autor: Krzysztof Gonciarz
Warhammer 40,000: Dawn of War II - E3 2008 - Strona 2
Pozostając przy raz sprawdzonym schemacie, ludzie z Relic Entertainment przygotowują jeszcze gorętszy sequel. Tym razem bogatsi są jednak o doświadczenia z Company of Heroes.
Przeczytaj recenzję Warhammer 40,000: Dawn of War II - recenzja gry
Przenosimy się do tradycyjnego, RTS-owego trybu zabawy. Widzimy 4 oddziały marines wraz z oficerami, mini-mapę i standardowy zestaw ikonek. W prawym-górnym rogu ekranu znajduje się okienko z ładnie animowanymi postaciami prowadzącymi rozmowę. Ruszamy do przodu – po kilku sekundach napotykamy pierwszych przeciwników. Marines automatycznie poszukują zasłony, zza których mogą prowadzić ogień. Używamy umiejętności Squad Jump – oddział żołnierzy odzianych w dwutonowe zbroje wyskakuje w powietrze, po czym z wielkim impetem uderza w ziemię – odrzucając przeciwników i pozostawiając po sobie efektowny krater. Moc! Jeden z oddziałów jest wyposażony w bomby magnetyczne, które można przyczepiać na metalowych oddziałach wrogiej armii.
W walce ginie któryś z oficerów. Po pokonaniu wrogów wysyłamy do niego jeden z pozostałych oddziałów, dzięki czemu dowódca zostaje wskrzeszony. Aby zregenerować jego stracony oddział, musimy przyzwać posiłki. Jest to możliwe tylko w niektórych punktach mapy: kiedy nam się uda, na powierzchnię planety z olbrzymim impetem spada kapsuła z żołnierzami. Jej uderzenie możemy nawet wykorzystać w walce – kiedy spadnie na wrogie wojska, nie pozostawi im żadnych szans na przeżycie.

Zostaje nam zlecona misja poboczna: odbicie z rąk Orków pewnej świątyni, które zaowocuje wzrostem morale żołnierzy podczas wszystkich misji na tej planecie. Siły wroga są przeważające, więc konieczna jest zasadzka. Jeden oddział wykonuje Squad Jumpa w sam środek zielonej armii, drugi zajmuje pozycję snajperską w pobliskim budynku, a dwa pozostałe uderzają od frontu. Udaje się pokonać wroga, choć nie bez strat.
Na końcu rozgrywanego scenariusza przychodzi nam zmierzyć się z Warbossem. Na czas walki pasek jego zdrowia pojawia się na środku głównej części ekranu. Jego pokonanie wymaga ciągłego przemieszczania jednostek i używania umiejętności. Kiedy pada martwy (na końcu widzimy scenkę na silniku gry, odtwarzającą animację pamiętaną z pierwszego zwiastuna gry), zadanie jest ukończone. Otrzymujemy w nagrodę nowy typ broni oraz sporo doświadczenia – oficerowie awansują, dzięki czemu możemy rozwinąć ich w jednej z 4 kategorii: melee, ranged, health oraz energy. Paski poszczególnych statystyk kojarzą się z Mass Effectem: co kilka zainwestowanych punktów odblokowujemy nową umiejętność.
Warhammer 40.000: Dawn of War 2 wygląda wspaniale. Grafika i animacja są świetne, pełne detali i smaczków. Walka z wrogiem wciąga i urzeka doskonałym balansem pomiędzy strategią a czymś w rodzaju lekkiego RPG-a. A wszystko to w otoczce jednego z najbardziej kultowych uniwersów dark-sci-fi w historii. Czekamy.
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz