Testujemy grę Armored Warfare - World of Tanks ma poważnego konkurenta - Strona 3
W ciągu ostatniego tygodnia braliśmy udział w alfa testach nadchodzącej gry o czołgach. Armored Warfare, które w tak wielu aspektach przypomina swojego starszego brata, World of Tanks, już dzisiaj wygląda interesująco. Warto czekać!
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Od World of Tanks nowa gra różnić będzie się także dość rozbudowanym systemem awansowania członków załogi poszczególnych czołgów (w końcu Obsidian to specjaliści od RPG-ów, czyż nie?). Będziemy rozwijać także dowódcę, który może stać na czele kilku różnych załóg, przypisanych do konkretnych pojazdów. Każdy commander ma cztery stałe cechy (kompetencja, cechy przywódcze, determinacja i percepcja), ale również drzewko składające się z 16 różnych zdolności, z których wybierzemy połowę – wśród nich takie jak zwiększenie zasięgu widzenia czy szybkości przeładowania. Także załoganci zdobywają doświadczenie, co pozwala im rozwinąć do sześciu różnych perków. Jak widać, odpowiednio kierując rozwojem naszych podwładnych możemy dość mocno spersonalizować sobie danego dowódcę i członków załogi.
Co może się podobać
W grze udostępniono całą masę informacji, co na pewno trafi w gusta wszystkich fanów statystyk. Dokładnie rozpisane mamy nie tylko obrażenia czy penetrację danych pocisków. Możemy także sprawdzić, jak szybko nasz czołg rozpędzi się do 32 km i jaką ma sterowność. Łatwo da się też porównać DPS danego pojazdu do jego obrażeń alfa czy sprawdzić z jakiego dokładnie materiału stworzono naszego stalowego potwora. Ten zalew szczegółowych informacji nie ustaje w czasie bitwy – wtedy z kolei za pomocą odpowiednich markerów i ikonek dowiadujemy się, gdzie wykryliśmy przeciwka, czy nasz pojazd dostrzegli przeciwnicy (nie potrzebna do tego osobnego perku, jak w WoT), a także, że jesteśmy namierzani przez pocisk kierowany. Takie podejście dobrze oddaje ducha współczesności – przecież dzisiaj czołgistów wspiera wiele systemów, które nie istniały w czasach pojazdów z World of Tanks.
Całkiem przyjemna okazała się także walka. Po początkowych trudnościach ze złapaniem stylu gry lekkimi pojazdami opancerzonymi, przesiadłem się na czołgi podstawowe (main battle tanks) oraz niszczyciele czołgów i... poczułem się jak w domu. Rozgrywka jest satysfakcjonująca i chyba bardziej dynamiczna od World of Tanks – to jednak nie powinno dziwić, w końcu nie ma tutaj takich powolnych bestii jak T28 czy Löwe. Każdy pojazd, którym grałem rozpędzał dość szybko, więc raczej nie spotkamy w Armored Warfare problemu w stylu: „chyba nie zdążę wrócić do bazy i obronić jej przed wrogiem”. Cieszy wreszcie ogólna świeżość gry – nowe, współczesne pojazdy do odkrywania czy dodatkowe mechaniki w postaci granatów dymnych czy naprowadzanych pocisków.
Wielu miłośników rodzimych militariów uraduje fakt, że w jednym z materiałów promocyjnych wśród pojazdów dostrzeżono znamienny skrót PL-01, oznaczający polski projekt czołgu wsparcia bezpośredniego. Wprowadzenie do gry takich elementów ułatwia zdecydowanie rezygnacja z narodowych drzewek tanków. W Armored Warfare pojazdy odkrywamy u dealerów, którzy oferują maszyny wyprodukowane w różnych krajach.