autor: Szymon Błaszczyk
Mythos - testujemy przed premierą - Strona 2
Ślamazarne tempo rozwoju postaci plus praktycznie brak jakichkolwiek innowacji może być gwoździem do trumny Mythosa. Istnieje jednak cień szansy, że aż tak źle nie będzie.
Przeczytaj recenzję Mythos - recenzja gry
Sama rozgrywka jest bardzo prosta – nie wymaga od gracza niczego więcej poza doprowadzoną do perfekcji umiejętnością klikania LPM. Jakkolwiek szyderczo to nie zabrzmi, tak wygląda Mythosowa rzeczywistość. Rzecz jasna błędem byłoby uznać to za wadę. Po prostu taka jest specyfika tego tytułu. Nieskomplikowany single oraz multiplayer zapewnił sukces Diablo II, a zatem dlaczego podobny scenariusz nie miałby się sprawdzić ponownie? A propos drugiej części „Diabełka” – trudno nie dostrzec w Mythosie echa genialnego hack’n’slasha. Co prawda interfejs odrobinę zmienił się (notabene okna zdolności i ekwipunku są bardzo podobne), tudzież parę rzeczy dodano. Jednakże mechanika rozgrywki jest niemal identyczna. Idziemy przed siebie i zamieniamy przeciwników na doświadczenie, które z kolei stanowi najistotniejszy wkład w rozwój postaci.
Grając w Mythosa, możemy dostrzec jeszcze jedno podobieństwo do Diablo II. Chodzi mi tutaj o losowe generowanie lokacji. Oznacza to mniej więcej tyle, że dane miejsce każdorazowo nieco zmienia się – inny jest układ ścieżek czy korytarzy. Jeszcze kilka lat temu takie rozwiązanie było fajne. W tym momencie taki zabieg nie robi już większego wrażenia.

Kilka charakterystycznych elementów zaczerpnięto także z... World of Warcraft. Ciężko nie odnieść wrażenia, że podział na trzy rodzaje waluty (miedziaki, srebro i złoto) skądś już znamy. Oprócz tego w podobny sposób zrealizowano system questów. Na obecną chwilę jest to jedna z niewielu zalet gry. Zadań jest dosyć sporo i gdyby tylko ich zróżnicowanie było większe, zabawa na pewno byłaby znacznie ciekawsza. A tak polega ona przeważnie na zabiciu określonej liczby wrogów, zdobyciu cennego przedmiotu bądź ewentualnie uratowaniu jakiegoś NPC-a. Po pewnym czasie to trochę zaczyna nudzić i sytuacji nie ratuje nawet systematyczne rozwijanie postaci, bo...
... proces ten jest przeraźliwie wolny! Trzeba się naprawdę sporo namęczyć (podkreślam: namęczyć!), żeby osiągnąć przynajmniej dziesiąty poziom. Zajmuje to przynajmniej kilka godzin – aż strach pomyśleć, ile potrzeba dni lub nawet tygodni, by zdobyć maksymalny, pięćdziesiąty poziom. O ile w przypadku World of Warcraft czy Everquesta 2 ślimacze tempo rozwoju bohatera jest uzasadnione, o tyle w banalnej grze akcji z elementami RPG coś takiego nie powinno mieć miejsca. To jak na razie największy mankament Mythosa.