autor: Patrycja Rodzińska
World in Conflict: Soviet Assault - pierwsze wrażenia - Strona 5
Po patetycznym, proamerykańskim World in Conflict przyszła pora na wsparcie w walce żołnierzy radzieckich. Nadchodzi Soviet Assault.
Przeczytaj recenzję World in Conflict: Soviet Assault - recenzja gry
Multiplayer, który pozwolono mi zobaczyć, oferował rozgrywkę dla maksymalnie 16 graczy w trybie Domination, Assault i Tug-of-War. Pod flagą Związku Radzieckiego lub NATO. Podobnie jak w World in Conflict grać można było jako piechota, czołgami, helikopterami lub wsparciem. Magnus Jansen z ekipą pokazał tylko jedną mapę, o roboczej nazwie „mapa norweska”, która miała na celu rozwianie wątpliwości, co zdziałać może najnowsza wersja silnika graficznego o nazwie MassTech. Księżycowa noc, zorza polarna, śnieg skrzący się pod stopami piechoty, norweskie domki nad brzegiem morza jak z Bożonarodzeniowej pocztówki... Romantyczny klimat psuje nieco spadająca broń jądrowa i fakt, że wszystko wokół jest podatne na zniszczenia.

Nastrój nostalgii wrócił wraz z posklejanym z fragmentów rozgrywki promocyjnym filmikiem Tobiasa Nymana z muzyką Osipova. Filmem w formie pocztówki radzieckiego żołnierza Aleksandra do ukochanej Yulji. Swoją drogą jest coś niezwykłego w rosyjskich piosenkach. Jak bardzo, według corocznych badań CBOS, nasza sympatia względem Rosjan byłaby chłodna, ciężko nie ulec ich nastrojowi.

Pomimo pewnych obaw względem dodatku, zespół Massive Entertainment ujął mnie szczerością i dużym zaangażowaniem, jakie wkłada w tworzenie Soviet Assault, które mam nadzieję, nie rozmyje się w trakcie produkcji.
Patrycja „Soleil Noir” Rodzińska