autor: Adam Kaczmarek
Legendary - testujemy przed premierą - Strona 2
Otwarta puszka Pandory zwiastuje apokalipsę. Powstrzymać może ją tylko Charles Deckard. Legendary zapowiada się na bardzo dynamiczną i intensywną strzelaninę.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Nie zawodzi arsenał dostępnych rodzajów broni. Pukawki posiadają nazwy z kosmosu, ale większość odpowiada obecnym zdobyczom techniki. Karabiny XT9-MU oraz SMP-9 dziurawią monstra bezproblemowo. Na krótszy dystans przydaje się shotgun 1010 Marauder. Najlepszym przyjacielem Deckarda jest tajemniczy stygmat na lewej dłoni, powstały w wyniku otwarcia puszki Pandory. Dzięki niemu bohater potrafi ściągać energię z ciał martwych przeciwników, uzdrawiać się oraz rzucać potworami. Pomysł zalatuje trochę magią, ale w gruncie rzeczy się sprawdza. Oprócz oręża Charles wyposażony jest w zbierający informacje o wrogach, napotkanych osobach oraz celach misji palmtop. Pochlebnie wypada mi napisać o napotkanych bestiach. Ich wykonanie oraz animacja stoją na dobrym poziomie. Grozę budzi zwłaszcza wilkołak. To szybkie, agresywne bydlę, lubujące się w ataku z zaskoczenia. Do grona moich ulubionych wrogów zaliczam także Fire Drake’a (płonącego psa, który potrafi przybrać postać kuli) oraz tzw. dziecko Tsuchigumo, czyli kokon wypluwający pająki. Największe brawa należą się twórcom za Echidnę i Golema. Oby w finalnym wydaniu gry takich potworów było więcej.

Legendary korzysta z nowej wersji silnika Unreal Engine. Oprawa graficzna jest jednak nierówna. Rozczarowuje przede wszystkim wygląd ludzi oraz efekty ognia i dymu. Z drugiej strony znakomicie prezentują się obrazki zdewastowanego miasta oraz stwory. Ponieważ to tylko beta, niektóre tekstury nie są jeszcze wykończone, więc jest nadzieja na poprawę. Dźwiękowo i muzycznie jest nie najgorzej. Komunikaty radiowe, wrzaski i dialogi brzmią poprawnie. Nie ma się do czego przyczepić. Po prostu kawał rzemieślniczej roboty. Jednakże w technikaliach gry widać pewne niedoróbki. Pomimo liniowości rozgrywki obraz potrafi szarpnąć, dogrywając nowe lokacje w locie. Ciała zabitych rywali znikają po paru sekundach, a fizyka zniszczeń odnosi się do wybranych przedmiotów. Szkoda, że twórcy poskąpili siły granatom. Ich skuteczność jest przeraźliwie niska jak na ten rodzaj uzbrojenia.
Czasu spędzonego nad wersją beta nie uznaję za zmarnowany. Wręcz przeciwnie. Legendary zaskoczyło mnie dynamiką akcji oraz klimatem. Nie będzie to produkt nowatorski, ale idealnie wypełniający lukę między hitami, a tytułami z dolnej półki. Filmowy przebieg fabuły z domieszką fantasy i horroru może stanowić udane połączenie. Obawiam się jednak, czy Spark Unlimited nie porwało się z motyką na Słońce. Intensywność wydarzeń z aktu w Nowym Jorku wcale nie musi się przełożyć na jakość pozostałych epizodów. Jeżeli Kalifornijczykom uda się zachować trend zaskakiwania gracza, czeka nas kilkanaście godzin solidnej strzelaniny.
Adam „eJay” Kaczmarek
NADZIEJE:
- intensywna akcja;
- ciekawy design potworów;
- trochę głębsza niż wynikało to z zapowiedzi fabuła;
- co najmniej kilkanaście godzin dobrej zabawy, a to dużo jak na FPS.
OBAWY:
- czy pozostałe epizody dorównają akcją początkowi?
- przewaga klimatu fantasty nad horrorem;
- odbiór gry przez użytkowników – to będzie tylko kolejna, solidna strzelanka.