Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 marca 2001, 11:49

autor: Bolesław Wójtowicz

Najdłuższa Podróż - recenzja gry

Za namową przyjaciela z kraju gdzie zima trwa znacznie dłużej niż u nas, a który już dawno skończył swoją Najdłuższą Podróż, włożyłem płytkę do napędu i zainstalowałem grę. I to był błąd, gdyż przez następne dwa dni nie było mnie dla świata.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Zacznę może odrobinę nietypowo. Zadam pytanie, a każdy z was sam niech spróbuje na nie odpowiedzieć. Ile razy, w całej swojej biografii gracza komputerowego, zdarzyło ci się, drogi czytelniku, iż zainstalowałeś na swoim twardym dysku grę, o której niewiele, albo nawet nic zupełnie nie słyszałeś, a kiedy po kilkunastu godzinach spędzonych przed monitorem zdołałeś wreszcie z zaczerwienionymi oczami oderwać się od ekranu i z twoich ust wyrwało się westchnienie: “To najwspanialsza gra w jaką kiedykolwiek grałem”? Niezbyt często, prawda?

Mnie osobiście taka sytuacja zdarzyła się zaledwie dwa razy. Pierwszy raz, kiedy do czytnika włożyłem płytkę, którą wyjąłem z niezbyt ładnego pudełka opatrzonego tytułem “Unreal”. Czyż muszę dodawać dlaczego? Chyba nie. Któż z nas, maniaków komputerowych nie spotkał się osobiście z tym arcydziełem, które nawet teraz, a od premiery minęło już parę lat, zachwyca swoją bajeczną grafiką ? Kto nie spędził godzin na walce z podstępnymi Skaarjami, nie stanął w niemym podziwie na skraju przepaści wpatrzony w spadające z łoskotem wodospady lub nie podziwiał swojego odbicia w podłodze, ten nie może mienić się tytułem prawdziwego gracza i powinien jak najszybciej nadrobić te zaległości. Zwłaszcza, iż obecnie to cudo grafiki komputerowej można kupić za grosze, a nawet niektórzy dołączają je jako dodatek do swojego czasopisma. Ale wróćmy z NaPali i zajmijmy się drugim tytułem, o którym nieznacznie wspomniałem wcześniej, a który zasługuje na miano najwspanialszej gry w jaką miałem okazję zagrać.

Kiedy na moim biurku wylądowało pudełko opatrzone tytułem “The Longest Journey” i logami nieznanej mi zupełnie firmy “FunCom” oraz znanego “CD-Projektu”, początkowo nie przejawiałem zbytnich chęci, aby zabrać się za instalację nowej gry.

Dopiero co wróciłem z Małpiej Wyspy, by następnie stoczyć śmiertelny bój z Księciem Ciemności i byłem odrobinę zmęczony rozwiązywaniem zagadek i rozplątywaniem przebiegle zagmatwanych przez twórców gier wątków. Na dodatek, kiedy zobaczyłem w pudełku aż cztery płyty, powiedziałem sobie: “Dość, za dużo dla mnie”. Dopiero za namową przyjaciela z kraju gdzie zima trwa znacznie dłużej niż u nas, a który już dawno skończył swoją Najdłuższą Podróż, zebrałem się w sobie i włożyłem płytkę do napędu.

I to był błąd, gdyż przez następne dwa dni nie było mnie dla świata. Nie odbierałem telefonów, mało co jadłem, spijałem litry kawy i grałem, grałem, grałem. Ta gra całkowicie zawładnęła moim umysłem, gdyż nawet w czasie tych kilku godzin snu, śniłem o Arkadii i walczyłem z Awangardą. I dopiero, kiedy Trzynasty Strażnik zajął swoje miejsce, z trudem oderwałem się od komputera, tylko po to, by każdemu napotkanemu znajomemu obwieścić, iż “The Longest Journey” jest najwspanialszą grą na świecie. A już najlepszą przygodówką, to na pewno. I biada temu, kto spróbuje się ze mną nie zgodzić...

“The Longest Journey” jest klasyczną przygodówką. I właściwie to krótkie stwierdzenie powinno każdemu, kto miał do czynienia z tego rodzaju grami, dać odpowiedź na pytanie, jak się w to gra. Po instalacji i uruchomieniu gry, czy jak kto woli rozpoczęciu podróży, znajdziemy się w przytulnej chatce, gdzie przy kominku pewna staruszka opowiada właśnie historię, historię, która stała się punktem zwrotnym w dziejach Równowagi, a swój początek i koniec miała tam, gdzie wszystko zaczyna się i kończy, w Wieży Strażnika.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.