Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 czerwca 2002, 10:04

autor: Borys Zajączkowski

Kolorowy Rajd - recenzja gry

Kolorowy rajd to dynamiczne, zabawne i kolorowe wyścigi przygotowane przez firmę Disney specjalnie dla najmłodszych użytkowników komputerów. Gracz dostaje do wyboru trzynastu różniących się wyglądem kierowców znanych ze świata bajek Disney’a.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Nie wiem, jak zacząć, nie wiem, co napisać. To dlatego, że gierka, którą przyszło mi poddać ocenie ma już dwa lata, odkąd padła ofiarą dzieła stworzenia i chociaż nadal nie najgorzej się prezentuje, to jednak dwa lata stanowią w światku gier komputerowych epokę. Przynajmniej generację. Tyle dobrego, że gierka jest prosta a fajna zarazem. Najbardziej poddającą się starczym zmarszczkom grafikę nieco ratuje jej bajkowy, disney’owski styl, który dowiódł już, że jest wieczny (no, prawie wiekowy). Zresztą disney’owską kreskę rzesze przeważnie rysowników krytykują od zawsze za jej archaiczność i zbytnią prostotę – co nijak nie ujmuje jej popularności. Podobnie też będzie w niniejszej recenzji – mimo paru uwag krytycznych, które się w niej znajdą, nie zmieni to faktu, że „Kolorowy rajd” jest ścigałką sympatyczną i stworzoną dla dzieciaków oraz dla dzieciaków stworzoną. Gdyby był rok dwutysięczny, to doprawdy nie byłoby się do czego przyczepić.

No, może niezupełnie, gdyż pierwsze wrażenie po odpaleniu gry jest mało przyjemne. Kamera towarzysząca wlatującej do Disneylandu gwiazdeczce, stworki witające to wirtualne oko gracza radosnym machaniem i uśmiechami – to wszystko jest sympatyczne i super – dźwięk zaś jest koszmarny. W zasadzie w ogóle dźwięku nie ma – w zamian niego jest trzeszczący ni to szum ni dzwonienie gwiazdeczki. W samej grze jest wprawdzie lepiej, lecz również tam cudów nie uświadczymy i o żadnym pieszczeniu uszu mowy być nie może. Jest to trochę dziwne, zarówno w „Kolorowym rajdzie” jak i w przypadku wielu innych stosunkowo dopracowanych gier, w których trafia się taki zgrzyt. Koniec końców zaopatrzenie gry w dobrej jakości dźwięki stanowi bodaj najmniejszy problem w całym procesie jej produkcji. Zwłaszcza gdy mają to być odgłosy tak proste jak w „Kolorowym rajdzie”, a towarzyszące grze firmowanej tak ciężkim nazwiskiem jak Disney.

Inna rzecz, że jak wielkiej wagi by to nazwisko nie miało, widnieje ono na produktach z założenia jak najlżejszych. Ale jest i inny aspekt tej lekkości – wytwórnia Disney’a nie dokonuje odkryć. Zarówno filmy animowane, jak również filmy fabularne i podobnież gry komputerowe z niej się wywodzące – wszystkie opierają się na sprawdzonych schematach, nie podejmują żadnych większych prób stworzenia czegoś, czego jeszcze nie było. Przyjętą zasadą jest: wziąć produkt, który się dobrze sprzedaje, oprawić go w disney’owską, wypracowaną przez lata baśniowość i dodać rozpoznawalne twarzyczki animowanych stworzeń, a wówczas produkt ów sprzedawać się będzie jeszcze lepiej. Może mają na to wpływ doświadczenia samego Walta Disney’a, który bedąc jeszcze na etapie nowatorstwa zdążył kilkanaście razy zbankrutować? Piszę o tym dlatego, iż mam przed oczami inną ścigałkę przeznaczoną dla młodego odbiorcy – „Stunt GP” – której recenzję pisałem nie dalej jak rok temu. Porównanie tych obu gier pod względem możliwości, jakie daje graczowi, wypada na korzyść „Stunt GP”, która na dodatek w obecnej chwili kosztuje dwukrotnie mniej. Jednak po pierwsze w „Stunt GP” całkiem małe dziecko sobie nie pogra, gdyż gierka może się okazać dla niego za trudna, a po drugie nie jest grą Disney’a. Przywodzi mi to na myśl pluszowe zabawki, które od dobrych dwóch lat wypada mi jak czasem nabywać – jeżeli pluszowy miś kosztuje dwadzieścia złotych, to jeśli tym misiem jest Miś Puchatek (ach, jak go pięknie Talar czytał!), wówczas kosztować będzie pięćdziesiąt. Także w przypadku „Kolorowego rajdu” przyjdzie zapłacić trochę więcej za przyjemność oglądania w akcji Chipa, Dale’a i kilkunastu innych postaci Disney’a, mniej lub bardziej znanych.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.

Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon
Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon

Recenzja gry

Need for Speed Unbound to z jednej strony mała ewolucja poprzedniej odsłony cyklu zatytułowanej Heat. Ale to również tytuł, który odważnie wypełnia luki w tym, czego nie daje Forza Horizon – i jest to jego największa zaleta.