Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

The Medium Recenzja gry

Recenzja gry 27 stycznia 2021, 15:00

Recenzja gry The Medium - polski Silent Hill... z Polską w tle!

The Medium intrygowało od pierwszych zapowiedzi i w finalnej wersji nie zawodzi! To horror, który straszy nie tylko demonami, ale i mrocznymi kartami polskiej historii.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS5, XSX

Autorzy serii Layers of Fear oraz Observera i Blair Witch uważają swoje najnowsze dzieło – The Medium – za największą i najbardziej ambitną produkcję studia Bloober Team. W powstający wiele lat projekt zaangażowano tak znane postacie ze świata filmu jak Marcin Dorociński czy Weronika Rosati, a także Akirę Yamaokę – twórcę muzyki do cyklu Silent Hill. Sam zresztą w zapowiedzi przyrównałem grę Polaków do tego kultowego horroru wszech czasów, bo punktów wspólnych widziałem tu nieco więcej.

Gdy więc po finałowych scenach wpatrywałem się niczym zahipnotyzowany w napisy końcowe, wiedziałem już, że nie pomyliłem się w swoich porównaniach. I to wcale nie przez to, że w ostatnich etapach gry towarzyszy nam przejmujący wokal Mary Elizabeth McGlynn. The Medium to po prostu jedna z tych gier, w które wsiąka się bez reszty, które zachwycają oprawą audiowizualną, wciągają dojrzałą fabułą i czarują klimatem. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że The Medium to doświadczenie tak bliskie Silent Hill, iż mogłoby uchodzić za jego kolejną odsłonę, nawet pomimo pewnych różnic w rozgrywce.

The Medium to horror pełen niepokojących obrazów.

Recenzja gry The Medium - polski Silent Hill... z Polską w tle! - ilustracja #2

MCGLYNN KTO?

Nazwisko to może nie jest powszechnie znane, ale warto dodać, że oprócz kompozytora muzyki do serii Silent Hill – Akiry Yamaoki – w produkcję polskiej gry zaangażowano również wokalistkę śpiewającą wiele piosenek w owym słynnym japońskim cyklu horrorów. Mary Elizabeth McGlynn jest amerykańską aktorką głosową, reżyserką i montażystką dźwięku. Ma za sobą wiele ról w seriach anime i grach oraz występy muzyczne. To właśnie ona wykonuje takie utwory jak Room of Angels w Silent Hill 4 czy I want love w Silent Hill 3.

Nowe dzieło Bloobera stoi bowiem gdzieś pomiędzy symulatorem chodzenia a grą przygodową. Na pewno nie jest to survival horror, choć czasem trzeba być ostrożnym, aby nie zginąć. Zagadki środowiskowe wydają się łatwe i dominuje głównie eksploracja, ale z różnych powodów nie mamy wrażenia, że gra przechodzi się sama, a my tylko oglądamy to, co dzieje się na ekranie. Trzeba jednak mieć na względzie, że mechaniki gameplayowe są tu proste i niejako na trzecim miejscu – dopiero za fabułą oraz klimatem.

The Medium wyróżnia się jeszcze tym, jak umiejętnie łączy gatunek horroru z polskimi realiami. Zamiast głupawych easter eggów z pierogami mamy tu odważne nawiązania do tych najbardziej mrocznych i ponurych lat naszej historii. Gra jest w sumie tak przesiąknięta polskością, że jej największą wadą okazał się dla mnie brak rodzimego dubbingu, który pasowałby tu jak w żadnej innej produkcji.

A wszystko zaczęło się od martwej dziewczyny...

Zagadki środowiskowe są, ale niezbyt skomplikowane.

Fabuła jak ogr – ma warstwy

PLUSY:
  1. wciągająca, dojrzała i wielowątkowa fabuła;
  2. polskie realia i wątki z naszej historii;
  3. niesamowite projekty i wygląd lokacji;
  4. świetnie wykreowana, gęsta, ponura atmosfera;
  5. pomysłowe rozwiązanie z operowaniem w dwóch światach: realnym i spirytystycznym;
  6. zablokowana kamera dodająca scenom filmowości;
  7. wspaniała, budująca klimat ścieżka dźwiękowa;
  8. naprawdę ładna oprawa graficzna, zwłaszcza lokacji;
  9. mechaniki rozgrywki spójne z koncepcją gry...
MINUSY:
  1. ...choć niektórzy mogą uznać, że przydałoby się więcej akcji i swobody w poruszaniu się;
  2. doskwierający brak polskiego dubbingu, biorąc pod uwagę pojawiające się w grze wątki;
  3. kłopoty z optymalizacją.

Historia w The Medium opowiada o Mariannie – tytułowym medium, czyli osobie potrafiącej nawiązywać kontakt ze światem zmarłych. Bohaterka ma jeszcze dar opuszczania swojego ciała i kojenia zagubionych dusz – odsyłania ich w miejsce wiecznego spokoju, a od jakiegoś czasu dręczy ją sen o mordowanej dziewczynce. Śmierć jej przyrodniego ojca Jacka zbiega się z telefonem od tajemniczego Tomasza, który prosi ją o przybycie do ośrodka wypoczynkowego Niwa pod Krakowem. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie tam kobieta znajdzie wyjaśnienie powracających koszmarów.

