Vampyr na Gamescom 2016 - każde zabójstwo ma znaczenie - Strona 2
Wampirów na świecie było wiele, ale dopiero Jonathan Reid pokazał nam, co się stanie, jeśli ulegniesz pokusie wysysania krwi niewinnych. Na targach w Kolonii widzieliśmy nową grę od twórców Life is Strange – Vampyr.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Vampyr – to nie jest RPG, na które czekaliście
W grze znajdziemy pół-otwarty świat, który składa się z czterech dystryktów. Odwzorowanie Londynu nie jest tak dokładnie, jak choćby w Assassin’s Creed: Syndicate, ale co jakiś czas natrafimy na bardzo charakterystyczne budynki. Zarówno miasto jak i realia zostały stworzony na bazie historycznych zapisków – dotyczy to zarówno stanu medycyny pod koniec pierwszej wojny światowej, zamieszania związanego z hiszpanką, budowy ważnych lokacji, a nawet szpitala, w którym pracuje doktor Reid. Jak jednak zostało na samym początku powiedziane, w grze najbardziej liczy się narracja i dokonywanie wyborów, które zawsze będą miały swoje skutki…
Na rozstaju dróg moralnych
Wampiryzm naszego bohatera przyda się nie tylko podczas poruszania się po mieście. W walce możemy korzystać z niezwykle silnych ataków, a podczas dialogów możemy spróbować zahipnotyzować NPC-a by słuchał naszych poleceń. Wygodna rzecz.
Rozwój naszej postaci będzie zależny od krwi, którą możemy się pożywić. Możliwe jest otrzymanie punktów doświadczenia za wykonywanie questów czy też zabijanie łowców wampirów, ale największe wzmocnienie czeka nas po zatopieniu kłów w szyjach zwykłych obywateli Londynu. Jeśli jednak zdecydujemy się na dokonanie tego czynu, nasz wybór jest nieodwracalny i będzie miał wpływ nie tylko na zmniejszenie liczby żyjących mieszkańców, ale również na dalsze losy miasta oraz zakończenie historii. By pokazać nam jak ważne są konsekwencje naszych wyborów, deweloperzy postanowili umieścić w grze jedynie szcześćdziesięciu takich cywilów – nie licząc żołnierzy łowców wampirów i innych im podobnych postaci. Każdy z obywateli posiada imię, swoją własną historię oraz jest jednym z trybików w wielkiej machinie zależności.
(Nie)stety wybór osoby do zabicia nie zawsze będzie oczywisty, bo historia nie zamierza postawić jasnej granicy między czernią a bielą. Deweloper, z którym miałem okazję rozmawiać, podał przykład kryminalisty, który jest postrachem jednej z dzielnic. Na pierwszy rzut oka wydaje się on oczywistym celem do wyeliminowania, ale jeśli zdecydujemy się na takie posunięcie, wieść o jego śmierci rozejdzie się echem wśród mniejszych rzezimieszków i dzielnica może zostać opanowana przez rywalizujące ze sobą frakcje, czyniąc przez to jeszcze większe zamieszanie. Na szczęście w trakcie gry będziemy mieli okazję zebrać masę informacji na temat mieszkańców Londynu, dzięki czemu łatwiej będzie przewidzieć skutki eliminacji konkretnej osoby.