Graliśmy w tryb multiplayer gry Uncharted 4: Kres Złodzieja i zabiliśmy Drake'a - Strona 2
Na Paris Games Week prezentację Uncharted 4: A Thief’s End ograniczono do pokazania trybu wieloosobowego. Mieliśmy okazję w niego zagrać – studio Naughty Dog po raz kolejny dostarcza kompetentnego, pełnego akcji multiplayera.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Uncharted 4: Kres złodzieja - najlepszy tytuł ekskluzywny na PS4
Podobnie zresztą rzecz się miała z pomocnikami, wykorzystywanymi bardzo sporadycznie. To akurat element, który do multiplayera A Thief’s End pasuje mi nieco bardziej niż magiczne, atakujące wrogów posągi ze złota, które można ustawić w dowolnym miejscu. Idea jest prosta – po zakupieniu i aktywowaniu danego pomagiera obok nas pojawia się sterowana przez sztuczną inteligencję postać, która w zależności od naszego wyboru pełni specyficzną funkcję. I tak snajper wspiera nas siłą ognia z dalszych odległości, wybawiciel przywraca do życia, zaś łowca łapie i przytrzymuje najbliższego przeciwnika, pozwalając nam na wykończenie delikwenta bez większych problemów. Co ciekawe, deweloperzy zapowiadają, że poszczególnych pomocników będziemy mogli w pewnym stopniu przystosować do naszego widzimisię, jednak na razie brakuje konkretów na ten temat.
Dwie najbardziej lansowane nowości niezbyt mnie przekonały – głównie dlatego, że naprawdę dobrze bawiłem się bez nich, a ich częste używanie może negatywnie wpłynąć na balans w rozgrywce. Przyjemnym dodatkiem okazała się natomiast lina z hakiem, dzięki której możemy przemieszczać się znacznie szybciej. Jej obsługa jest bardzo prosta i intuicyjna, zaś dodatkowe możliwości, jakie oferuje – m.in. strzelanie podczas huśtania się oraz atak na krótki dystans z powietrza – wyglądają bardzo efektownie i przyczyniają się poważnie do tworzenia wspomnianych wcześniej „przygodowych momentów”. Naprawdę nie ma większej frajdy w rozgrywce wieloosobowej, niż kiedy w pełnym biegu otwierasz ogień do przeciwnika będącego po drugiej stronie małej przepaści, przeskakujesz nad nią na linie i już z bliska dokańczasz sprawę – cała akcja zamyka się w paru sekundach, ale jest przy tym efektowna jak diabli. Chętnie zobaczyłbym więcej takich wynalazków, które przypomniałyby, że Uncharted 4 w swych założeniach jest przede wszystkim grą przygodową z mocnymi akcentami zręcznościowymi, nie zaś klasycznym TPS-em – bo takie wrażenie robi właśnie multiplayer.
Zainteresowani multiplayerem w Uncharted 4 będą mogli przetestować go za miesiąc. Beta wystartuje 4 grudnia i potrwa do 13 – w ramach niej pogramy w trybie team deathmatch. Wymagane będzie przy tym posiadanie egzemplarza The Nathan Drake Collection, czyli remastera pierwszych trzech części serii na PlayStation 4, oraz członkostwo w PlayStation Plus.
Wersja, w którą mogliśmy zagrać na Paris Games Week, to wczesna alfa, błędów było w niej więc całkiem sporo. Najczęstsze dotyczyły oczywiście wspinania się, które w rozgrywce wieloosobowej nie odgrywa akurat jakiejś potężnej roli, ale mimo wszystko – gdy mój Victor Sullivan (można się wcielać w postacie z całej serii, choć i tak na mapie dominował Drake) zaciął się na dobre na podwyższeniu, które nie sięgało mu nawet do kolan, i nie potrafił przeskoczyć tej niezbyt imponującej przeszkody, nie wiedziałem za bardzo, czy śmiać się, czy raczej być zażenowanym. To zresztą nie jedyne takie niedociągnięcie, ale wiadomo – tytuł ma premierę za niecałe pół roku, na takie uroki wczesnej wersji trzeba było być przygotowanym. Gra chodziła płynnie, co jest zasługą zmniejszenia rozdzielczości do 900p; podczas kampanii Uncharted 4 ma już działać w 1080p i 30 klatkach na sekundę (wiecie, „kinowe doświadczenie” i te sprawy). Nie mam o to do Naughty Dog najmniejszego żalu: w ferworze walki i tak nie było czasu na liczenie pikseli.
Tryb wieloosobowy w A Thief’s End rewolucji w branży nie wywoła i jestem gotów postawić posąg ze szczerego złota każdemu, kto udowodni mi, że się mylę. Ale bawiłem się w nim naprawdę nieźle, choć bardzo niewielką rolę odegrały w tym tak lansowane przez deweloperów nowości w postaci pomocników i mistycznych zdolności. Trudno mi sobie jednak wyobrazić, żeby ktokolwiek kupował czwarte Uncharted głównie z myślą o strzelaniu w sieci. Multiplayer to tutaj efekt doświadczeń Naughty Dog z dwóch poprzednich części oraz The Last of Us, a tam stanowił on głównie dodatek do rewelacyjnych kampanii. Stawiam dolary przeciw orzechom, że tutaj będzie dokładnie tak samo.
Jakub Mirowski | GRYOnline.pl