Widzieliśmy w akcji grę Detroit: Become Human, czyli Heavy Rain 2 - Strona 3
Studio Quantic Dream tworzy produkt, który ma dużą szansę zatrzeć złe wrażenie po grze Beyond: Dwie dusze. Choć akcja Detroit: Become Human rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, tytuł wykazuje sporo podobieństwo do innego hitu tej firmy - Heavy Rain.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Detroit: Become Human – Blade Runner dla mas
Nie to jest jednak najlepsze. Odnajdując nowe poszlaki i dowody, Connor powiększa pulę kwestii dialogowych, które wykorzysta podczas rozmowy z szaleńcem w ostatniej scenie epizodu. Jeśli kompletnie zignorujemy dochodzenie, tematy do rozmowy zostaną zawężone tak mocno, że uzyskanie pozytywnego rozwiązania będzie graniczyć z cudem, o ile w ogóle okaże się możliwe. Biorąc pod uwagę, że podczas konwersacji wybieramy około dziesięciu opcji, dyskusje ze zbuntowanym androidem mogą mieć za każdym razem nieco inny przebieg. Oczywiście epizod zawsze zakończy się w tym samym momencie, bez względu na to, czy uda się zapobiec tragedii, czy nie, ale diabeł tkwi przecież w szczegółach i dla dalszego rozwoju historii podjęte decyzje mogą mieć niebagatelne znaczenie. Tutaj znów kłania się Heavy Rain, w którym zastosowano podobny patent, ale na zdecydowanie mniejszą skalę. W Detroit wygląda to znacznie lepiej, przynajmniej w opisanej scenie – pamiętajcie, że widzieliśmy jeden krótki, bo zaledwie kilkunastominutowy, fragment historii.

Wybór dialogów jest o tyle trudny, że do końca nie jesteśmy pewni, czy dana kwestia skieruje scenariusz na pożądane przez nas tory. Autorzy przygotowali sporo pułapek i niewinne kłamstwo może natychmiast obrócić się przeciwko nam. Szalenie mi się podoba takie podejście do sprawy, bo w wyniku niebezpiecznych gierek policyjnego negocjatora cała scena miała odpowiednio duży ciężar gatunkowy. Fragment rodem z dobrego thrillera potęgowany był na dodatek przez rewelacyjny utwór muzyczny, wzmagający napięcie do granic możliwości.
Nie jestem w stanie stwierdzić, czy pozostałe epizody w Detroit będą równie emocjonujące (Quantic Dream od lat znane jest z tego, że fenomenalne sekwencje fabularne przerywane są wyjątkowo kiepskimi), ale demo przywiezione do Los Angeles daje nadzieję na dreszczowiec z krwi i kości, na dodatek podejmujący ciekawą tematykę. Jest w tym zresztą coś zabawnego, bo pozbawiony uczuć android zdaje się na decyzje gracza, który świadomie dąży do uzyskania konkretnego rozwiązania, ale nie czas i miejsce, żeby się tego czepiać. Na koniec dodam jedynie, że tytuł wygląda w akcji bardzo dobrze i jeśli poziom oprawy graficznej zostanie utrzymany, posiadacze konsoli PS4 znów otrzymają produkt, za którego grafikę nie trzeba będzie się wstydzić.

Prezentacja gry Detroit pozwoliła mi uwierzyć, że Quantic Dream przypomniało sobie wreszcie, jak tworzyć udane interaktywne filmy. Ocenianie takiej gry po jednym epizodzie nie ma wprawdzie najmniejszego sensu, ale jeśli miałbym się o to pokusić, powiedziałbym, że jest bardzo dobrze, a Detroit ma szansę okazać się lepsze nawet od Heavy Rain. Czy faktycznie tak się stanie, przekonamy się dopiero w przyszłym roku. Życzę powodzenia, panie Cage!