autor: Bartłomiej Kossakowski
The Last Remnant - zapowiedź - Strona 3
Bohater co prawda nosi długie włosy, ale bliżej mu do naszego Wiedźmina niż do typowego bishonena. Jest siwy, wysoki, posępny, mroczny i tajemniczy, a na każdym z zaprezentowanych dotychczas zdjęć ciało i ubranie ma zachlapane krwią.
Przeczytaj recenzję The Last Remnant - recenzja gry
To samo dotyczy kostiumów postaci, w których dojrzeć można elementy tradycyjnych i współczesnych strojów rożnych miejsc globu: od Japonii i innych krajów Dalekiego Wschodu (tkaniny), Europy (gorsety, elementy zbroi), wzorów szkockich (kilt), czy szerokich dżinsów rodem z Brooklynu lat dziewięćdziesiątych.
Jeśli chodzi o potwory, poza humanoidalnymi mutantami, przedstawicielami wspomnianych wcześniej ras, najbardziej zapadają w pamięć olbrzymie hybrydy architektoniczno-biologiczne, wyraźnie inspirowane Shadow of the Colossus. Warto też zwrócić uwagę na wielowymiarową grafikę złudzeń rodem z albumu M.C. Eschera – z formami żywiołowymi (na przykład woda unosząca szklane kule) i organicznymi – choćby wieloelementowe konstrukcje roślinne z drzew, pnączy i wyrośniętych grzybków. Gra wykorzystuje technologię SpeedTreeRT, pozwalającą na szybkie generowanie dużej liczby bardzo różnorodnych drzew. Użyto jej wcześniej choćby w Oblivionie i Gothiku 3, a jako że jest zintegrowana z Unreal Engine 3, tym razem efekty powinny być dużo ciekawsze.

Wojna!
Obok eksploracji tego pięknego świata, drugim ważnym elementem gry mają być walki. Zapomnijcie jednak o przypadkowych potyczkach ze spotkanym gdzieś w lesie potworkiem. W The Last Remnant czekają nas wielkie, zrealizowane z prawdziwym rozmachem bitwy, przy których to, co pokazano dotychczas podczas prezentacji Lost Odyssey, czy nawet w filmie 300 wygląda po prostu biednie.
Po pierwsze: mimo że walki odbywają się w systemie turowym, nie ma tu w ogóle czegoś takiego, jak zmiana widoku na czas starcia. Może wyświetlanie setek przeciwników na ekranie jednocześnie nie jest już w obecnych czasach niczym szczególnym, ale zrealizowanie dobrej, dynamicznej walki z kilkudziesięcioma z nich, wciąż należy do rzadkości. W każdym momencie bitwy, do oddziałów wroga mogą dołączyć nowi żołnierze. Nasz protagonista może używać komend ataku, obrony, przywoływania oraz wykorzystywać przedmioty. Jest też opcja Quick Time Event, czyli szybkie wciskanie kombinacji przycisków w określonym momencie – jeśli się uda, można zadać potężniejszy cios. Nie zabrakło możliwości wydawania prostych komend współtowarzyszom broni, jest też wskaźnik morale – jeśli dobrze nam idzie, to i ich ogólna kondycja jest nieco lepsza.