autor: Grzegorz Bobrek
Recenzja gry Torment: Tides of Numenera – Planescape XXI wieku
Po latach niezliczonych przesunięć premiery Torment: Tides of Numenera w końcu trafił na rynek. Czy warto było tyle czekać? Absolutnie tak!
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- intrygujący, oryginalny świat;
- wiele opcji odegrania postaci;
- mnóstwo decyzji;
- spójna konstrukcja fabuły, która nie pozwala porzucić głównego wątku;
- ambitne podejście do gatunku;
- kilka drobnych, pomysłowych mechanizmów rozgrywki;
- wiele powodów, by zagrać przynajmniej dwa razy.
- pewne wady systemu – z czasem zarządzanie pulą atrybutów ma coraz mniejsze znaczenie;
- nierówna oprawa graficzna.
Kickstarterowy renesans gier RPG nagminnie odwoływał się do złotej ery gatunku z przełomu wieków. Pillars of Eternity miało być nowoczesnym ujęciem koncepcji z pierwszych i drugich Wrót Baldura, Tides of Numenera zaś to ewidentny spadkobierca gry Planescape: Torment. I choć nie obeszło się bez pewnych potknięć, inXile ostatecznie wychodzi zwycięsko ze starcia z legendą Bezimiennego. Tides of Numenera jest ambitnym i udanym rozliczeniem z koncepcją gry fabularnej, w której większość akcji toczy się w okienku dialogowym.
Sukces tego tytułu stanowi dla mnie niemałe zaskoczenie, bo studio inXile, odnosząc się do klasyki sprzed niemal 20 lat, potrafiło przecenić swoje możliwości. Wasteland 2 stanowi dowód na to, że ekipa Briana Fargo nie bez powodu nie mogła przez lata wyjść z cienia – postapokalipsa w jej wykonaniu była pod wieloma względami technologicznie zacofana i zwyczajnie brzydka, a przy tym płytsza od strony mechaniki, przynajmniej w momencie premiery, niż chociażby kultowy Fallout 2.
Również premiera nowego Tormenta nie obędzie się bez kontrowersji, bo Amerykanom nie starczyło czasu na implementację wszystkich elementów obiecanych w trakcie akcji społecznościowej. I choć inXile nadal nie radzi sobie do końca z artystyczną stroną swoich projektów, Tides of Numenera powinno spełnić oczekiwania nawet tych bardziej wybrednych fanów gatunku.
Nowe, wspaniałe Sfery
Torment rzecz jasna wyraźnie nawiązuje do Planescape’a, ale inXile postawiło na nowy, oryginalny Dziewiąty Świat, stworzony przez Montego Cooka, legendę klasycznych gier fabularnych. Tides of Numenera to przy tym podwójne dziecko Kickstartera, bo Cook fundusze na papierowy podręcznik zebrał już w 2012 roku, na rok przed rozpoczęciem akcji inXile. Dobór świata miał niebagatelne znaczenie dla klimatu gry. Tak jak Planescape oferował wrażenia niespotykane wtedy na ekranach komputerów, tak dzisiaj Numenera też jest niecodzienna, szczególnie na tle typowego fantasy.
Świat Numenery to bowiem połączenie postapokalipsy, science fiction i fantasy, a wszystko to w estetyce nawiązującej do psychodelicznych lat 70. i 80. oraz oprawy komiksów Moebiusa. Feudalne cywilizacje zbudowane na gruzach poprzednich epok sąsiadują tu z rejonami przeczącymi prawom fizyki, a bohaterowie uganiają się za drogocennymi artefaktami o często nieznanych właściwościach. Dziwaczne rasy wchodzą w interakcje ze spadkobiercami pradawnych mocarstw, o których zachowały się jedynie szczątkowe informacje, zaś granica między wysoko rozwiniętą technologią a magią pozostaje płynna i nieczytelna.
Przełożenie na grę tak ambitnie zarysowanego uniwersum byłoby godnym wyzwaniem dla samego Moebiusa. Niestety, pod względem wizualnym Numenera kontynuuje niechlubne tradycje Wastelanda 2, gdzie rzemieślnicze braki towarzyszą wpadkom artystycznym, a oprawa gry nijak ma się do ilustracji z pięknego papierowego podręcznika. Wystarczy spojrzeć na miniatury towarzyszy czy niektóre animowane elementy lokacji.
Nowy Torment pod względem wizualnym prezentuje się po prostu nierówno – niektóre miejscówki są zwyczajnie brzydkie, gdy inne wypadają… no, przynajmniej intrygująco. Wyczuwam tutaj problem z zarządzaniem projektem – nie stworzono jakiejś jednej, spójnej artystycznie wizji, co najlepiej obrazują malunki towarzyszące okazjonalnym „grom paragrafowym”. Nieprofesjonalne i namaziane od niechcenia, nasuwają skojarzenia z tanią grą mobilną, a nie projektem wartym grube miliony dolarów.