Commandos: Strike Force - testujemy przed premierą - Strona 3
„Kilkanaście godzin spędzonych przy testowej wersji CSF przekonało mnie, iż gra ta nie będzie miała zbyt wiele wspólnego z poprzednimi odsłonami serii. Zapowiada się nam uproszczony produkt, tworzony w głównej mierze z myślą o posiadaczach konsol.”
Przeczytaj recenzję Commandos: Strike Force - recenzja gry
Seria Commandos najczęściej kojarzona była z koniecznością pozostawania w ukryciu, nawet pomimo tego, że od czasu do czasu trzeba się było nieco bardziej wykazać. Muszę przyznać, iż takie właśnie „ciche” poziomy w testowanej wersji sprawiały mi największą przyjemność. Także i tu nie uniknięto jednak kilku denerwujących uproszczeń. W przypadku postaci szpiega cała zabawa ogranicza się właściwie do cichej eliminacji kolejnych gostków i ewentualnie zabierania uniformów od zabitych oficerów. W przeciwnym przypadku możemy bowiem zostać przez nich zauważeni i w przeciągu kilku sekund doprowadzić do niechcianej wymiany ognia. W takiej sytuacji wystarczy jednak zdobyć uniform najwyżej postawionego rangą oficera, tak aby do końca misji mieć względny spokój.
Sama likwidacja wrogich żołnierzy została uproszczona do granic możliwości. Przykładowo, pragnąc udusić czy zadźgać danego gostka, nie trzeba koniecznie zachodzić go od tyłu. Równie dobrze można stanąć z boku! Co więcej, tego typu akcje nie mogą się nie udać, zakładając oczywiście, iż w danej chwili nie znaleźliśmy się w polu widzenia pozostałych postaci. Ciał zabitych żołnierzy nie można niestety podnosić. W testowanej wersji nie mogłem się też nacieszyć ewentualnymi dodatkowymi czynnościami, dzięki którym można byłoby odwracać uwagę przeciwników. Jedyny wyjątek stanowiły będące na wyposażeniu szpiega monety, tyle że właściwie nie było okazji, żeby z nich skorzystać.

Jeśli chodzi o bardziej „widowiskowe akcje”, odnoszę wrażenie, iż w tym przypadku będziemy dysponowali nieco większą swobodą działania. Także i tu będzie można jednak liczyć na wiele uproszczeń, w tym kilka dość irytujących. Do tych ostatnich z całą pewnością należy zaliczyć niezbyt przemyślany (przynajmniej z mojego punktu widzenia) pomysł rozmieszczenia na mapie skrzyń, dzięki którym można za darmo i w zasadzie bez ograniczeń uzupełnić amunicję. Tego typu ułatwienia zachęcą tylko do masowej i bezsensownej eksterminacji wrogów. To samo tyczy się zresztą apteczek, które można podnosić, a następnie dowolnie używać. Tego typu sytuacje zdarzają się jednak stosunkowo rzadko, a to dlatego, iż sterowane postaci dysponują dość pokaźnym paskiem zdrowia. Na uwagę zasługuje natomiast ciekawy patent związany z utratą całej energii. W takim przypadku powalonego bohatera będzie mógł wyleczyć inny członek drużyny, bądź też obecny na mapie medyk. Sporym ułatwieniem jest też możliwość jednoczesnego korzystania (na zmianę) z dwóch „ciężkich” giwer. Na taki luksus może sobie jedynie pozwolić Zielony Beret. Zdecydowanie na plus trzeba natomiast zaliczyć obecność czytelnych map, zarówno tej pokazującej całą planszę, jak i radaru, na którym można obserwować działania przeciwników. Szkoda tylko, iż ma on niewielki zasięg, ale do większości akcji w zupełności wystarcza.