Niwa okazuje się ponurym, opuszczonym miejscem, skrywającym swoje własne makabryczne historie, ale Marianna istotnie szybko kontaktuje się z dziewczynką, trafnie nazwaną w polskim tłumaczeniu Smutką. Spotykamy ją raz po raz, co przypomina wątek Laury z Silent Hill 2 – nawiązań do tej gry jest zresztą więcej. Szukając Tomasza, poznajemy też losy innych ważnych osób – utalentowanego malarza Ryszarda czy tajemniczego Franciszka. I gdy już nam się wydaje, że odkryliśmy wszystko, co powinniśmy odkryć, wydarzenia dopiero nabierają tempa!

Fabuła rozwarstwia się na inne wątki, a my ochoczo ruszamy je śledzić. Nie ma prostego wskazania, że coś lub ktoś jest zły i koniec. Twórcy zabierają nas do źródeł tego zła, pozwalają odkryć domniemane motywacje i powody. Nie mamy też wrażenia, że historia jest celowo wydłużana tylko po to, by gra nie była za krótka. Można zupełnie stracić rachubę czasu, badając kolejne lokacje i tematy, bo scenariusz okazuje się ciekawy i wciągający, a wszystkie wątki sensownie się ze sobą splatają.

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to może jedynie do dyskusyjnego zakończenia, ale to kwestia bardzo subiektywna i jestem w stanie zrozumieć twórców, dlaczego zdecydowali się właśnie na taki krok. Drugą sprawą jest wizualizacja złych mocy, z którymi przychodzi nam się mierzyć. Autorzy nadali im pewne umowne kształty, typowe dla horrorów i łatwiej działające na wyobraźnię, ale przy takim klimacie można było chyba pozostać przy domysłach i mniej dosłownej prezentacji.

Fabuła rozpoczyna się od wątku martwej dziewczynki, ale później całość mocno się rozkręca.

CZY THE MEDIUM STRASZY?

Generalnie nie, ale chodzi tu o proste, dosłowne znaczenie tego słowa. Nie znajdziemy tu tandetnych jump scare’ów czy ohydnych maszkar, w stylu silenthillowych pielęgniarek. W grze sterujemy postacią, dla której świat duchów i koszmarów to codzienność, więc w odpowiedni dla siebie sposób reaguje ona na rzeczy i wydarzenia, jakich jest świadkiem. Nie boi się duchów, jest raczej pełna współczucia i chęci pomocy. Cały czas jednak obecna jest tu niepokojąca i ponura atmosfera, dowiadujemy się o różnych nieciekawych rzeczach, a to wszystko tworzy mało komfortowy klimat, podkreślany jeszcze odpowiednią muzyką.

Koszmary, historia i Polska

Z fabułą The Medium związane są także wszechobecne polskie realia, od których nie sposób uciec. Na początku rzuca się w oczy głównie Kraków, gdzie rozpoczyna się akcja gry – mamy tu zatem typowo polski wystrój wnętrz oraz liczne przedmioty charakterystyczne dla lat 90. i czasów PRL-u. Widzimy takie samochody jak Daewoo Lanos, Nexia, Polonez czy standardowe dla tamtego okresu maluchy, a także rower Wigry 3, papierosy, zabawki i wiele innych smaczków z tamtej epoki. Pod względem detali The Medium wypada równie dobrze jak seriale Rojst i Czarnobyl.

Gra kładzie nacisk na odkrywanie fabuły, ale zwykle trzeba trochę pokombinować jak przejść dalej, zwłaszcza gdy operujemy w dwóch odrębnych wymiarach.

Twórcy idą jednak o krok dalej. Raz czytamy, że ktoś należał do Solidarności, gdzie indziej wspomina się pierwszego sekretarza PZPR. Są nawiązania do drugiej wojny światowej, a nawet do metod działania „bezpieki”, czyli aparatu bezpieczeństwa PRL-u z początku lat 80. Niektóre przytaczane w grze wydarzenia mogą być jednak dziś niezrozumiałe nie tylko dla przeciętnego odbiorcy z Zachodu, ale i nieco młodszych polskich graczy.

Z drugiej strony może to być zachęta, by podpytać rodziców lub dziadków o takie sprawy jak kartki na mięso i inne ówczesne dziwności. Pod tym względem The Medium naprawdę wyróżnia się wśród całej reszty tytułów, wybierając tak trudne tematy, a nie proste nawiązania do popkultury. Tylko dlaczego polscy bohaterowie nie mówią o tych wszystkich polskich rzeczach po polsku??? Gra aż się prosi o dubbing Weroniki, Marcina i innych!

Zapytaliśmy twórców o polski dubbing (i nie tylko). Odpowiedzi znajdziecie w naszym wywiadzie.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Co w horrorach przeraża Cię najbardziej?

Duchy
10,5%
Demony (w tym diabeł)
20%
Mordercy
4,6%
Kosmici
2,9%
Coś innego
61,9%
Zobacz inne ankiety
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.