autor: Patrycja Rodzińska
Driver: Parallel Lines - pierwsze spojrzenie - Strona 3
Reflections Interactive stara się dystansować od swojej poprzedniej produkcji. Można snuć przypuszczenia, że gdyby cześć trzecia nie dała plamy, dzisiaj zamiast Drivera: Parallel Lines zapowiadałabym Driv4ra, czy coś koło tego.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Driver: Parallel Lines - co oferuje nowy kierowca?
Reflections Interactive postarała się jak najwierniej odwzorować Nowy York tamtych lat. Jednak same budynki klimatu nie tworzą. Ekipa Reflections napociła się nad fryzurami (np. Afroamerykanie w afrach wielkich, jak Michael Jackson z czasów The Jackson Five), ubraniami, stylem mówienia czy poruszania się postaci.
Bohaterowie noszą typowe dla tamtych czasów ciuszki: obcisłe marynarki w jaskrawych kolorach i wzorzyste koszule z kołnierzykami w szpic (jeśli ktoś przypomni sobie Gorączkę sobotniej nocy Johna Badhama, to jesteśmy w domu) czy, jak bardziej rock’n’rollowy TK, znoszone jeansy.
Postacie również poruszają się w sposób specyficzny dla tamtych lat, i tutaj znowu przytoczę Gorączkę sobotniej nocy, który nasuwa skojarzenia z Tonym Manero (John Travolta) przemierzającym tanecznym krokiem ulice Brooklynu.
Każda grupa etniczna ma też swój specyficzny, sobie tylko właściwy dubbing. Oldschoolowy klimat wprowadza nawet okrągły prędkościomierz w lewym rogu ekranu, którego wskazania przesuwają się poziomo w prawą stronę.
Jednak nic tak nie nadaje tej grze uroku, jak muzyka. Twórcy nie zdradzają się jeszcze ze szczegółami, ale na Atari Go Play 2 można było usłyszeć przewijające się podczas gry utwory m.in. Jimmi’ego Hendrixa i Jamesa Browna. I chyba nie byłam jedyną osobą, która w czasie tej poważnej prezentacji w demo roomie zaczęła zupełnie nieświadomie rytmicznie, poruszać się, to w jedną stronę, to w drugą. :-)
Gra oferuje zabawę w trybie singleplayer oraz w trybie multiplayerowym – wyłącznie w sieci. Rozgrywki sieciowe są całkiem urozmaicone. Można np. pobawić się w policjantów i złodzieja – jeden gracz ucieka, reszta goni. Zebrać team i zespołowo „zwinąć” cztery samochody znajdujące się w różnych zakątkach miasta, a następnie dostarczyć je do umówionej dziupli.
Atari nie zabrakło odwagi, aby podjąć się wydania Drivera: Parallel Lines. Trzymam kciuki, aby odważna decyzja nie poszła na marne i jeśli nie zmyła, to przynajmniej zapudrowała przykre wspomnienia po części trzeciej. Bo jeśli nie teraz, to nigdy.
Patrycja „Soleil Noir” Rodzińska
NADZIEJE:
- nieliniowość misji;
- duża interakcja z otoczeniem;
- zgrabnie odtworzony klimat Nowego Jorku z 1978 r.
OBAWY:
- gracze sparzeni Driv3rem mogą, z obawy przed stratą czasu, już na starcie skreślić Drivera: Parallel Lines.