Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 16 marca 2005, 08:23

autor: Borys Zajączkowski

Kozacy II: Wojny Napoleońskie - Prezentacja - Strona 3

25 lutego 2005, w warszawskim kompleksie kinowym Silver Screen, odbyła się przygotowana przez Cenegę prezentacja drugiej części Kozaków. Oto, czego dzięki niej dowiedzieliśmy się o grze.

Budzić niepokój może pytanie, czy nad taką liczbą chłopa da się zapanować. Da się. Jeżeli jakakolwiek jednostka w drugiej części Kozaków może występować indywidualnie, jest to armata, choć i jej towarzyszyć musi przecież kilka osób obsługi – wszystkie inne składają się na oddziały, które rozstawiać i przemieszczać można w kilku podstawowych formacjach. Kolumna – formacja marszowa, gdy żołnierze w nią ustawieni poruszają po drodze, nie ulegają zmęczeniu; kwadrat – nieruchomy, najeżony bagnetami, mający udawać nienaruszalną skałę oraz trójszereg. Szczególnie godnym uwagi jest ten ostatni, gdyż stanowi podstawową formację atakującą, co zaś jest najmiodniejsze, trójszereg może strzelać salwami z kolejnych rzędów – coś pięknego. Pewnym niedostatkiem może się jawić niemożność zranienia żołnierzy własnym ogniem oraz brak aktywnej pauzy w grze. Do tej ostatniej zdążyliśmy się już w erteesach przyzwyczaić i chociaż Kozacy II, ze swej historycznej natury, nie są grą szczególnie dynamiczną, może jej brakować.

Trzy strefy rażenia ogniem. Zielona to coś na kształt koleżeńskiego prztyka.

Główny powód, dla którego pauzy w grze może brakować jest również jednym z głównych powodów dla autorów do dumy z gry – sztuczna inteligencja przeciwnika wydaje się być dobrze dopracowana. Komputer nie doczekawszy się na posunięcia ze strony gracza, zaczyna go atakować sam. Dobrze przy tym wykorzystuje możliwości poddanych mu wojsk, potrafi przeprowadzać ataki z flanki, czy w ogóle obchodzić nacierającego gracza i koncentrować się na ważniejszych celach misji niż odbywanie potyczek.

Nie mniej istotne jest to, że żołnierze zgrupowani w formacje przemieszczają się bez problemów, nie błądzą w zagajnikach, omijają samodzielnie przeszkody terenowe, a gdy tylko jest to możliwe starają się nadaną im formację przywrócić. Tak się dzieje przynajmniej do czasu, gdy ich morale zostanie złamane – przeważnie na skutek widoku nacierającego wroga, w chwili przeładowywania karabinów – wówczas wojacy rozpierzchają się i taki oddział już pod komendę gracza nie wraca. W tej zasadzie najwidoczniej objawia się szczególny charakter rozgrywki. Tu nie ma podchodów, mundurów maskujących, ani snajperów na wzgórzach – 200 lat temu walczyło się inaczej. Bajecznie kolorowe wojska podchodziły do siebie na odległość strzału i wygrywał ten, kto padł albo stchórzył później. Ładowanie karabinu trwało do minuty i jedynie najbardziej wyszkoleni żołnierze potrafili to robić w marszu (w grze są to inżynierowie, którzy potrafią również podkładać bomby). Do pomocy piechocie stawała kawaleria z nieodłącznymi jej atakami z flanki oraz droga i tym samym rzadka artyleria. Tak właśnie jest w grze. Cała taktyczna zabawa polega na umiejętnym wykorzystaniu poszczególnych formacji, terenu, w jakim przyszło walczyć oraz właściwym doborze czasu ataku oraz wycofywania się. W tym ostatnim pomaga nader czytelnie przedstawiony zasięg, kierunek i statystyczna skuteczność strzałów podkomendnych gracza. Udane akcje podnoszą morale żołnierzy, nieudane obniżają je.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.