autor: Krzysztof Gonciarz
Tomb Raider: Anniversary - pierwsze wrażenia - Strona 3
Tomb Raider Anniversary to hołd dla Lary oraz jej fanów – a przynajmniej tak nam powiedziano na prezentacji w Londynie.
Przeczytaj recenzję Tomb Raider: Anniversary - recenzja gry
Smaczków celujących w osoby znające wydanie pierwotne jest tu jednak bez liku – nawet dźwięk oznaczający znalezienie sekretu jest taki sam. Pokaz „łabędziego śpiewu PS2”, jak określił Anniversary jeden z prelegentów, zamknęła scenka, w której Lara walczy z kilkoma Raptorami, po czym słyszy zbliżającego się Tyranozaura. I tu urwano, zostawiając nas z poczuciem zaostrzonego apetytu i zaciekawienia. Na ciąg dalszy, czyli możliwość przeprowadzenia wywiadu z tworzącymi grę osobami przyszło nam czekać kilka godzin, w trakcie których zaproszono nas do udziału w odbywającej się w muzeum wystawie Game On, poświęconej historii gier wideo. Żeby to u nas kiedyś coś takiego zrobić – mówię wam, rewelacja.

Udało mi się przeprowadzić 3 dość szybkie wywiady, których główne punkty w celach praktycznych zebrałem razem w poniższych akapitach. Rozmawiałem z Ianem Livingstone’em, Tobym Gardem oraz ekipą Crystal Dynamics.
GOL: Jaka jest twoja ulubiona część Tomb Raidera? Myślisz, że seria cały czas była na wznoszącej, czy też miała swoje wzloty i upadki?
Toby Gard : Zdecydowanie miała wzloty i upadki, a największym z tych ostatnich był Angel of Darkness. Ulubiona część? Jedynkę trzeba by z takiego podsumowania wykluczyć, gdyż jest po prostu poza konkurencją. Bez wahania postawiłbym na Legends.
Ian Livingstone : Jak najbardziej Tomb Raider 1 oraz Tomb Raider Legends. Pierwsza część to już legenda, gra która na stałe zmieniła oblicze całego rynku, natomiast Legends jest najbardziej udaną kontynuacją tej idei w przekroju wszystkich tych lat.
GOL: Jak to jest mieć udział w stworzeniu takiej popkulturowej ikony jak Lara? Jej powstanie jest przecież faktem niemalże historycznym, i to nie tylko z punktu widzenia branży gier.
Toby Gard : Ludzie się mnie chyba boją. Często gdy z kimś rozmawiam i wyjdzie na jaw, że jestem jej twórcą, rozmówca sprawia wrażenie z lekka przerażonego. To trochę żenujące, ale z drugiej strony poczucie spełnienia jest tego warte.
Ian Livingstone : To niezwykłe, że Larę zna praktycznie każdy. Idziesz do sklepu mięsnego, a sprzedawca wie kim ona jest, idziesz do kiosku, do metra, restauracji, gdziekolwiek, i spotykasz ludzi, którzy ją znają i lubią. Nieprędko jakikolwiek inny, wirtualny bohater zdobędzie taką popularność.