Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 8 lutego 2015, 15:52

autor: Przemysław Zamęcki

Testujemy grę Darkest Dungeon - wyzwanie na miarę Dark Souls - Strona 2

Rogaliki, dungeon crawlery, komnatówki… Jak zwał tak zwał. Oto Darkest Dungeon, staroszkolna gra, w której poziom trudności odmierza się „darksoulsami”.

Poruszanie się po podziemiach może wydać się niektórym osobom nieco udziwnione, ale metoda przyjęta przez twórców sprawdza się przyzwoicie. Otóż czterema bohaterami sterujemy naraz, w czasie rzeczywistym. Idziemy po prostu z lewej strony dwuwymiarowej planszy w prawo, a po drodze napotykamy na różne wydarzenia. Odnajdujemy tajemnicze skrzynie i sakwy, stoły alchemiczne i uchwyty z pochodniami. Należy zaznaczyć, że te ostatnie to bardzo ważna i wręcz niezbędna część ekwipunku. Kiedy świecą jasno, oświetlają teren, dodają otuchy bohaterom i osłabiają wrogów. Kiedy przygasają lub zupełnie gasną, drużyna bardziej się stresuje, wrogie stwory mogą być nieco silniejsze, ale w zamian pozostawiają bardziej wartościowe przedmioty po ich pokonaniu. W trakcie wędrówki oraz walki rozgrywanej w systemie turowym możemy zmieniać miejsce postaci w szeregu, co pozwala na podejmowanie taktycznych decyzji.

Stres jest kluczowym współczynnikiem w Darkest Dungeon. Każdy z bohaterów w trakcie wyprawy denerwuje się, zarówno podczas zwykłego przemierzania korytarzy, jak i w czasie walki, w wyniku otrzymywanych obrażeń. Osiągając maksymalny poziom stresu, osobnik może zacząć działać na własną rękę, zupełnie nieprzewidywalnie, a my utracimy nad nim jakąkolwiek kontrolę. Nawet, jeżeli wydostanie się cało z podziemi, będzie musiał odbyć rekonwalescencję w jednym z miejskich przybytków, co wiąże się z tym, że w trakcie kolejnej wyprawy będzie on niedostępny. Koniecznie przy tej okazji muszę dodać, że śmierć postaci w grze jest permanentna. Nawet wyszkolonego herosa w przypadku śmierci tracimy bezpowrotnie. Co prawda chętnych do wstąpienia w szeregi bohaterów nie brakuje i w miasteczku możemy zapewnić sobie ich stały przypływ, jednak trenowanie delikwenta wymaga czasu, pieniędzy i fantów. Nie siląc się zbytnio na szukanie analogii, przypomina to trochę Cannon Fodder. Podobnie, jak w tym starym tytule studia Sensible Software, możemy zobaczyć cmentarz upamiętniający poległych towarzyszy.

Jak już wspomniałem, walki toczymy w systemie turowym. Kolejność zadawania ciosów zależy od współczynnika szybkości. Nie z każdego miejsca w szeregu da się wykorzystać daną umiejętność bojową, tak więc trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że ustawienie postaci i kierowanie się przy tym przede wszystkim wyuczonymi przez nie zdolnościami jest jedyną drogą do sukcesu. Osobiście zastosowana mechanika przypominała mi trochę skomplikowaną grę karcianą, w której zbudowanie zawczasu odpowiedniej talii jest istotnym czynnikiem wpływającym na odniesienie sukcesu. Można co prawda zdać się także na łut szczęścia, ale brak planowania i częstego spoglądania w karty postaci bardzo szybko się na nas zemści. Tym bardziej, że umiejętności jest na tyle dużo, że nawet przedstawiciele tej samej klasy mogą specjalizować się na początku zabawy w czymś zupełnie innym. Planowanie to podstawa.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.