Graliśmy w Assassin's Creed: Unity - nadchodzi pogromca "dwójki"! - Strona 4
Trzy godziny to niewiele, żeby zobaczyć choć część atrakcji, jakie pojawią się w grze z serii Assassin's Creed, ale wystarczająco wiele, by wyrobić sobie o niej już jakąś opinię. A ta jest nad wyraz pozytywna. Nadchodzi pogromca "dwójki"!
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Assassin's Creed: Unity - Arno Dorian, zabójca nowej generacji
Ogromne wrażenie robi też w Assassin’s Creed: Unity sam Paryż. Miasto jest bardzo duże i wzorem poprzedników podzielone zostało na odrębne dzielnice, mocno różniące się wyglądem i klimatem. Świetny efekt robią wiernie odwzorowane zabytki w skali 1:1, z osławioną już katedrą Notre Dame na czele. W tle majaczy też wieża Eiffla… OK., bez żartów. Zgodność z prawdą historyczną tradycyjnie gra w tej serii olbrzymią rolę i choć autorzy czasem idą na drobne ustępstwa w tej kwestii, takich kwiatków jak wstawienie nieistniejącej w czasach rewolucji konstrukcji serwować nam nie zamierzają. Na ulicach Paryża rajcuje dbałość o detale. Mieszkańcom zaimplementowano mnóstwo nowych animacji, dzięki czemu ich aktywność nie sprowadza się wyłącznie do podążania po ustalonej przez skrypt ścieżce i noszenia skrzyń do bliżej niesprecyzowanego celu. Większe place zawsze wypełniają monstrualne tłumy, które stanowią doskonałą kryjówkę przed wzrokiem strażników. Narobienie bigosu i zgubienie prześladowców wśród morza ludzi jest bardzo satysfakcjonujące.

Fabuła gry kręci się oczywiście wokół Rewolucji Francuskiej, choć nie tylko. Jednym z ważniejszych wątków będzie osobista wendetta Doriana, która nie pozostanie bez wpływu na ogólną sytuację panującą w Paryżu. Nie chcemy psuć Wam zabawy, dlatego powstrzymamy się od zdradzenia kto jest kim w narastającym konflikcie. Możecie być jednak pewni, że atrakcji w tej kwestii nie zabraknie, zwłaszcza, że do grona osób, które Arno spotka na swojej drodze dołączy m.in. widoczny na zdjęciu Markiz de Sade.
Choć gra powinna już być dawno ukończona (proces certyfikacji w przypadku konsol trwa długie tygodnie), testowaliśmy mocno niedopracowany jej fragment. Momentami kulała kolizja z obiektami, wskutek czego Arno potrafił się zablokować na różnorakich przeszkodach, do życzenia pozostawał też wolny bieg po dachach, gdzie widać było niedoskonałości w animacjach asasyna. Unity testowaliśmy na nowym Xboxie i choć samej oprawie trudno coś zarzucić (produkt wygląda dużo lepiej niż poprzednie odsłony), problemy z doczytywaniem tekstur mocno dawały się we znaki. Mam nadzieję, że te niedoróbki zostaną wyeliminowane w pełnej wersji.
Powrót do Europy jest tym, na co fani serii Assassin’s Creed czekali dobrych kilka lat. Da się odczuć w Unity ten specyficzny klimat wczesnych przygód Ezio, aczkolwiek z racji swojej natury całe fabularne tło jest dużo bardziej poważne. Podoba mi się Arno, który choć wydaje się szczerze oddany ideałom zakonu, stosunkowo często przedkłada nad nie swoje własne partykularne interesy i działa przez to w zupełnie nieprzewidywalny sposób. Niepokorny i krnąbrny bohater z własnym zdaniem – trudno takiego nie polubić. Podoba mi się też miasto ze swoimi ciasnymi uliczkami, które sprzyjają poruszaniu się po dachach. Choć w Paryżu nie brakuje też większych, otwartych przestrzeni, wypełnione są one olbrzymimi tłumami ludzi i w związku z tym nie przeszkadzają tak bardzo.
To co najważniejsze, napisałem już we wstępie. Po kilkugodzinnym posiedzeniu z Unity jestem nastawiony do tej gry nad wyraz pozytywnie. Spora ilość zmian w mechanice, zniwelowanie wad poprzedników, świetny setting, mocno rozbudowane zadania i podciągnięty do góry poziom trudności – to idealny materiał na pobicie niepokonanej dotąd „dwójki”. Czy tak faktycznie będzie, przekonamy się już za kilka tygodni. Czekam!