autor: Borys Zajączkowski
FaceBreaker - pierwsze wrażenia - Strona 3
Facebreaker polega na tym, żeby pokrzywić gębę przeciwnikowi i przerobić ją na trofeum. I by się przy tym jak najlepiej ubawić.
Przeczytaj recenzję FaceBreaker - recenzja gry
Każda z postaci w grze posiada własny zasób animacji na wymienione okazje oraz jeszcze kilka na zapas. Jest tu coś dla graczy żywiących potrzebę drwienia ze swoich rywali (a na przykład chowamy łapy za siebie i kopiemy z prawa i z lewa), znajdzie się i coś dla sadystów, którym powalenie przeciwnika na deski to mało. Taki Voodoo lubuje się dla przykładu we wskakiwaniu swoją wielką pupą rywalom na twarz, a Romeo nie omieszka zrobić kilku pompek na jednej ręce, wspartej o rozprasowaną gębę przegranego. Twarze pokonanych przeciwników (w stanie maksymalnie... pokonanym), umieszczone na dębowych tarczach, stanowić zaś będą ozdobę kolekcji każdego ringowego myśliwego. Co więcej, Facebreaker pozwala na umieszczenie w grze zdjęcia własnej twarzy i przyprawienia jej do modelu dowolnie wybranej postaci. Pokaz gry w Vancouver nie obył się bez walczącej postaci szefa EA Sports – Petera Moore’a. Freestyle, rozumiecie.
Shuck: Jak działa wrzucanie własnej twarzy?
Dean: To jest świetna cecha gry. Można załadować swoją twarz do Internetu, wczytać ją stamtąd do gry i ustawić na twarzy znaczniki w kluczowych miejscach; można wykorzystać w tym celu peestrójkową lub xboksową kamerkę.

Shuck: Czy to nie jest nielegalne, żeby połamać twarz np. prezydenta USA?
Dean: Dostarczamy narzędzie, które pozwala wykorzystać dowolną twarz – reszta pozostaje w rękach graczy.
No i jest jeszcze fajna otoczka. Są skąpo odziane dziewczyny, które wnosząc na ring stosowne tabliczki obwieszczają początek każdej rundy. Są animowane tła, na których toczą się walki – raz obok ringu Romeo myje swoją brykę, innym razem na horyzoncie szaleje sobie trąba powietrzna.
Shuck: Będzie się dało grać w pojedynkę?
Dean: Absolutnie, ale o single playerze jeszcze nie mówimy.
Shuck: Przewidujecie rozwój postaci? Może wymyślanie własnych ruchów?
Dean: Częścią starej szkoły jest dobre zbalansowanie postaci, wyszukiwanie ich mocnych i słabych stron. Postaci są jakie są, a są unikalne.
Borys „Shuck” Zajączkowski
NADZIEJE:
- kawał niczym nieskrępowanej nawalanki w starym stylu;
- interesujący model walki łączący w sobie strategię kamień-nożyce-papier z czterema stopniami specjalnych ciosów;
- zabawna komiksowa oprawa i nieprzeciętne postaci bokserów.
OBAWA:
- boks to jednak nie jest kreskówka.