Czy Transport Fever 2 będzie Transport Tycoonem nowej generacji? - Strona 2
Parę dni temu odwiedziliśmy Berlin, aby wsiąść do pociągu niebyle jakiego i ruszyć w stronę Poczdamu. Na pokładzie spotkaliśmy się z deweloperami Transport Fever 2 i zagraliśmy w ich nową produkcję.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Transport Fever 2 – Dobry symulator, słaby tycoon
Od zera do miliardera
Autorzy przygotowali trzy kampanie. Pierwszą rozpoczniemy już w 1850 roku, w czasach gorączki złota. Przeprowadzi nas ona przez historię kolei czy lotnictwa, ale jej głównym zadaniem jest powolne wprowadzenie w tajniki gry. W udostępnionej na pokazie misji próbowałem wydobyć się z finansowej klapy po handlu srebrem i rozpocząć transport stali. Poza wykonywaniem kolejnych zadań i zaliczaniem kamieni milowych twórcy zawarli w grze questy przypominające te z Anno 1800, nie raz i nie dwa będziemy musieli na mapie odnaleźć jakieś szczególne miejsce, aby rozwinąć fabułę.
Oczywiście rdzeniem zabawy jest nie kampania, a tryb piaskownicy. Deweloperzy opracowali naprawdę rozbudowany generator oraz edytor map. Przed startem możemy określić początkową datę, natężenie terenów górzystych, kanionów, lasów czy poziomu wody i wybrać interesującą nas strefę klimatyczną (do typowych pustynnych czy umiarkowanych dodano nową – tropikalną). Gra wygeneruje teren, a my będziemy mogli rozpocząć korzystanie z edytora mapy, w którym da się zmienić dosłownie wszystko. Najciekawsza jego funkcja polega jednak na stałej dostępności. Jeśli na danej mapie spędziliśmy już 15 godzin, tworząc skomplikowaną infrastrukturę, ale chcielibyśmy, przykładowo, dołożyć do naszego świata trochę więcej jezior, nic nie stoi na przeszkodzie, by w każdej chwili uruchomić edytor i przerobić lokację, a potem powrócić do gry.
Cieszą również modyfikacje w samej mechanice. Autorzy zmienili chociażby budowę stacji – teraz są one modułowe, złożymy je więc z osobnych segmentów – peronów, budynków czy torów. To od nas zależy ich wygląd. Wprowadzono również drogi jednokierunkowe oraz uliczne światła. Mam jednak nadzieję, że te ostatnie będą pomagać, a nie blokować ruch w naszych miastach. A ruch będzie spory, bo twórcy przygotowali ponad 200 rozmaitych pojazdów: od bryczek, przez ciężarówki, na nowoczesnych samolotach kończąc.
Pociąg osobowy jest opóźniony o 1 235 242 minut
Oprawa audiowizualna również się zmieniła – kampania posiada cut-scenki i nową muzykę, a sama grafika – choć może nie nawiązuje rywalizacji z Anno 1800 – potrafi przykuć oko. Szczególnie zbiorniki wodne prezentują się imponująco, a widok lokomotywy parowej sunącej przez pola i łąki cieszy również za tysięcznym razem. W trakcie gry możemy na tyle zbliżyć kamerę, by podziwiać, jak trawa kołysze się na wietrze. Jeden z deweloperów powiedział mi, że dużo pracy włożono w takie właśnie szczegóły – ot, przejeżdżający z hukiem pociąg będzie płoszyć ptaki, a startujący samolot schowa podwozie.
KONIE I PSY
W każdej ekonomicznej grze strategicznej sprawdzam, czy mogę uruchomić kamerę śledzącą pojazd. Brak takiego rozwiązania to duży minus. Na szczęście w Transport Fever 2 da się włączyć kamerę podążającą nawet za koniem. A to już, przyznacie, naprawdę coś.
Tak zupełnie niepoważnie – zapytałem deweloperów także o to, czy w Transport Fever 2 będzie można pogłaskać psa. Obawiam się, że nic z tego. Może jednak ktoś dołoży taką opcję w odpowiednim modzie?
Niestety, nie wszystkie animacje wyglądają tak dobrze – dorożki wypadają raczej słabo i poruszają się nienaturalnie. Są bardziej symbolem niż realistycznym odwzorowaniem. Udostępniona mi wersja alfa nie przeszła optymalizacji, stąd zdarzało się jej potężnie przyciąć. Miałem również problem z budową dróg i torów – czasem gra niepoprawnie interpretowała moje chęci, choć przyczyną może być fakt, że nie spędziłem z nią jeszcze wielu godzin. Najbardziej jednak irytującą mnie rzeczą był interfejs (nieczytelny, skomplikowany i dziwny), ale twórcy zaznaczali wiele razy, że jest to zaledwie placeholder, a na implementację czeka ich nowe, przyjazne użytkownikowi UI. Moja wersja pozbawiona była też niektórych świeżych elementów (nowych pojazdów, fabryk, linii produkcyjnych czy składowych miast), więc spodziewam się, że gotowy produkt zajmie mi naprawdę długie tygodnie.
Zarządzanie transportem publicznym w dużych miastach to trudne zadanie, a takich miast możesz mieć na mapie kilkanaście.
Nadzieja na lepszy transport
Moją miłość do kolei rozpoczął sławny wiersz Juliana Tuwima, a zakończyła niesławna kondycja PKP. Staram się omijać pociągi i załamuję ręce, gdy płacę 100 złotych za przejazd zdezelowanym (i – ha, ha, ha – pośpiesznym) składem, w którym szalet to szkoła przetrwania dla Beara Gryllsa. Być może dlatego z takim uporem sprawdzam niemal każdą grę, w której mogę kłaść tory i uruchamiać pociągi. Po wyciecze z Berlina do Poczdamu jestem pewny, że sprawdzę również gotowe Transport Fever 2, bo jego twórcy rzeczywiście kochają to, co robią. Widać to w sposobie, w jaki prezentują grę, widać również w samej grze.
Otwartość na fanów manifestują także pełnym wsparciem dla sceny moderskiej. Jeśli jakimś sposobem znudzi Wam się uruchamianie kolejnych pojazdów, pamiętajcie, że wraz z premierą ruszy warsztat Steama i będziecie mogli przejechać się najbardziej odjechanymi wehikułami (ciekawe, czy ktoś wpadnie na to, aby zastąpić konie w dorożkach chocobosami). Jestem przekonany, że jeśli druga część odniesie sukces, fani przedłużą jej życie o wiele lat. Deweloperzy pochwalili się budżetem – na stworzenie Transport Fever 2 mają aż 4 miliony franków szwajcarskich (to ponad 15 milionów polskich złotych). Wewnątrz studia pracuje zaledwie 13 zdolnych osób, a nad drugą częścią siedzą one już od 2017 roku. Pozwólmy im jeszcze chwilę przy grze podłubać, bo być może tworzą jedną z najlepszych niszowych produkcji z pociągami w roli głównej.
ZASTRZEŻENIE
Koszt wyjazdu do Berlina na pokazy pokrył wydawca gry, firma Good Shepherd Entertainment.
Maciej Pawlikowski | GRYOnline.pl