Co się stanie, gdy połączysz Obcego z Destiny? Graliśmy w GTFO - Strona 2
GTFO to nowa gra kooperacyjna, która naprawdę wystawi na próbę wasze umiejętności. Brak matchmakingu, potrzeba opracowywania w zespole taktyk i ograniczona amunicja, a wszystko to w ciężkim i mrocznym klimacie rodem z "8. pasażera Nostromo".
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Podziemne więzienie i Strażnik
Drużyna w GTFO to więźniowie zamknięci w podziemnym kompleksie. Każda misja to rozkaz od tajemniczego strażnika (Warden), który raz każe im zebrać jakieś identyfikatory, raz dotrzeć do reaktora, by pomanipulować przy jakimś urządzeniu. Nie wiadomo, kto wybudował podziemne więzienie, kim jest Strażnik ani skąd wzięły się tam stwory Sleepers. Bardzo dobrze budowana tajemnicza atmosfera to jedna z największych zalet GTFO. Świetna, niepokojąca muzyka idzie w parze z pogrążonymi w półmroku pomieszczeniami wypełnionymi mgłą oraz dobiegającymi z różnych stron industrialnymi dźwiękami. Czujemy się trochę jak ekipa statku Nostromo badająca artefakty Obcych, a trochę jak komandosi infiltrujący kolonię LV-426 w niezłym survival horrorze.
Twórcy mają w planach rozszerzyć trochę naszą wiedzę o lore gry, choćby w formie znajdywanych logów, ale nie będzie to tradycyjna fabuła podana na tacy. Wszystko ma być skonstruowane tak, by zapewnić społeczności skupionej wokół gry odpowiednie materiały do wysnuwania przeróżnych teorii i domysłów poza samą rozgrywką. Chodzi głównie o to, by nie odwracać uwagi graczy od trzonu akcji. Zbyt wiele elementów fabularnych rozrzuconych na poziomach mogłaby podzielić zespół i sprawić, że niektórzy bardziej szukaliby znajdziek i czytali logi, niż skupiali na walce lub jej planowaniu. Tradycyjna fabuła nie sprzyjałaby też modelowi wydawniczemu gry, która będzie dzielona na sezony (rundowns), z paczkami misji dostępnymi w kolejnych odstępach czasu.
Dlaczego 10 Chambers…
…w nazwie i logo studia deweloperów, skoro w bębenku rewolweru jest standardowo miejsce na 6 kul? Ekipa liczy sobie obecnie 9 osób i nie ma zamiaru rozrastać się. „Dziesiątka” w nazwie to swego rodzaju przypominacz, gdzie leży granica w liczbie pracowników. Każdy z nich w przeszłości pracował już w ogromnych, znanych studiach deweloperskich i tym razem celowo chciano stworzyć coś w zupełnie innych, bardziej kameralnych warunkach, według tylko swoich pomysłów i na własnych zasadach.
Bolączki Early Access
GTFO potrafi być bardzo klimatyczne i z odpowiednią ekipą zapewnia naprawdę niezwykłe momenty, ale oczywiście jak na grę Early Access, na dodatek robioną przez raptem dziewięć osób, nie wszystko jest w niej perfekcyjne. W ogrywanej przeze mnie wersji najbardziej szwankowało udźwiękowienie i grafika najważniejszych elementów rozgrywki. W wirze walki zupełnie nie czuć, kiedy dostajemy obrażenia, kiedy nasz stan zdrowia zaczyna być krytyczny. Ciężko też stwierdzić, kiedy trafiliśmy wroga, bo objawia się to jedynie zmianą koloru celownika, który ginie gdzieś w chaosie na ekranie. Do tego dochodzą bardzo ciche dźwięki wystrzałów oraz takie niespodzianki, jak ciągle żyjący i atakujący Sleeper, mimo że po ciosie młotem odpadła mu połowa ciała.
Twórcy z 10 Chambers Collective obiecali przyjrzeć się tym mankamentom i myślę, że szybko uda im się to poprawić, bo generalnie reszta udźwiękowienia gry jest niesamowita. Kiedy w tle zaczął rozbrzmiewać jakiś alarm, miałem wrażenie, że dobiega gdzieś z końca ogromnej sali. System dźwięku przestrzennego robi w GTFO naprawdę piorunujące wrażenie. Podobnych wrażeń niestety nie doświadczyłem przy grafice, która wydała mi się nieco rozmazana przez niepotrzebne filtry, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nie były to maksymalne ustawienia.
Ani dźwięk, ani oprawa wizualna nie będą jednak tak wielką przeszkodą, jak brak matchmakingu, co z miejsca może zamknąć dostęp naprawdę sporej grupie zainteresowanych. Twórcy stanęli tu jednak pomiędzy młotem, a kowadłem. Rozgrywka wymagająca tak uważnej współpracy i komunikacji może stać się i tak kompletnie niemożliwa, jeśli w drużynie będą osoby nierozumiejące języka, niezainteresowane wspólnym działaniem, czy opuszczające serwer bez powodu. Konieczność dobrania własnych sprawdzonych znajomych była bolesnym, ale być może i koniecznym kompromisem.
Matchmaking w przyszłości?
Twórcy zdradzili mi, że planują w przyszłości wprowadzić pewną formę matchmakingu, ale nieco inną od zwykłego dobierania randomowych ludzi. Ma to być jakaś bardziej precyzyjna mechanika uwzględniająca podobny styl gry, język porozumiewania się i parę innych rzeczy, tak by drużyna przypadkowych ludzi miała jako takie szanse przetrwać podczas trudnych misji GTFO.
Get The F…

Podziemnie więzienie oraz istoty je zamieszkujące to tajemnica, którą być może uda nam się rozwikłać.
GTFO z pewnością nie jest grą dla wszystkich i z tego co się dowiedziałem, twórcy nie mają zamiarów czynić jej bardziej przystępnej. To niszowa produkcja dla tych, którzy lubią naprawdę duże wyzwanie. Kooperacja nie jest tu tylko pustym słowem oznaczającym możliwość grania razem, ale niezbędnym warunkiem, by posunąć się choćby o krok naprzód. Nie trzeba grindować, by podlevelować swoją postać na jeden duży raid w grze – w GTFO praktycznie każda misja to raid. Jeśli ktoś ma niedosyt tego typu rozgrywki po WoWie czy Destiny, w GTFO powinien znaleźć coś dla siebie. Gra robi ogromne wrażenie swoim klimatem, poczuciem nieustannego zagrożenia, satysfakcją z każdej udanej akcji, a do poprawek zostały głównie kwestie techniczne. To dość ciekawa alternatywa dla każdej zgranej ekipy. Zamiast powtarzać kolejny raz Leviathana czy Garden of Salvation, może dla odmiany warto sprawdzić zlecenia Wardena w podziemnym więzieniu?
ZASTRZEŻENIE
Wyjazd na pokaz GTFO pokrył wydawca gry.