie świecić pustkami. Pieniądze w Majesty 2 to jedyny surowiec, więc odegrają pierwszorzędną rolę – zapłacimy nimi za wszystko, od stawianych struktur, poprzez zatrudnianie bohaterów, po wypłacanie nagród za głowę poszukiwanego rzezimieszka. Twórcy zapewniają, że podatki nie będą jedynym źródłem dochodu, ale podobnie jak w przypadku opisywanych w akapicie wyżej elementów nie podali żadnych dodatkowych szczegółów, które rozjaśniłyby mroki naszej niewiedzy. Podejrzewam, że będzie można spieniężyć zdobyte przez najemników wartościowe przedmioty lub materiały własnej produkcji (wśród budynków pojawi się targ), ale nic więcej nie przychodzi mi na myśl.

Sporą rolę odegrają algorytmy odpowiedzialne za nastawienie jednostek. Warto pamiętać, że większość z nich nie zalicza się do grupy nadludzi, więc mają swoje słabsze i mocniejsze strony, a także gorsze i lepsze nastroje. Przed zleceniem komuś zadania upewnijmy się, czy nie poślemy chłopaków z motyką na słońce. Jeśli cel, jaki im wyznaczymy, wykroczy poza granice ich wiary we własne umiejętności, z pewnością nie podejmą się zadania. Podobnie sprawa ma się z tworzeniem zróżnicowanych oddziałów. Do pokonania najgroźniejszych przeciwników potrzeba będzie kooperacji między wzajemnie uzupełniającymi się jednostkami, co niestety nie zawsze się uda. Pełen majestatu rycerz nie będzie chciał współpracować z łotrzykiem i vice versa. Tutaj tkwi cały sekret sterowania w sposób pośredni – w innych RTS-ach po prostu rozkazujemy oddziałom zaatakowanie wroga i nie mają prawa odmówić. W Majesty określamy cel, wyznaczamy nagrodę i następnie możemy się już tylko modlić, aby najemnicy łaskawie podjęli się wyeliminowania zagrożenia czy przytargania do zamku skrzyni ze skarbem.
Majesty nie byłoby sobą, gdyby nie pokłady humoru, jakie zawarto w grze. Pierwsza część – poza oczywiście oryginalnymi mechanizmami rozgrywki – wyróżniała się przedstawieniem świata fantasy w krzywym zwierciadle. Przy okazji sequela nie powinno być inaczej, a świadczyć o tym może chociażby zabawny trailer, na którym niewidomy łucznik stylizowany na Robin Hooda tropi szczurołaka. Lekko, zabawnie i przyjemnie – na taki klimat się zanosi i chwała Paradox oraz 1C, że nie pokusiły się o zmiany w charakterze Majesty.