Nexus: The Jupiter Incident - test przed premierą - Strona 4
Goszcząc w Londynie na Games Stars Live zyskaliśmy nie dającą się przecenić sposobność rozmowy z Jasperem Visem, menedżerem projektu gry „Nexus: The Jupiter Incident”. Mieliśmy również okazję zagrać w samą grę i krótko rzecz ujmując: jesteśmy zachwyceni!
Przeczytaj recenzję Nexus: The Jupiter Incident - recenzja gry
Pomiędzy poszczególnymi misjami gracz może naprawić uszkodzone podzespoły okrętów oraz wyposażyć je w nowe, dopiero co odkryte, gadżety (m.in.: broń, silniki i generatory energetyczne). Rozwój technologiczny nie zależy jednak od nas. Po prostu po każdej misji w opcjach pojawia się coś nowego, najczęściej odkrytego w wyniku niedawnego kontaktu z wrogiem. Każdy statek, czy to myśliwiec, czy też niszczyciel może być wyposażony w całą gamę przeróżnych urządzeń (łącznie około 90 w grze), począwszy od kilku rodzajów osłon energetycznych, przez broń niszczącą pola siłowe i kadłuby, torpedy, moduły produkujące energię, silniki, a na sensorach i urządzeniach maskujących kończąc. No i byłbym zapomniał, załogi okrętów, jakie biorą udział w bitwach, zyskują cenne doświadczenie, przez co, po kilku sukcesach, stają się naprawdę cenne z punktu widzenia militarnego. Uwaga – w grze nie ma żadnego wydobywania surowców.

Nie mogę też nie poświęcić co najmniej akapitu na niezwykle ważną i znamienną w obecnych czasach cechę. Mianowicie oprawę audiowizualną. Na moje oko gra posiada znakomity trójwymiarowy engine graficzny (nazwany przez autorów Black Sun 3D). To, co ukazuje się nam na ekranie, jest prześliczne. Modele poszczególnych okrętów kosmicznych, ruchome włazy, wieże z działkami laserowymi, dysze silników i przeróżne asteroidy czy planety są szczegółowo i starannie wykonane. Niemniej jednak szczególnie zachwyciły mnie prześliczne rozbłyski, uderzenia wiązek laserowych w tarcze energetyczne statków, wybuchy i eksplozje. Słowo daję, z zachwytem obserwowałem to, co działo się na ekranie monitora. Niestety nie udało mi się dowiedzieć co napędza komputer, na którym została mi zaprezentowana beta, aczkolwiek pan Jasper Vis jako minimum sprzętowe podał: Pentium 1,2GHz, GeForce 3Ti oraz 128MB pamięci RAM, zaznaczając przy okazji, że o ładnej oprawie wideo możemy wówczas zapomnieć. Oprawa audio nie odbiega standardem od całości gry. Wybuchy zdają się brzmieć naturalnie, podobnież okrzyki oficerów i żołnierzy nadawane przez radiostację. Reasumując Nexus: The Jupiter Incident naprawdę może się podobać.
Na koniec dodam, iż tytuł ten, poza trybem jednoosobowym zaopatrzonym w epicką fabułę, zaoferuje także rozgrywkę wieloosobową, gdzie istniała będzie możliwość zagrania także rasami obcych. Jego europejska premiera ma mieć miejsce w październiku bieżącego roku, wówczas to też w Internecie powinno pojawić się ogólnodostępne demo. Warto czekać, ponieważ to naprawdę kawał dobrej gwiezdnej strategii.
Przemysław „Łosiu” Bartula