Widzieliśmy Dying Light 2 i bardzo nam się spodobało! - Strona 2
Dying Light 2 już po raz drugi pojawiło się na targach E3 w Los Angeles. Tym razem poznaliśmy datę premiery polskiej superprodukcji, a przy okazji mogliśmy bliżej się jej przyjrzeć i porozmawiać z ekipą z Wrocławia.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Dying Light 2 - nowy polski hit!
Zatrudnij znanego scenarzystę, by mieć wybory
Już od zeszłego roku wiemy, że siłą napędową stojącą za nową formą narracji w Dying Light 2 jest Chris Avellone, którego dorobku chyba przedstawiać Wam nie trzeba (a jeśli trzeba, to rzućcie okiem na ramkę). Dziś w branży jest on przede wszystkim konsultantem, który w przypadku Techlandu pomaga zespołowi scenarzystów w wymyślaniu znaczących wyborów oraz mnogich ścieżek fabularnych i stara się to spiąć w jedną całość. Na papierze wszystko prezentuje się bardzo ciekawie, bo choć główne założenie wydaje się proste – przetrwaj w ostatnim mieście – to nasze działania zdecydowanie nie będą należeć do najprostszych.
CHRIS AVELLONE – DZIEŁA WYBRANE
- Fallout: New Vegas
- Planescape: Torment
- Star Wars: Knights of the Old Republic II – The Sith Lords
- South Park: The Stick of Truth
- Tyranny
- Into the Breach
- Divinity: Original Sin II
Aiden Caldwell, jako człowiek w centrum całej tej zawieruchy, będzie podejmować decyzje, które wpłyną na przyszłość miasta, mieszkających w nim ludzi oraz na status każdej z frakcji. W demie trzeba było także dokonywać wyborów o trochę mniejszej skali. Jak już wspominałem, głównym celem zaprezentowanej na pokazie misji było dostarczenie do miasta wody. Sytuacja jednak nie ułożyła po myśli zlecającego nam to zadanie, w związku z czym pojawiła się alternatywa – zostać na miejscu i postarać się pomóc rannemu NPC lub ruszyć w pościg za uciekającą furgonetką. Na pokazie prowadzący prezentację rzucił się oczywiście w wir wydarzeń, ale można było też tego zaniechać i w tym momencie zakończyć quest – co miałoby swoje konsekwencje. Skoro jednak pobiegliśmy, to w końcu dogoniliśmy uciekający samochód i znów musieliśmy dokonać wyboru – zabić kierowcę lub wykorzystać go, by cichaczem dostać się do bazy wrogiej frakcji i próbować nadal ukończyć pierwotne zadanie.
Już w środku bazy przestraszony pan ostrzegł nas, że powinien powiadomić straże o intruzie. Tym samym ponownie stanęliśmy przed wyborem: zastraszyć go czy spróbować przekonać? Prowadzący pokaz postawił na zastraszenie, co ostatecznie nie okazało się dobrym posunięciem. Deweloperzy zapewnili, że gdybyśmy zdecydowali się urobić chłopaka, akurat w tym wypadku nie ostrzegłby on swoich towarzyszy o naszej obecności.
Potem było dużo walki, trochę skradania, aż w końcu spotkaliśmy osobę potencjalnie odpowiedzialną za nieudane na początku zadania negocjacje. Zanim jednak postanowiliśmy załatwić sprawę siłą, Pułkownik, czyli dowódca Renegatów, zaczął przekonywać nas, że to nie on odpowiada za całe to zamieszanie. Mogliśmy zatem zaufać albo jemu, albo (kolejny wybór) osobie doradzającej nam przez radio. Tutaj postanowiono sprzeciwić się Pułkownikowi i uruchomić pompy doprowadzające wodę do miasta, przez co nie tylko umożliwiliśmy atak frakcji Strażników Porządku na bazę Renegatów, o którym wcześniej w ogóle nie było mowy, ale również odkryliśmy nowy obszar, który dotychczas znajdował się pod wodą. Czy jednak była to dobra decyzja? O tym przekonamy się dopiero w finalnej wersji produkcji, bo w tym miejscu demo się skończyło. Można było jednak odczuć, że ktoś konkretnie nas zmanipulował.
MIEJSKI SOUND
Jednym z lepszych elementów, na które zwróciłem uwagę w trakcie prezentowanego dema, była muzyka towarzysząca rozgrywce. Dźwięki okazały się niezwykle klimatyczne, więc naturalnie dopytaliśmy ekipę Techlandu o kompozytora. Dowiedzieliśmy się, że za oprawę muzyczną Dying Light 2 odpowiada Olivier Deriviere, czyli francuski kompozytor, którego muzykę mogliśmy usłyszeć chociażby w Vampyrze czy wydanym niedawno A Plague Tale: Innocence.
