Graliśmy w Star Wars: Battlefront - Moc jest silna w wersji beta - Strona 3
8 października wystartują długo oczekiwane testy wersji beta gry Star Wars: Battlefront. Dzięki uprzejmości firmy Electronic Arts, mogliśmy sprawdzić wcześniej w akcji wszystkie zaplanowane w nim tryby rozgrywki.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Star Wars: Battlefront - to nie jest Battlefield w kosmosie
„Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia”
Tworzone przez studio DICE Star Wars: Battlefront często budzi obawy, że może się okazać kolejnym Battlefieldem, tylko z podmienionymi skórkami. Jest to chyba podyktowane wyłącznie niezbyt dobrym wrażeniem po mającej na starcie sporo błędów części czwartej i rozczarowującym Hardlinie, bo przecież sama seria to niezwykle udane i cenione do dzisiaj gry. Mając tak ogromne doświadczenie i zasoby, DICE oczywiście wykorzystało je i w Battlefroncie, w którym od razu zauważymy sporo rzeczy znanych z Battlefielda czy nawet z Medal of Honor. Nasza postać tak samo biega i skacze, identyczne jest też kołysanie się broni podczas sprintu, a przywoływanie ataku z orbity za pomocą lornetki wygląda dokładnie jak nalot Su-25 w Medal of Honor z 2010 roku. Z innej gry Electronic Arts – Medal of Honor: Warfighter – zapożyczono system partnera w drużynie. Tak samo jest on czasem podświetlony obwódką, a jeśli dopiero zaczyna swoją przygodę z Battlefrontem – może korzystać ze wszystkich gadżetów odblokowanych przez osobę, która zaprosiła go do zabawy.
Nie są to absolutnie wady – jeśli coś jest dobre i działa, nie ma sensu wynajdywać koła na nowo. Szybko przekonamy się, że pole walki z Battlefielda, z czołgami, samolotami i piechotą, nie różni się za wiele od tego z X-wingami, pojazdami AT-ST i blasterami, które – jak wiemy – oparto na broni z czasów drugiej wojny światowej i karabinach M-16. „Wojna nigdy się nie zmienia” i bardzo dobrze, że DICE skorzystało ze sprawdzonych rozwiązań. Zrobiono to też z takim wyczuciem, że nawet jak już zauważamy pewne podobieństwa, to zawsze na pierwszym planie są jednak Gwiezdne wojny i wrażenie, jak bardzo wszystko podobne jest do kinowego pierwowzoru, a nie poprzednich gier DICE.
Obecne w wersji beta trzy tryby i mapy to z jednej strony soczysta porcja tego, czego możemy się spodziewać po nowym Battlefroncie, ale też i zaledwie przedsmak zawartości, która czeka na nas w pełnej wersji. Kilka razy wspominałem o pięknej, szczegółowej grafice, która na dość mocnym komputerze z procesorem i7 4790 i grafice Radeon 290x działała bardzo płynnie przy ultradetalach, ale tak naprawdę śnieżne pustkowia Hoth i niewielkie skaliste areny nie stanowiły raczej wyzwania dla współczesnego peceta. Gra na wszystkich platformach ma hulać z prędkością 60 klatek na sekundę, jednak w przypadku obydwu konsol twórcy nie chcieli potwierdzić, czy będzie to również rozdzielczość Full HD. Prawdziwy sprawdzian wydajności i jakości zobaczymy chyba dopiero w czasie bitwy pośród gęstych lasów księżyca Endor. Jeden z obecnych na pokazie twórców wspomniał tylko, że to jego ulubiony fragment gry – i rzeczywiście wygląda on wręcz oszałamiająco. Czy będzie zbliżony do tego, co widzieliśmy na pierwszym zwiastunie? Przekonamy się już niedługo. Jak na razie Star Wars: Battlefront zapowiada się na wręcz idealne przeniesienie kinowych wrażeń na ekrany naszego domowego sprzętu do grania, a beta z pewnością dostarczy każdemu miłośnikowi Gwiezdnych wojen sporo emocji, zarówno po ciemnej, jak i jasnej stronie Mocy!