filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 15 sierpnia 2020, 09:30

autor: Marek Jura

Świetne seriale, które popsuto głupimi scenami

Na pewno znacie to uczucie, kiedy po ciężkim dniu odpalacie ulubiony serial, oczekując, że akurat on Was nie zawiedzie. Zamiast tego oglądacie sceny, które sprawiają, że autentycznie Wam wstyd. Wybieramy te najboleśniejsze.

Spis treści

Poza wstydem jednak czujecie też gniew. Bo jak tu nie gniewać się na twórców, którzy świetny serial zepsuli scenami, przez które ciężko już patrzeć na całą produkcję tak samo jak do tej pory. Najczęściej zresztą na jednej wpadce się nie kończy i po kompromitującym fragmencie następują kolejne i kolejne, aż w końcu ciężko uwierzyć, że genialna na początku produkcja tak bardzo obniżyła loty. Tego losu udało się wprawdzie ostatecznie uniknąć niektórym z seriali w naszym zestawieniu, jednak i wówczas zwyczajnie wyjątkowo głupie sceny pozostawiły po sobie niesmak, o którym ciężko zapomnieć. Oto nasza lista seriali, które twórcy w pewnym momencie kompletnie popsuli czymś, co nigdy nie powinno ujrzeć światła dziennego.

UWAGA NA WSZECHOBECNE SPOILERY!

Czujcie się uprzedzeni.

Gra o tron (Game of Thrones)

  1. Kiedy się popsuło: s08e03
  2. Jak to wyglądało: Mający przewagę w bitwie Nocny Król postanawia sam zabić Brana

Gra o tron to kolejny serial przełomowy z punktu widzenia rozwoju medium. Chociaż przed premierą niewielu specjalistów wróżyło mu sukces, widzowie szybko pokazali, że tego typu produkcje po prostu się opłacają. Przez kilka lat miliony fanów na całym świecie czekały na charakterystyczną czołówkę (swoją drogą Ramin Djawadi właśnie dzięki niej jeszcze przed czterdziestką stał się jednym z najchętniej angażowanych kompozytorów nie tylko w HBO, ale i w Hollywood), by dowiedzieć się, co planuje Cersei, czego nie wie Jon Snow i co tym razem uciął Theonowi Ramsay.

Duża część fanów uważała, że poziom serialu drastycznie spadł, kiedy skończył się materiał źródłowy i twórcy, zamiast korzystać z książek Martina, zaczęli wykorzystywać własne pomysły. Według mnie jednak wciąż nie wychodziło to źle – David Benioff i Daniel Brett Weiss nazywani często DD-kami to naprawdę utalentowani scenarzyści. Prawdziwy problem zaczął się nie w momencie, kiedy musieli popuścić wodze fantazji, ale w chwili, gdy postanowili niespiesznie opowiadaną historię dokończyć w zaledwie dwa sezony. I tak armia Innych, poruszająca się poprzednio w porywach z prędkością kilku metrów na odcinek, nagle przyspieszyła. Lubujący się w wysublimowanych formach wywierania presji i nacisku bohaterowie zaś uznali, że ekstremalnie ryzykowne rozwiązania z pewnością przyniosą oczekiwane rezultaty. Dodatkowo kluczowe postacie zyskały zdolność błyskawicznej podróży i odporność na ciosy godną olimpijskich bogów.

Kulminacją festiwalu absurdów i uproszczeń była ostateczna walka z Innymi w ósmym sezonie. Nocny Król do tej bitwy mógł uchodzić za genialnego stratega, przewidującego ruchy przeciwnika i działającego przede wszystkim skutecznie. Jasne, brakowało mu trochę origin story, ale fanowskie teorie o jego tożsamości (najpopularniejsza z nich głosiła, że jest nim Bran Stark) pozwalały przypuszczać, że twórcy zostawili wyjaśnienie na sam koniec.

Tak się jednak nie stało i Nocny Król do końca pragnął Wiecznej Nocy, bo tak. To jeszcze można by od biedy przeboleć – nie każdy wielki złoczyńca musi być przecież drugim Thanosem, ale jego śmierć... Owszem, Arya była jedną z nielicznych osób, które mogły sprostać mu w walce. Tylko dlaczego tak genialny strateg, mając przewagę w walce, postanowił zabić Brana osobiście, zamiast wysłać tam chociażby jednego z Wędrowców? Pomijając juz fakt, że czas działał na jego korzyść. Chyba już zawsze będziemy się zastanawiać, jak ta bitwa wyglądałaby, gdyby Benioff i Weiss postanowili zrobić nie osiem, a dziesięć (jak chciało HBO) lub nawet dwanaście sezonów (tyle zaproponował z kolei Martin).

Pisząc o scenach, które zepsuły Grę o tron, nie sposób nie wspomnieć o Szalonej Królowej niszczącej Królewską Przystań. Oczywiście, sam pomysł na przemianę Daenerys był świetny (choć domyślam się, że mojego zdania nie podzielają wszyscy rodzice, którzy nazwali tak swoje córki na fali popularności serialu), ale wykonanie już zdecydowanie nie. Cała konsekwentnie budowana przez siedem sezonów wiarygodność psychologiczna bohaterki spaliła na panewce w dwa odcinki, w ciągu których z bohaterki Danerys stała się największym zbrodniarzem całego serialu. Jakkolwiek często uznaję narzekania fanów na kolejne sezony ich ulubionych produkcji za bezzasadne, tak w tym przypadku mam ochotę dostać w ręce scenariusz ostatniego sezonu i krzyknąć razem z nim: „Burn, burn it all!”.

Marek Jura

Marek Jura

W 2016 ukończył filologię na UAM-ie. Od tamtej pory recenzuje dla GRYOnline.pl prozę, poezję, filmy, seriale oraz gry wideo. Pierwsze kroki w branży dziennikarskiej stawiał zaś jako newsman w lokalnym brukowcu. Prowadził własną firmę – projektował, składał, testował i sprzedawał planszówki. Opublikował kilka opowiadań, a także przygotowuje swój debiutancki tom wierszy. Trenuje sporty walki. Feminista, weganin, fan ananasa na pizzy, kociarz, nie lubi Bethesdy i Amazona, lubi Lovecrafta, Agentów TARCZY, P:T, Beksińskiego, Hollow Knigt, performance, sztukę abstrakcyjną, mody do gier i pierogi.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Jak oceniasz ostatni sezon Gry o Tron?

To najlepszy sezon ze wszystkich
2,9%
Jest dobry
11,4%
Jest słaby
7,4%
To najgorszy sezon od samego początku
78,2%
Zobacz inne ankiety