autor: Krzysztof Gonciarz
GC 2005 - Konsole w natarciu
Złota era konsol trwa, co widać po kolejnej w tym roku imprezie, na której to Sony, Microsoft i Nintendo rozdają karty. Kto, co i na jaką platformę – tylko u nas, prosto z Leipziger Messe.
Spis treści
- GC 2005 - Konsole w natarciu
- Atrakcje
- Stosunki Międzynarodowe
- NGC – Krótka partyjka w Mario Smash Football
- NGC – Krótka partyjka w Zelda: Twilight Princess
- PSP – Krótka partyjka w Pursuit Force
- PS2 – Krótka partyjka w Resident Evil 4
- PS2/X – Krótka partyjka w Starcraft: Ghost
- Małpie harce
- Wąż Kojimy, piłka Takatsuki
- Mainstreamowi królowie
NGC – Krótka partyjka w Zelda: Twilight Princess
Sięgająca drugiej połowy lat osiemdziesiątych historia Zeldy to pasmo praktycznie niczym niezachwianych sukcesów i zysków na rzecz ‘Ninny’, a najgłośniejsza bodaj część serii, Zelda64, to tytuł konsekwentnie wygrywający plebiscyty na najlepszą grę w historii. Taka spuścizna skazuje niejako Twilight Princess na sukces. Niejeden chętnie z góry przyznałby temu tytułowi przysłowiową dychę, tak dużym zaufaniem cieszy się wesoła gromadka Shigeru Miyamoto. Możliwość wzięcia do ręki gamecube’owego pada, którego kabelek prowadził prosto do najnowszej baśni z Linkiem w roli głównej, owocowała zrozumiałym dreszczem emocji. History in motion. Ten niepozorny typek to legenda gier wideo.
Epizody, które udostępniono odwiedzającym targi, pozostawały bardzo konsekwentne w stosunku do tradycji wyznaczonej przez Ocarina of Time. Dziecięca konwencja Wind Wakera została porzucona i wrócono do bardziej klasycznej formuły, przez co gra bardzo przypomina pod względem mechaniki swego przodka z 1998 roku. Grającym dane było zarówno pozwiedzać pewną wioskę, jak i pokręcić się po dungeonie przypominającym pod względem designu wnętrze Deku Tree. W obu epizodach czuć było wyraźny oldschool i specyficzny dla dzieł Nintendo klimat – mimo, że wyjątkowo wszystko prezentuje się tu nieco dojrzalej. Wizualnie gra jest zaiste przepiękna i jeśli oprawa poparta zostanie rozbudowanym światem oraz, przede wszystkim, miodnym klimatem, będziemy mieli stuprocentowego killera, absolutny exclusive, który dźwignie słabo trzymającą się na rynku kostkę i postawi ją na nogi. Pomyśleć, że od tego ewentualnego absolutu dzieliła nas tylko warstwa przezroczystego plastiku i system alarmowy. Cholera, trzeba było zabrać ze sobą zestaw lockpicków i trochę przysiąść nad sneakowymi skillami. A tak, trzeba będzie czekać aż do „sometime in 2006”. Na pocieszenie pozostaje jedynie fakt, że ‘Shiggy’ zapowiada dodanie do gry jakichś niesamowitych, nowych opcji. Bóg jeden wie, co raczy mieć na myśli. |