Graliśmy w grę Get Even – Ethan Carter z pistoletem - Strona 3
O polskim Get Even zrobiło się głośno przede wszystkim dzięki obietnicom fotorealistycznej oprawy graficznej. Na tegorocznych targach gamescom miałem okazję sprawdzić tytuł w akcji i zobaczyć czym tak naprawdę Get Even jest.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Get Even – Splinter Cell spotyka Władcę marionetek
Historia zapowiada się bardzo ciekawie, ale póki co wiele więcej o niej napisać nie mogę. Black po wypadku związanym z wybuchem miał stracić pamięć, a to, co widzi, wydaje się istnieć tylko w jego głowie. Jeśli tak jest faktycznie, to będzie to jeszcze jedno podobieństwo do Zaginięcia Ethana Cartera.
Fotorealizm?
Mroczny thriller
Get Even zaprojektowano tak, żeby gra sprawdziła się w działaniu z hełmem do oglądania wirtualnej rzeczywistości. Na pokazie graliśmy co prawda normalnie, ale twórcy przygotowali słuchawki z dźwiękiem 3D. Trzeba przyznać, że połączenie ponurych, tajemniczych lokacji z dochodzącymi zewsząd niepokojącymi odgłosami stworzyło kapitalny nastrój. Nie był to banalny horror, ale coś na kształt mrocznego thrillera – miałem skojarzenia z filmem Seven z 1995 roku.
Get Even zapowiadano jako grę fotorealistyczną. Skanowanie prawdziwych obiektów i przenoszenie ich do wirtualnego świata zapowiadało się świetnie, a udostępnione przez twórców screeny wyglądały wprost obłędnie – ciężko było uwierzyć, że to gra, a nie rzeczywistość. Zaprezentowane demo jest pod tym względem znacznie słabsze – nie znaczy to jednak, że Get Even wygląda źle, ale na pewno w obecnej formie daleko mu do zapowiedzi. Najsłabiej wypada roślinność, ale tę, zdaje się, trudniej zeskanować niż proste, nieruchome obiekty. Zauważalne było także nie tyle doczytywanie się tekstur, ile ich wyostrzanie, jednak obecni na miejscu przedstawiciele wydawcy obiecali, że problem ten zostanie wyeliminowany. Zwróciłem również uwagę na występujące w różnych punktach to samo graffiti – nie musi być to jednak wcale niedoróbka, a celowe działanie. Jak pisałem, można odnieść wrażenie, że akcja gry dzieje się w głowie samego Blacka, co tłumaczyłoby wszystkie „nadnaturalne” sytuacje, w stylu zamykających się za nami drzwi czy powtarzających się murali.
Inaczej, ale fajnie
Idąc na pokaz Get Even, oczekiwałem zupełnie innej gry. Spodziewałem się fotorealistycznej strzelanki z naciskiem na fabułę, a dostałem rozbudowaną przygodówkę z elementami akcji, osadzoną w dziwnym, mrocznym miejscu i serwującą niejasną historię o prawdzie i odkupieniu (?). Całość, choć mniej efektowna niż na screenach, zaintrygowała mnie na tyle, że jestem bardzo ciekawy, jak dalej potoczy się zaplanowana przez twórców opowieść. Przez 30 minut nieźle się bowiem z Get Even bawiłem, błyskawicznie też poddałem się niepokojącemu klimatowi, z którego nie wyrywały mnie nawet komunikaty organizatorów gamescomu nadawane przez głośniki. Wychodzi na to, że Polacy znowu udowodnią, iż potrafią robić świetne gry.