Co ciekawe, takie odkrywanie kolejnych obszarów miasta ma zależeć od wielu czynników i być na porządku dziennym. Tymon Smektała stwierdził również, że przy pierwszym przechodzeniu Dying Light 2 najprawdopodobniej zobaczymy zaledwie 50% zawartości, którą deweloperzy przygotowują na premierę. Poznanie wszystkich opcji będzie wymagać wielokrotnego ukończenia gry lub… zagrania w co-opie.
Tak, druga część serii również zaoferuje zabawę dla maksymalnie czterech osób jednocześnie. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że każdy gracz ma kształtować miasto swoimi decyzjami, zdecydowano – całkiem logicznie zresztą – że miejsce, w którym będzie toczyć się rozgrywka sieciowa, zawsze będzie miastem należącym do hosta i to on swoimi działaniami wpłynie na fabułę. Oczywiście gracze odwiedzający czyjeś miasto nie odejdą z niczym – punkty doświadczenia czy zlootowany sprzęt wrócą wraz z nimi do ich własnej gry, ale postępy w fabule się nie zmienią. Możecie więc śmiało ukończyć Dying Light 2 samodzielnie, a następnie wybrać się do miasta Waszych znajomych, by zobaczyć obszary, które u Was mogły być zupełnie niedostępne.
Gdzie są zombie?!
Techland na razie skąpi w materiałach z rozgrywki widoku żywych trupów, ale możecie być spokojni – zombie nie zabraknie i będą taką samą zmorą w nocy, jak miało to miejsce w pierwszej grze. W sumie w dzień też mogą stać się problemem, jeśli zawędrujemy w niebezpiecznie zaciemnione rejony. Choć deweloperzy nie zdradzają jeszcze szczegółów, pewne jest, że pojawią się nowe rodzaje przeciwników i wymusi to na nas większą elastyczność. Dodatkowo rozbudowaniu ulegnie również system korzystania z promieni UV do odganiania przeciwników. Póki co pokazano tylko standardową latarkę oraz flary UV, które znamy już z oryginalnej gry, ale jeszcze w tym roku mamy usłyszeć więcej na temat samej rozgrywki związanej z zainfekowanymi i zmian, jakich cały system się doczekał.
Na koniec muszę absolutnie zwrócić uwagę na to, jak ładnie Dying Light 2 wygląda. Klimatyczne wprowadzenie do dema odbywało się we wnętrzu budynku i pokazywało okolicę w dość mrocznych odcieniach z kolorowymi zabarwieniami – etap zaczął się w tawernie o nazwie Rybie Oko. Potem jednak Aiden wyszedł na pole (pozdrawiam mieszkańców Małopolski) i naszym oczom ukazało się barwne miasto. Nie ma tu przaśności – jest po prostu porządna warstwa wizualna. Te krótkie fragmenty gameplayu widoczne w pokazanym na E3 trailerze (na konferencji Microsoftu, bo ujęcia z pokazu Square Enix pochodzą z zeszłego roku) są jak najbardziej reprezentatywne dla tego, jak wygląda w tym momencie gra Techlandu. W ruchu może nie zawsze będziemy mieć czas na podziwianie widoków, ale stojąc na dachach wysokich budynków, przy odpowiednim oświetleniu na pewno nie oprzemy się panoramie miasta. Szczególnie jeśli gra będzie mieć tryb fotograficzny (nie wiem, czy będzie takowy posiadać, ale umówmy się – większość dużych tytułów go teraz ma).
Jest więc dokładnie tak, jak pisałem na początku tej zapowiedzi: Dying Light 2 w zeszłym roku zainteresowało mnie jako sequel dobrej gry, a po niedzielnym pokazie intryguje mnie tym, co zaoferuje graczom jako samodzielna pozycja. Choć Techland wstępnie zapowiadał swe dzieło na rok 2019, w tym momencie premiera została przesunięta na wiosnę 2020 i… nie mam nic przeciwko temu. W ciągu roku z poprawnego produktu Polacy byli w stanie zrobić coś ciekawego – nawet jeśli mówimy tylko o demie, które zostało podrasowane na potrzeby targów E3. Jeśli jednak wszystko ma zmierzać w takim właśnie kierunku, to mogę poczekać nawet trochę dłużej.
Patrzymy zatem na Was uważnie i z nadzieją, Techlandzie. Myślę, że śmiało możecie podążyć ścieżką „Redów” i pokazać graczom gameplay przygotowany na E3 – bo jest tu na czym zawiesić oko.