autor: Maciej Żulpo
Testujemy Shadwen – wyjątkową skradankę z mechaniką rodem z Superhota - Strona 5
Przetestowaliśmy nietuzinkową, wykorzystującą manipulację czasem skradankę od twórców Trine. Czy korzystający z wielu mechanik Shadwen ma szansę wejść w poczet klasyków gatunku?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Shadwen - skradanki bazującej na pomyśle z Superhota
Assassin’s Thief
Kwestie oprawy audiowizualnej w przypadku Shadwen wpadają do worka z etykietą „nic nadzwyczajnego”. Grafika stoi na wybitnie przeciętnym poziomie. Lokacjom brakuje szczególnego artyzmu i estetycznego rozmachu – tak jak średniowieczne twierdze przystało, bardziej od piękna stawiają na użyteczność. W przeciwieństwie do cukierkowego Trine, także kolorystyka pozostaje stonowana, a nawet nieco przytłaczająca. Podobnie sprawa ma się w przypadku wyjątkowo ascetycznej ścieżki dźwiękowej. Nie zanosi się, żeby wiele w tej kwestii uległo zmianie do czasu premiery, ale prawdę mówiąc – nawet bym nie oczekiwał takiej zmiany. Ot, po prostu inny styl. Od strony technicznej Frozenbyte mogłoby popracować nad upłynnieniem dość topornych animacji postaci, w tym sposobu poruszania się samej głównej bohaterki, choć i ten mankament nie doskwiera zbyt mocno. Poza tym pozytywne wrażenie wywiera optymalizacja – utrzymanie 60 klatek na sekundę nie powinno być problemem dla jakiegokolwiek obcującego z Shadwen sprzętu (co znajduje odzwierciedlenie w wymaganiach sprzętowych) i od dema może tylko zmierzać w lepszym kierunku.
Shadwen zapowiada się na produkcję ciekawą, wciągającą i dobrze eksploatującą odświeżony pomysł manipulowania czasem. Jeśli Frozenbyte zdoła poskromić tworzone przez siebie poziomy, nadając im odpowiedniego charakteru i elastyczności, pozwalających na pełne wykorzystanie wszystkich oferowanych przez grę mechanik, możemy mieć nawet do czynienia z częściową, wzbogaconą o nietuzinkowe rozwiązania reinkarnacją kultowego Thiefa. Gdyby jeszcze całość udało się obudować absorbującą fabułą (obecnie mamy mało wyszukaną opowieść o zgładzeniu złego króla), a same lokacje urozmaicić, wrzucając na ich teren parę znajdziek albo nieco bardziej komplikując ich strukturę, tak by pełna wersja zaskakiwała w jakimś stopniu unikalnością, czeka nas przygoda, od której fani mięsistych skradanek z całą pewnością długo się nie oderwą. Póki co – zdecydowanie warto przetestować demo, by na własnej skórze przekonać się o potencjale drzemiącym w fińskim tytule.
Maciej Żulpo | GRYOnline.pl