Commandos: Strike Force - testujemy przed premierą - Strona 2
„Kilkanaście godzin spędzonych przy testowej wersji CSF przekonało mnie, iż gra ta nie będzie miała zbyt wiele wspólnego z poprzednimi odsłonami serii. Zapowiada się nam uproszczony produkt, tworzony w głównej mierze z myślą o posiadaczach konsol.”
Przeczytaj recenzję Commandos: Strike Force - recenzja gry
Odrobinę denerwujące było to, iż trzy z pięciu zaprezentowanych misji rozgrywały się na tej samej planszy. Podstawowa różnica polegała oczywiście na kolejności „zwiedzania” poszczególnych lokacji. Z podobnymi uproszczeniami mieliśmy już do czynienia wcześniej (szczególnie w drugiej części), aczkolwiek mimo wszystko wolałbym, gdyby do każdego nowego etapu przyporządkowano zupełnie odmienną mapę. Nie mogę również nie wspomnieć o tym, iż kolejne poziomy były stosunkowo krótkie. W rezultacie wszystkie pięć misji bez większych problemów udało mi się ukończyć w zaledwie jeden wieczór. Obawiam się, iż w finalnej wersji gry, nawet pomimo zawarcia kilkunastu nowych poziomów, nie będzie lepiej. Wygląda więc na to, iż jedyna nadzieja pozostanie w sprawnie przygotowanym trybie multiplayer. W tym artykule z oczywistych względów o nim jednak nie wspomnę.
Wracając do samych misji, weteranów serii Commandos może nieco zmartwić brak fajnie zrealizowanego briefingu, w którym lektor mógłby objaśnić podstawowe założenia misji. W zamian za to będziemy mogli przyglądać się zrealizowanym na enginie gry scenkom przerywnikowym. Na uwagę zasługuje natomiast bardzo ciekawy system punktacji. Tyczy się to w głównej mierze stawianych przed nami zadań. Każda misja będzie posiadała kilka głównych celów, a także szereg nieobowiązkowych, które najczęściej będą ukryte. Oznacza to, iż zostaną wyświetlone na liście dopiero w momencie dotarcia do danej lokacji czy wykonania ściśle określonej czynności. Punkty będzie również można zdobyć za pozostawanie w ukryciu, czy też zlikwidowanie większej ilości przeciwników (najlepiej po cichu lub celnym strzałem w głowę).

Spośród testowanych przeze mnie misji jedynie dwie wymagały ciągłego pozostawania w ukryciu, czy też nie zdradzania swoich prawdziwych personaliów (w przypadku postaci szpiega). Dwa kolejne etapy zawierały mniej lub bardziej widoczne elementy zręcznościowe, których w żaden sposób nie można było uniknąć, a to dlatego, iż nad poszczególnymi członkami drużyny kontrolę przejmowaliśmy już w momencie rozpoczęcia danego starcia. Piąty poziom wymagał z kolei prowadzenia nieustannej wymiany ognia oraz wykonywania wielu ryzykownych czynności (np. zakładania ładunków wybuchowych na moście), będąc pod jednoczesnym ostrzałem ze strony wroga. W moim osobistym przekonaniu etap ten był zdecydowanie najsłabszy z całej piątki, w nieudolny sposób kopiował bowiem różnorakie pomysły z Call of Duty czy Medal of Honor. Co więcej, w niemal wszystkich misjach można było zauważyć wiele denerwujących ograniczeń, jak chociażby niewidzialnych ścian, uniemożliwiających na przykład lepsze wykorzystanie posiadanej broni snajperskiej (prowadzenie ostrzału ze wzgórza itp.). Niestety, większość etapów z finalnej wersji gry będziemy najprawdopodobniej mogli zaliczać jedynie w oparciu o przygotowany przez producentów schemat. W niektórych sytuacjach denerwowało mnie również to, iż gra w wyraźny sposób starała się podpowiedzieć, co należy zrobić. Mam nadzieję, że w pełnej wersji gry tego typu wskazówki będzie można wyłączyć.