Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 18 sierpnia 2016, 12:43

W oparach superbohaterskich pierdów – graliśmy w South Park: The Fractured But Whole - Strona 2

Pokaz South Park: The Fractured But Whole nie pokazał nic rewolucyjnego w zakresie samej rozgrywki, natomiast zabawa z użyciem Nosolusa z pewnością jest doświadczeniem, którego branżowi dziennikarze – a przynajmniej ich nozdrza – nie zapomną na długo.

Cieszy fakt, że Ubisoft po raz kolejny nie ma zamiaru ograniczać się w żadnym stopniu polityczną poprawnością. Już na zwiastunach widać było, że bezlitosne ostrze southparkowego humoru dosięgnie każdego – od wielkich wytwórni aż po niepełnosprawnych. Oczywiście dialogi nadal są na tym samym poziomie – dozwolone wyłącznie od lat osiemnastu, choć najbardziej rozbawiłyby graczy znacznie młodszych. W rzucaniu wulgaryzmami i obraźliwymi tekstami ponownie bryluje Cartman, do którego superbohaterskiej drużyny dołączamy po tym, jak grupa dzieciaków postanowiła stworzyć własne filmowe uniwersum. Tworzymy więc własne komiksowe alter ego o mrocznej przeszłości (w której główną odgrywa pamiętna noc, kiedy przyłapaliśmy swoich rodziców na intymnych zabawach w sypialni) i łączymy siły z ekipą podobnych nam śmiałków – Coonem, Człowiekiem Latawcem i Supercraigiem – by uratować miasteczko przed niecnymi planami Profesora Chaos, Mysteriona, Wonder Tweeka i resztą złoczyńców. The Fractured But Whole bez skrupułów wyśmiewa wszystkie schematy, znane nam dobrze za sprawą filmów Marvela czy DC, przyprawiając to dostateczną ilością popkulturowych nawiązań oraz kloacznego humoru, by zadowolić każdego fana serialu.

W kwestii rozgrywki druga część serii ma w sobie zdecydowanie więcej „RPG-owości”. To nadal gra o bardzo prostej mechanice – co absolutnie nie przeszkadza – pojawiło się jednak więcej klas, możliwość łączenia ich w pożądane kombinacje, a także zmieniania w trakcie przygody. W trakcie Gamescomu miałem okazję przetestować wyłącznie Speedstera, ogólnie jednak opcji będzie aż dwanaście – trzy razy więcej, niż w Kijku Prawdy. Ponadto ponownie otrzymamy możliwość kolekcjonowania różnorodnych znajdziek, a niektóre lokacje odwiedzimy tylko po zwerbowaniu do naszego zespołu konkretnych herosów – dla przykładu Człowiek Latawiec pozwoli nam na dotarcie do najwyższych platform. Niestety, trudno powiedzieć, w jaki sposób ulepszymy umiejętności sterowanego przez nas bohatera, bo Ubisoft nie pokazał, jak wygląda drzewko rozwoju.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.