autor: Krzysztof Gonciarz
Tomb Raider: Anniversary - pierwsze wrażenia - Strona 2
Tomb Raider Anniversary to hołd dla Lary oraz jej fanów – a przynajmniej tak nam powiedziano na prezentacji w Londynie.
Przeczytaj recenzję Tomb Raider: Anniversary - recenzja gry
Wystąpienie Toby’ego skupiało się już stricte na samym Anniversary, swoistym hołdzie dla samej serii oraz jej fanów. Przedstawił on kilka koncepcji na zaczepienie gry o inne współczesne odsłony Tomb Raidera – rozważano np. przeprowadzenie narracji w formie wspomnień bohaterki bądź też uczynienie z „jedynki” jednego z kilku splecionych wątków fabularnych. Ostatecznie jednak zdecydowano się na dość wierne odtworzenie klimatu pierwowzoru, bez znaczących ingerencji w historię, a za przykład remake’u, do którego należy się odnieść, podano King Konga w reżyserii Petera Jacksona. Najczęściej pojawiającym się słowem w przekroju całej prezentacji było bez wątpienia „nostalgic” – główne uderzenie TR:A polegać ma właśnie na uzyskaniu tego oryginalnego, nieco klaustrofobicznego klimatu, którym wszystkich zauroczyła pierwsza część sagi w 1996 roku.

Teoretyczne wywody Iana i Toby’ego po kilku chwilach ustąpiły miejsca konkretom ze strony designerów z firmy Crystal Dynamics, którym to powierzono developing projektu. Co najważniejsze, na umieszczonym w środku sali telewizorze w końcu pojawiła się sama gra – a dokładniej dobrze znany wszystkim wyjadaczom poziom w Peru, w którym to Lara musi wspiąć się w górę wodospadu korzystając ze starożytnego systemu kół zębatych. Istotnie, elementów „nostalgicznych” dało się tu odnaleźć niemało: wilki w roli przeciwników, brak przewijającej się w tle muzyki, wrażenie odosobnienia bez żadnej komunikacji radiowej, która w Legends bardzo zmieniła charakter rozgrywki. Poczucie eksploracji podziemi, w których od stuleci nie stała ludzka stopa. Taki powrót do korzeni, ale, jak się okazuje, nie do końca.
Mechanika bardzo czerpie z wspomnianej ostatniej części serii, stąd też Lara ma bardzo szeroki wachlarz seksownych wygibasów, z pomocą których rozwiązywać będzie zadane nam zagadki środowiskowe (takie domowe tłumaczenie environmental puzzles). Pojawia się nawet hak na lince – element, którego rzecz jasna na próżno szukać w oryginale. Szybkie porównanie tego samego pomieszczenia w wersji obecnej oraz tej sprzed 10 lat pokazuje, że przy zachowaniu ogólnego klimatu i architektury wszystko uległo znaczącemu poszerzeniu i pokomplikowaniu.