The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima? - Strona 2
Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?
Zapowiadana premiera gry: jeszcze nie ogłoszona.
Kultura Akaviru - obecna w Tamriel szczątkowo dzięki Ostrzom - mocno odbiega od tego, co dotąd poznaliśmy w serii The Elder Scrolls, ale też mogłaby zdobyć grono zagorzałych fanów. (obrazek z Obliviona; źródło: deviantArt, użytkownik MsTaz511)
Kiedy?
Kolejna ciekawa kwestia to osadzenie The Elder Scrolls VI w chronologii wydarzeń w wirtualnym świecie. Zanim wyszedł Skyrim, fabuły kolejnych części dzieliły względnie krótkie odstępy czasu – przedstawiane we wszystkich grach historie miały miejsce pod koniec czwartego lub w piątym stuleciu Trzeciej Ery, za panowania cesarza Uriela Septima VII (choć w Oblivionie nastąpił koniec i owej epoki, i rządów wspomnianego władcy). Natomiast piąta część cyklu zaburzyła ten porządek, przenosząc akcję dwieście lat naprzód, dość głęboko w Czwartą Erę.
Względnie krótkie odstępy czasu dotyczą również terminów premier dotychczasowych odsłon The Elder Scrolls. Pierwsza gra – Arena – wyszła w 1994, Daggerfall w 1996, Morrowind w 2002, Oblivion w 2006, a Skyrim w 2011 roku. Jak widać, przerwa między ostatnimi częściami wynosiła 4–5 lat i wygląda na to, że również tej tradycji Bethesda nie zachowa przy okazji The Elder Scrolls VI.
Choć wydarzenia ze Skyrima zostały mocno odsunięte w czasie względem Obliviona, Bethesda w sprytny sposób zespoliła fabułę piątego The Elder Scrolls z poprzednikami za sprawą słynnej Ściany Alduina.
W jakim okresie miałaby zatem zostać osadzona „szóstka”? Oczywiście nie sposób dokładnie tego ustalić, ale jedno wydaje się raczej pewne – Bethesda prawdopodobnie dokona kolejnego dużego przeskoku czasowego. W końcu w piątych „Pradawnych zwojach” pozwolono graczom odcisnąć wyraźne piętno na historii wirtualnego świata. Naturalnie nie byłoby to żadnym problemem, gdyby chodziło o główną linię fabuły – jednak kłopot pojawia się wówczas, gdy wątki poboczne umożliwiają takie sytuacje jak przechylenie szali zwycięstwa w wojnie domowej na jedną ze stron i wpłynięcie w ten sposób na losy całej krainy czy nawet zamordowanie cesarza Tamriel. Krótko mówiąc, zamiast trudzić się z budowaniem kanonu po czymś takim, deweloper mógłby postanowić przesunąć akcję tak daleko w przyszłość, by wybory graczy straciły na znaczeniu. Chyba że Bethesda wymyśli kolejną historyjkę o niewytłumaczalnym incydencie, uwzględniającą wszystkie możliwe opcje (tak jak po Daggerfallu). Albo przeniesie wydarzenia w miejsce, gdzie nikogo nie będzie to obchodzić (czyt. na kontynent inny niż Tamriel). Albo kompletnie zignoruje ten problem. Nie można też całkiem wykluczyć cofnięcia się w czasie, czyli zrobienia prequela.