autor: Bolesław Wójtowicz
Paradise - test przed premierą - Strona 2
Kim jest Benoit Sokal, wie chyba każdy fan przygodówek, nawet ten, który dopiero wkracza w ów cudowny świat. Jeśli nawet nie miał jeszcze okazji usłyszeć tego nazwiska, to zapewne słyszał o takich grach, jak Amerzone, czy też o obu częściach Syberii.
Przeczytaj recenzję Paradise - recenzja gry
I dalej nic. Nie ma żadnego intro, filmu wprowadzającego czy jak też inaczej to nazwiemy. Po czarnym ekranie, oczom naszym ukazuje się młoda dziewczyna, która budzi się w niewielkim pokoju. Kim ta panna jest? Obawiam się, że ona też tego nie wie... Przez niewielkie okiennice wlewa się do środka słoneczne światło, w blasku którego unoszą się drobinki kurzu. Rozglądasz się wraz z nią niepewnie. Zdobienia, jakimi pokryte są ściany, przywodzą na myśl pałac arabskiego szejka, oczywiście w skali mikro. W kącie pokoju dostrzegasz stoliczek i leżącą na nim kartkę. Może z niej dowiemy się czegoś więcej... Ups... List został napisany po francusku. No to sobie poczytaliśmy... W języku Moliera znam, i owszem, kilka słów, lecz ich cytowanie tutaj mogłoby doprowadzić do naruszenia paru norm obyczajowych. Lepiej więc nie ryzykować. Ale zaraz, zaraz, przecież gra miała być w języku angielskim?! To skąd więc te teksty mało raczej dla mnie zrozumiałe? Beta... Gra jest „prawie” ukończona... No trudno, ruszamy dalej.
W dalszym ciągu nie wiemy więc, kim jest ta młoda kobieta, najwyraźniej zagubiona w nie swoim świecie. Drzwi zamknięte na klucz. Może więc w drugą stronę? Wyglądasz na zewnątrz i widzisz, jak zauważa twoją postać w oknie pewna dziewczyna, która po chwili zjawia się w pokoju. Przedstawia się jako Aicha, wręczając ci torbę z rzeczami, które rzekomo należały do ciebie. Nic nie pamiętasz... Nie potrafisz powiedzieć, jak się nazywasz, jak się tu znalazłaś, kim jesteś. Te kilka drobiazgów w torbie niewiele wyjaśniają. Od Aichy dowiesz się, że jesteś w mieście Madargane, w Mauranii, w haremie, będącym własnością księcia. Pozostają pytania: Dlaczego właśnie tu? I z jakiego powodu nie wolno mi zobaczyć się z księciem? Naprawdę mam na imię Ann? Brak odpowiedzi... Tego musisz się dowiedzieć już sama.
A nie jest to wcale łatwe. Owszem, udaje ci się wydostać z pokoju dzięki nieocenionej pomocy jedynej bratniej duszy, czyli Aichy, ale dalej jest coraz trudniej. Mało kto chce z tobą rozmawiać, większość pokoi jest pozamykanych na klucze, do których oczywiście nie masz dostępu, a wejścia do pokoju księcia broni niezwykle małomówny grubas. Krążysz więc z kąta w kąt, próbujesz namówić na dłuższą pogawędkę madame Souafi, szefową tego przybytku, ogrodnika, może którąś faworytę, zbierasz informacje, łączysz drobiazgi w całość, poznajesz ten świat...
Tak, w dużym skrócie i ogromnym uproszczeniu, wygląda początek gry. Początek podróży do serca Afryki i wnętrza samej siebie, w poszukiwaniu odpowiedzi na najtrudniejsze z pytań: Kim jestem? Jaka jest moja rola w tym świecie? Co mogę zrobić dla siebie i dla innych? Zdradzanie większej ilości informacji na temat dalszych losów Ann, czy też jak ona tam naprawdę się nazywa, byłoby niewątpliwie zbrodnią. Warto jedynie dodać, że opisany wstęp to zaledwie czubek góry lodowej, a to, co zdarzy się później jeszcze nie jeden raz zaskoczy gracza. Mimo, iż nie mogę powiedzieć, by akcja toczyła się w błyskawicznym tempie, to wbrew pozorom dzieje się tu wiele. Ale o tym cicho sza, niech reszta fabuły pozostanie tajemnicą, aż do chwili, kiedy każdy z Was będzie miał okazję samemu się z nią zapoznać.