Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 6 października 2009, 12:16

autor: Michał Basta

Tropico 3 - recenzja gry

El Presidente powrócił z zamiarem zaprowadzenia nowego ładu w swojej bananowej republice. Czy mu się to udało? Przekonajcie się sami czytając naszą recenzję trzeciej części słynnej serii strategii ekonomicznych.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Powrót do korzeni

Stojąca na świetnym poziomie rozgrywka, ładna oprawa graficzna oraz humor to elementy, które zapewniły pierwszej części Tropico ogromny sukces. Fani SimCity i podobnych tytułów mogli w końcu odpocząć od zatłoczonych metropolii i zająć się uprawą bananów na pięknej wyspie. Wydany rok później dodatek rozwinął pewne koncepcje i umocnił pozycję Tropico wśród tytułów poświęconych zarządzaniu społecznościami. Autorzy poszli więc za ciosem i stworzyli część drugą, w której główną rolę odgrywali piraci. Kierunek zmian nie przypadł do gustu fanom, a sama gra dość szybko odeszła w zapomnienie. Czy trzecia część podzieli los Zatoki Piratów?

Według mnie nie. Twórcy doszli bowiem do słusznego wniosku, że dalsze udziwnianie rozgrywki mija się z celem i lepszym wyjściem jest powrót do korzeni. Tropico 3 to zatem nic innego jak odświeżona „jedynka” z kilkoma drobnymi, ale przydatnymi innowacjami. Starzy wyjadacze pewnie z chęcią przerzucą się na unowocześnioną wersję gry, a nowi w końcu sami będą mogli wcielić się w słynnego El Presidente.

Niektóre widoczki są iście bajeczne.

Z czym to się je?

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że zarządzanie tropikalną wyspą to bułka z masłem. Wszak nie ma nic prostszego od wybudowania kilku hoteli i podziwiania turystek na plaży. Niestety rzeczywistość jak zwykle okazuje się mniej kolorowa. Zamiast raczyć się widokiem bikini i opalonych ciał większość misji zaczynamy z kilkoma ruderami i głodującymi farmerami. Od samego początku musimy więc postępować tak, aby zapewnić podwładnym dach nad głową, syty posiłek oraz zatroszczyć się o ich życie duchowe i rozrywki. Jednocześnie należy cały czas dbać o skarb państwa i własną kiesę, lawirować między różnymi frakcjami politycznymi i przymilać się do dwóch światowych mocarstw. Nie jest łatwo tym bardziej, że na efekty naszych decyzji często czekamy miesiącami, a nawet latami. Farma tytoniu lub ananasów zaczyna przynosić zyski dopiero po kilku latach, w czasie których jest jedynie obciążeniem dla budżetu państwa. Dobre planowanie to zatem podstawa, bez której możemy zapomnieć o zwycięstwie. Błędy popełnione na początku mszczą się bardzo szybko, ale jeśli uda się stawić czoła przeciwnościom, to satysfakcja z wygranej jest gwarantowana.

Dzięki mądrej polityce, każdego będzie stać na własną limuzynę.

Początkujący gracz może się nieco pogubić w ogromnej ilości budynków. Z kolei weterani poczują się jak ryby w wodzie, ponieważ pogrupowanie tych ostatnich zostało żywcem przeniesione z części pierwszej. Mamy zatem obiekty mieszkalne, rolne, przemysłowe, rozrywkowe, rządowe, użyteczności publicznej oraz turystyczne. Przed rozgrywką dobrze jest ustalić, jaki charakter będzie miało nasze miasto. Lepiej skoncentrować się na przemyśle ciężkim i eksporcie towarów czy też zainwestować w luksusowe hotele i rozrywki turystyczne? A może żyć w zgodzie z naturą i skupić się tylko na rolnictwie? Podobna swoboda panuje w kreowaniu ustrojów politycznych. Tylko od nas zależy, czy ludzie będą wypowiadać „kocham mojego El Presidente” przez zaciśnięte zęby, pracując czternastą godzinę w kopalni, czy też mówić to samo z uśmiechem na ustach, popijając drinki w restauracji. W przypadku nieprzewidzianych trudności zawsze możemy uciec się do użycia siły w postaci armii. Niestety, bez względu na stopień rozwoju edukacji żołnierze cierpią na kompletną głupotę. Nie wiem, co całe dnie uskuteczniają w koszarach, ale na pewno nie jest to taktyka. Bo jaki żołnierz atakuje w pojedynkę całe zgrupowanie buntowników? W Tropico 3 robi to każdy, przez co liczniejsza armia może zostać szybko rozbita nawet przez mały oddział wrogów.

Większość budynków posiada różne usprawnienia podnoszące jakość produkcji lub prędkość zdobywania przez pracowników doświadczenia. Pomimo tego trzeba na bieżąco inwestować w coraz droższe i lepsze obiekty. Wystarczy postawić elektrownię, aby ludzie zaczęli narzekać, że mieszkanie bez światła i dostępu do telewizji już im nie pasuje i chcą nowe ze wszystkimi wygodami. Ot, takie ludzkie słabostki, które lepiej realizować, jeśli chce się utrzymać stołek.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.