Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 27 stycznia 2016, 14:01

Graliśmy w Homefronta: The Revolution – dziń dybry, tu ruch oporu! - Strona 3

Po istnej rewolucji związanej ze zmianą wydawcy i dewelopera strzelanina Homefront: The Revolution nabiera kształtów. Na specjalnym pokazie mogliśmy przetestować tryb kooperacji w wersji beta, która zostanie udostępniona użytkownikom Xboksa One w lutym.

Zależnie od tego, ile zdołaliśmy odblokować już sprzętu, przed każdą misją możemy odpowiednio ubrać i uzbroić naszą postać. Wybór głównej broni (strzelba, snajperka lub karabinek szturmowy) nie ogranicza nas do używania tylko tego jednego egzemplarza. W każdym momencie możemy zmodyfikować go o dostępne warianty – z M4 zrobić miotacz min czy lekki karabin maszynowy, a ze zwykłej strzelby taką, która może strzelać ogniem ciągłym. Do dyspozycji mamy też kusze, wyrzutnie rakiet oraz wszelkiego rodzaju gadżety: materiały wybuchowe, koktajle Mołotowa, narzędzia hakerskie. Te również da się w pomysłowy sposób przerabiać, np. ładunek C4 przekształcić w minę zbliżeniową schowaną w brudnym zniszczonym pluszowym misiu. W zasadzie każdy element naszego ekwipunku prezentuje się interesująco, bardzo wyraźnie kontrastując z wyrafinowanym, futurystycznym sprzętem wrogiej armii. Broń ruchu oporu to stare potrzaskane modele poklejone taśmą i owinięte drutem lub z innymi improwizowanymi dodatkami.

Możliwości zmiany wyposażenia naszej postaci są ogromne.

Graliśmy w Homefronta: The Revolution – dziń dybry, tu ruch oporu! - ilustracja #2

Wyrafinowana technicznie broń koreańskiej armii KPA jest kodowana indywidualnie w przypadku każdego żołnierza, dlatego członkowie ruchu oporu nie będą mogli używać w grze uzbrojenia zdobytego na wrogu. Ograniczenie to nie dotyczy jednak amunicji, którą da się uzupełniać, przeszukując ciała oponentów.

Jeszcze większe możliwości personalizacji postaci znajdziemy w sferze ubioru naszego bojownika. Jego sylwetka podzielona została nie tylko na strefy główne, jak głowa, tułów czy nogi, którym dobieramy odpowiednio hełm, kamizelkę i buty. Każda z nich posiada też dodatkowe miejsca na taki ekwipunek jak różnego rodzaju okulary, bandany, plecaki, pasy taktyczne, zegarki, a nawet nakolanniki. Duże możliwości personalizacji postaci i wyposażenia to niewątpliwie plus gry, ale jest też w tym pewien denerwujący szczegół. Wiele rozszerzeń do naszej broni okazuje się ściśle powiązanych tylko z jednym, konkretnym modelem – jeśli odblokujemy nagle np. celownik holograficzny, możemy z przykrością przekonać się, że nie da się dołączyć go do naszej najczęściej używanej ulubionej spluwy, a wyłącznie do innego typu, choć sposób montażu i realizm podpowiadałby coś zupełnie innego. Z odkrywaniem nowego sprzętu w trybie Resistance wiąże się jeszcze jedna ciekawostka. Wspominałem wcześniej o sporych podobieństwach do serii Far Cry – zdobywanie ekwipunku wygląda również bardzo znajomo. Karabiny, dodatki, ubiory, pancerze, a nawet umiejętności odkrywamy poprzez losowanie z kupowanych pomiędzy misjami skrzyń, tzw. „crates”! Być może istnieje mniej subtelna różnica pomiędzy „weapon crate” a „weapon case” z Counter Strike’a: Global Offensive, ale inspiracja jest tu chyba dość oczywista. Skrzynki nabywamy za pomocą pozyskiwanej w trakcie gry waluty, ale jeśli komuś się spieszy, będą one też dostępne za prawdziwe pieniądze w systemie mikrotransakcji. Twórcy bardzo podkreślali jednak, że nie chodzi tu o żadne faworyzowanie osób płacących dodatkowo – zawartość płatnych skrzyń będzie dokładnie taka sama jak ta, którą odblokujemy podczas gry, chodzi jedynie o możliwość opcjonalnego przyspieszenia tego procesu dla chętnych.

Broń można bardzo szybko modyfikować w coś o zupełnie innej sile ognia.

Sama rozgrywka w trybie kooperacji wydaje się dość standardowa, choć w ciągu godziny nie widzieliśmy zapewne wszystkiego. Musieliśmy przejmować nadajniki, hakując je, eliminować cele na wyznaczonym obszarze czy chronić konwój poruszających się pojazdów przed atakami KPA. Zabrakło trochę zadań, które w szczególny sposób wymuszałyby współpracę pomiędzy członkami oddziału. Wszystko sprowadzało się do łączenia siły ognia, wzajemnego osłaniania się i reanimowania, bo podczas wspólnych misji wrogów jest wyraźnie więcej i po chwili potrafią atakować ze wszystkich stron. Nie zauważyłem wcale różnych urozmaiceń z trybu fabularnego, gdzie musieliśmy używać smartfona w niektórych momentach czy choćby przecinać szczypcami kłódki. W misjach Resistance wszystko sprowadzało się do strzelania, choć trzeba przyznać, że narracja wprowadza odpowiedni klimat, tempo akcji nie jest zbyt szybkie, a nasza postać porusza się dość wolno (prędkość biegania wzrasta, gdy robimy to z pistoletem). Jest trochę miejsca na obranie wspólnej taktyki: kierunku ataku, cichego podejścia i eliminacji bez hałasu lub wręcz przeciwnie – użycia ładunków wybuchowych i całej siły ognia.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.