Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Publicystyka 20 maja 2010, 07:22

autor: Szymon Liebert

GTA na Dzikim Zachodzie

Westerny nie cieszyły się dotąd dużą popularnością wśród producentów gier - niewielu z nich odważyło się poruszyć ten temat. O tym że takie próby warto podejmować, próbuje nas przekonać ostatnio firma Rockstar Games.

Na świecie są dwa typy ludzi: ci z naładowanymi pistoletami i ci, którzy kopią. Ty – kopiesz. Słowa wypowiedziane przez Bezimiennego, bohatera jednego z najbardziej charakterystycznych spaghetti westernów, przeszły do historii. Tego typu filozoficzne i zupełnie oderwane od rzeczywistości frazy pojawiały się dotychczas głównie w filmach o Dzikim Zachodzie, które zawsze były niezwykle popularne, ale nigdy nie doczekały się godnej adaptacji w świecie gier. W ostatnim czasie sytuacja zaczęła się zmieniać, bo tematyką zainteresował się wpływowy producent, firma Rockstar Games.

Zapomniany Dziki Zachód

Western to jeden z ważniejszych gatunków w historii amerykańskiej kinematografii. Filmy rozgrywające się na Dzikim Zachodzie są nie tylko źródłem rozrywki, ale też budulcem pewnej tożsamości przeciętnego Amerykanina, którego przodkowie – pionierzy i osadnicy – musieli zmagać się z przeciwnościami losu. Zainteresowanie tematem wiąże się też z fascynacją przemocą, przestępcami i bronią. Wystarczy wspomnieć postać „kultowego” bandyty Jessego Jamesa, który wraz z bratem dokonywał zuchwałych napadów na banki i pociągi, a mimo to był uznawany za „bohatera”. Po śmierci Jessego jego starszy brat Frank otworzył w rodzinnym domu muzeum z pamiątkami po legendzie i w ten sposób dorabiał sobie do emerytury.

Ten grymas twarzy ćwiczył przed lustrem niejeden chłopak.

W XX wieku otrzymaliśmy dziesiątki wybitnych westernów z Johnem Waynem, Garym Cooperem czy Clintem Eastwoodem, a tylko kilka naprawdę godnych zapamiętania gier. Dlaczego tak się stało? Wydaje się, że rozkwit branży rozrywki elektronicznej nastąpił w momencie spadku zainteresowania Dzikim Zachodem, który był obecny głównie w świecie dziecięcej wyobraźni. Mody się jednak zmieniają. Ostatnie kilka lat przyniosło nową falę zainteresowania stylistyką westernu, a jednym z głównych „odnowicieli” gatunku jest właśnie firma Rockstar Games. Pamiętamy oczywiście o Call of Juarez: Więzy krwi polskiego Techlandu czy niedawnej strzelance sieciowej Lead and Gold. Debiutujący w tym tygodniu Red Dead Redemption ma jednak donioślejsze znaczenie, bo studio braci Houser jest bardzo wpływowe i niejednokrotnie wyznaczało standardy w branży.

Rewolwer

Zastanawiając się nad wyróżnikami westernu, na pewno niejedna osoba wskaże na zachody słońca i kule ostrokrzewu przetaczające się przez pustą drogę. Oba elementy są oczywiście charakterystyczne dla gatunku, ale równie dobrze mogłyby pojawić się we współczesnym symulatorze kalifornijskiego farmera. Jednym z najważniejszych symboli opowieści o Dzikim Zachodzie wydaje się natomiast sama broń, która służyła do „rozwiązywania” wszelkich problemów. Zapewne z tego względu pojawiła się ona w nazwach dwóch gier, stanowiących preludium i jedyny punkt odniesienia dla Red Dead Redemption. Na początku milenium firma Capcom, znana z westernowego Gun Smoke, pracowała nad Red Dead Revolver, ale z niewiadomych względów nagle zrezygnowała z tej produkcji. Sprawą zainteresował się Rockstar, który postanowił najpierw kupić, a potem dokończyć grę.

Red Dead Redemption

Red Dead Redemption