Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 10 listopada 2010, 12:23

autor: Maciej Śliwiński

Football Manager 2011 - recenzja gry

Kolejna odsłona mistrzowskiej serii piłkarskich menadżerów nadal utrzymuje ten sam równy, wysoki poziom, wnosząc przy tym trochę świeżości do niektórych elementów trenerskiego fachu.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Król piłkarskich menadżerów powrócił w bardzo dobrej formie. Śledząc w ostatnich miesiącach doniesienia z obozu SI Games, dotyczące prac nad nową edycją Football Managera, można było wiązać spore nadzieje z kilkoma zapowiedzianymi nowościami. I faktycznie – otrzymaliśmy grę może nie idealną, ale z pewnością taką, która przez długie miesiące będzie elektryzować piłkarskich strategów. Tradycyjnie już ekipa Milesa Jacobsena dopieściła sprawdzone elementy, dodając przy tym nowe rozwiązania, w tym przede wszystkim agentów rewolucjonizujących w pewnym sensie cały system transferów oraz dynamiczną zmianę reputacji danej ligi, której gracze domagali się od lat.

Na pierwszy rzut oka Football Manager 2011 bardzo przypomina swoich poprzedników. Podobnie jak nie zmienia się zwycięskiego składu, tak i SI Games od kilku edycji pozostawia praktycznie ten sam interfejs użytkownika oraz oprawę graficzną całej produkcji. Ciężko się jednak dziwić, intuicyjne menu oraz łatwość nawigacji między poszczególnymi elementami wirtualnego świata piłki nożnej są praktycznie od zawsze tym, co wyróżnia serię na tle konkurencji. W tegorocznej edycji zdecydowano się więc tylko na lekką kosmetykę – gdzieniegdzie dodano nowe ikony, ekrany pokazujące tabele w trakcie meczu mają teraz inne strzałki, obrazujące zmianę pozycji w lidze wszystkich drużyn, w przedmeczowych zapowiedziach pojawiły się również typowo telewizyjne „paski” z najważniejszymi informacjami itd. Kosmetyka, kosmetyka i jeszcze raz kosmetyka, ale jak zwykle pozytywnie wpływająca na odbiór całości.

Bramkarz w roli ostatniego obrońcy – efekt możliwy do przewidzenia.

Najistotniejszym elementem zmienionym w interfejsie jest widok głównego ekranu, gdzie spływają informacje z całego świata gry. W poprzedniej edycji zdecydowano się rozdzielić go na dwa osobne panele – jeden poświęcony naszej drużynie, drugi zaprenumerowanym wiadomościom. W Football Manager 2011 wszystkie ponownie trafiły do jednego worka, co na dłuższą metę jest jednak dość irytującym rozwiązaniem i wprowadza spory chaos. Przez lata ilość powiadomień, które otrzymuje menadżer zespołu, rozrasta się do takich rozmiarów, że jednak znacznie lepszym wyjściem było wyraźne oddzielenie tych najważniejszych od reszty. Tym bardziej, że sporo zamieszania w naszej skrzynce pocztowej robią agenci zawodników, debiutujący w tak rozbudowanej roli.

Debiut wypada całkiem okazale i zupełnie przemodelowany sposób negocjacji umów i kontraktów z piłkarzami powinien przypaść do gustu fanom serii, tym bardziej, że oddaje realia transferowej karuzeli w znacznie bliższy rzeczywistości sposób niż poprzednio. Ogólnie – agenci są wszędzie i praktycznie każda nasza decyzja związana z zawodnikiem prędzej czy później kończy się rozmową z jego przedstawicielem. Zwykłe negocjacje transferowe i próba sprowadzenia do klubu wymarzonego piłkarza nie ograniczają się już do wysłania naszej oferty i nerwowego oczekiwania przez kilka dni na odpowiedź.

W Football Managerze 11 praktycznie siadamy do stołu z agentem i rozpoczynamy rozmowy, w których obie strony mają swoje cele i próbują osiągnąć kompromis. Ciekawie w tej kwestii prezentują się różne zestawienia osobowości piłkarskich agentów. Możemy trafić na spryciarza, który – zanim określi oczekiwania swojego podopiecznego – poczeka, aż my coś zaproponujemy, a może się również zdarzyć, że dogadamy transfer w kilka sekund. Co ważne – wszystko dzieje się na żywo i w trakcie negocjacji na bieżąco dowiadujemy się, czy agent akceptuje warunki, ma jakieś inne propozycje, czy też piłkarz zupełnie nie jest zainteresowany. Pertraktacje zajmują oczywiście zdecydowanie więcej czasu, ale są przy tym o wiele bardziej wciągające – mamy wrażenie walki o każdy grosz wydawany na kontrakt, tym bardziej, że do znanych wcześniej klauzul możliwych w nim do ujęcia dołączyło kilka nowych i skonstruowanie umowy zadowalającej i nas, i zawodnika wymaga trochę zachodu.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.

FIFA 23 - recenzja. Nie wyrabiam, ta gra jest jak TikTok
FIFA 23 - recenzja. Nie wyrabiam, ta gra jest jak TikTok

Recenzja gry

Ostatnia FIFA autorstwa EA Sports. Koniec pewnej ery. Przyszłość serii rodzi wiele pytań, więc wypada cieszyć się tym, co jest. Sęk w tym, że nie do końca potrafię. Dostałem grę, w którą chciałbym wsiąknąć, ale za nią nie nadążam. FIFA 23 jest jak TikTok.