Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 czerwca 2005, 16:19

autor: Michał Basta

Kozacy II: Wojny Napoleońskie - recenzja gry

Autorzy drugiej części Kozaków nie poszli na skróty – włożyli w ten tytuł naprawdę wiele serca, co widać chociażby po dużej liczbie nowatorskich zmian. W zasadzie mamy do czynienia z inną grą.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Rzeź – to takie proste słowo, a kryje w sobie tyle bólu, cierpienia i krwi. Zapewne każdy z Was kojarzy ją z czymś innym, ale myśli większości oscylują wokół pomieszczenia, gdzie pan w białym, zakrwawionym fartuchu rozczłonkowuje kolejne martwe zwierzęta. Obraz to dosyć okrutny i ludzie ze słabszymi żołądkami lepiej niech go sobie nie wyobrażają. Mnie osobiście rzeź zawsze kojarzyła się z nieco innym zagadnieniem, a mianowicie z wielkimi bitwami, prowadzonymi za czasów Napoleona. Może moje rozumowanie jest trochę dziwne, ale kiedy wyobrażę sobie te zbite szyki, złożone z ludzi idących wprost pod lufy karabinów i armat, to nic innego do głowy mi nie przychodzi.

Jak można łatwo wywnioskować z powyższego opisu, wielkim entuzjastą Bonapartego i jego czasów nie jestem. Mało tego. Pierwsza część Kozaków, wydana pod koniec roku 2000, również specjalnie nie przykuła mnie do monitora. Wprawdzie pomysł z ogromnymi bitwami bardzo przypadł mi do gustu, ale samo wykonanie już bynajmniej nie. Kiedy więc dostałem w swoje łapki drugą część Kozaków o podtytule Wojny Napoleońskie, sądziłem że wynik takiego równania może być tylko jeden – zero. Jak się wkrótce okazało, moje zdolności matematyczne zawiodły po raz kolejny.

Pierwszym elementem, na jaki natkniemy się po uruchomieniu gry, jest intro. Film wprowadzający został zrealizowany dość oryginalnie, bo w postaci improwizowanej bitwy. Niestety ta mini produkcja niezbyt przypadła mi do gustu. Widać, że wszystko jest sztuczne i udawane, a co gorsza zamiast chaosu pola bitwy mamy trzęsącą się kamerę, która cały czas przeskakuje z jednego miejsca na drugie w takim tempie, że niemożliwe jest dokładniejsze przyjrzenie się potyczce. Zanim przyzwyczaimy swoje oczęta do obrazu, okazuje się, że intro dobiegło końca, a my lądujemy w menu.

W tym momencie gracz staje przed wyborem jednej z sześciu ówczesnych potęg. Możemy pokierować poczynaniami Francuzów, Anglików, Austriaków, Prusów, Egipcjan oraz Rosjan. Po zdecydowaniu się na któreś z państw, przychodzi czas na wybór dowódcy. Autorzy przyłożyli się do tego elementu, dzięki czemu każde z mocarstw ma w swoich szeregach kilka znanych osobistości. Dzięki temu we Francji, oprócz Napoleona, możemy wcielić się w postać m.in. Murata Joachima lub Naunsouty de Champion’a natomiast w Rosji i Anglii kolejno w Piotra Iwanowicza i Williama Beresforda. Do każdego z nich jest dołączona biografia, pozwalająca na szybkie zapoznanie się z życiorysem danego delikwenta. Po uporaniu się z tym wyborem, przychodzi pora na kolejny, czyli poziom trudności gry. Co ciekawe, twórcy zastosowali wprawdzie skalę trzystopniową, ale nie znajdziemy w niej poziomu łatwego. Zamiast tego jest normalny, trudny i bardzo trudny, co nie jest najlepszą wiadomością dla nowicjuszy.

Autorzy przygotowali kilka trybów rozgrywki. Możemy zdecydować się na przejście kampanii dla pojedynczego gracza, stoczyć bitwę o Europę albo pokierować armią w wyimaginowanej lub historycznej potyczce. Jak zwykle od razu skierowałem się do pierwszego trybu, gdzie na dzień dobry natknąłem się na dwie misje treningowe. Radzę się nimi zainteresować nawet starym weteranom, ponieważ w rozgrywce zaszły dość poważne zmiany, o czym za chwilę.

Sama kampania nie prezentuje niczego rewolucyjnego. Wcielamy się w niej postać angielskiego dowódcy, mającego za zadanie uporać się z Francuzami, najeżdżającymi Wielką Brytanię. Misje są bardzo podobne do siebie i momentami miałem wrażenie, że całość została zrobiona na jedno kopyto. Drugi tryb, czyli bitwa o Europę, jest przeznaczony dla ludzi już nieco obeznanych z produkcją. Autorzy wrzucili do jednego gara turówkę oraz RTS-a, co bardzo przypomina serię Total War. Podobnie jak w produkcji ze stajni Creative Assembly gracz otrzymuje mapę Europy, po której przesuwa swoją armię, a kiedy znajdzie się na wrogim terytorium, gra przenosi się do trybu RTS. Ostatnią z możliwości jest potyczka, podczas której możemy sprawdzić swoje umiejętności w walce z komputerem lub żywym człowiekiem. Jak już wspomniałem natkniemy się tutaj również na bitwy historyczne, takie jak: Austerlitz, Pruska Iława oraz Ulm.

Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Bardziej swojskiej strategii jeszcze długo nie będzie
Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Bardziej swojskiej strategii jeszcze długo nie będzie

Recenzja gry

Polski średniowieczny city builder Manor Lords ma potencjał, by okazać się jedną z najciekawszych gier tego roku. Jak jednak wygląda na początku swojej przygody z Early Accessem? I czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Sprawdziłem.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.