5 rzeczy, za które lubię i 5 które mnie drażnią w Watch Dogs Legion - Strona 4
Najnowsza odsłona serii Watch Dogs pomimo pewnych rewolucyjnych rozwiązań, wciąż trzyma się swoich korzeni. Oto co konkretnie podoba mi się, a czego zdecydowanie nie lubię w Legionie.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Watch Dogs: Legion - bardzo bezpieczna i grzeczna rewolucja
9 i 10. Permadeath to świetny ruch… z którego Ubisoft chciałby się wycofać
Dotarliśmy do ostatniego elementu, który jest zarówno plusem, jak i minusem. Jednym z najbardziej ekscytujących (dla mnie) elementów Legionu był fakt, że skoro nie ma głównego bohatera i rekrutujemy każdego, to też każdego możemy stracić na zawsze – poprzez opcję permanentnej śmierci. Permadeath nadaje takiej rozgrywce pikanterii. Z jednej strony możesz być człowiekiem, który traktuje swoich ludzi jak mięso armatnie, a jeśli ktoś zginie, to mówi się trudno i próbuje się dalej; z drugiej – możesz budować swój zespół marzeń, a wtedy każda strata będzie Cię boleć, bo poświęciłeś masę czasu i zasobów na odpowiednie dostosowanie rekruta. Pamiętacie pierwszy gameplay z zeszłego roku? Całość przekazu sprowadzała się do tego, by podkreślić, że Twój człowiek może ZGINĄĆ i możesz go stracić NA ZAWSZE.
Odnoszę wrażenie, że ktoś potem wykonał jakieś testy na grupach focusowych i okazało się, że permadeath nie sprzyja casualowej rozrywce, przez co zdecydowano się na stonowanie takiego rozwiązania. Permadeath podobno w grze dalej jest możliwy, ale przy rozpoczynaniu rozgrywki należy świadomie wybrać tę opcję. Oba tegoroczne pokazy odbywały się z wyłączonymi ustawieniami permadeath, żeby przypadkiem w ciągu tych kilku godzin nie zabić członka swojego zespołu. Od zeszłorocznego E3 nie usłyszałem również ani słowa w oficjalnej komunikacji na temat tego, jak permadeath ma funkcjonować, a informacja o opcjonalności tej mechaniki pojawiła się tylko dlatego, że jeden z dziennikarzy podczas wywiadu z Clintem Hockingiem, creative directorem przy Watch Dogs: Legion, zdecydował się o to zapytać.
Przez to nie mogę pozbyć się myśli, że londyńska odsłona serii sama siebie pozbawia jednego z największych gamechangerów, jaki miała wprowadzić. I ponownie – wiem, że można to sobie włączyć i grać tak, jak się chce, ale boli mnie trochę brak odwagi przy decyzjach dotyczących gier. Przy swoich dużych tytułach Ubisoft boi się podejmować ryzyko, co na dłuższą metę może odbić się bardzo źle na francuskim wydawcy – mało kto chyba chce dostawać gry wprost z fabryki, wymierzone od linijki i stworzone dla każdego. W grach nadzwyczaj często sprawdza się powiedzenie, że jeśli coś jest dla każdego, to tak naprawdę jest dla nikogo.
No to czekasz czy nie czekasz na ten Legion?
No czekam, czekam. Pomimo psioczenia na poszczególne elementy tej gry przyznaję, że w październiku jest to najbardziej interesująca mnie premiera i zdecydowanie ciekawsza gra niż Valhalla, która – tu muszę otwarcie przyznać – ostatnio po raz pierwszy wywołała u mnie jakieś większe emocje dzięki swojemu zwiastunowi fabularnemu (jednocześnie robiąc dramę w internecie przez recykling włosów Kassandry). Z jakiegoś powodu mam słabość do serii Watch Dogs, choć nie należy ona do najbardziej wybitnych, jakie kiedykolwiek ogrywałem. Może to trochę przez tę lekko romantyczną wizję hakerów, którzy walczą o wolność dla ludzi na całym świecie. A może po prostu chodzi o to, że choć można być zmęczonym otwartymi światami, to Watch Dogs oferuje je w na tyle przystępnej i poniekąd unikalnej formie, że co kilka lat daję się ponownie wciągnąć temu, co Francuzi mają do zaoferowania.
Legion nie będzie grą idealną i wygląda na to, że nie będzie też aż tak wielkim krokiem naprzód, jakiego oczekiwałem po pierwszych zapowiedziach. Z całą pewnością jednak mogę stwierdzić, że już za niecały miesiąc będę przemierzał ulice Londynu, szukając potencjalnych rekrutów do DedSec, i na pewno będę to robił przy włączonym permadeath.
O AUTORZE
Choć u większości słowa „Watch Dogs” wywołują natychmiastowe skojarzenia z downgrade’em, ja mam słabość do tej serii. Aiden Pearce dostarczył mi porządnej przygody w Chicago, a Marcus Holloway pokazał fajniejszy gameplay, ale w otoczce, która niekoniecznie mnie wciągnęła (poza pastiszem Doliny Krzemowej). Legion póki co zapowiada się na miks tej dwójki, ale z cięższym klimatem jedynki, co zdecydowanie mi odpowiada.
Michał Mańka | GRYOnline.pl