Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 22 października 2018, 17:26

Smutny przypadek World War 3. Early Access to szansa dla mniejszych studiów, czy rak toczący branżę?

Program Early Access ma już ponad pięć lat i przez ten czas pozostaje nieustającym źródłem kontrowersji. Najnowszą jest polska premiera World War 3, na którą, czekały tysiące graczy na całym świecie i która wielu z nich wyprowadziła z równowagi.

Spis treści

Early Access, czyli zapłać połowę za produkty chałowe

Jak zapewne zauważyliście, w naszej branży każdy finansowy sukces oznacza, że wszyscy wokół zaczynają myśleć o tym, jak go powtórzyć. Tak było z Wolfensteinem 3D, Warcraftem, DOT-ą, PUBG, dystrybucją cyfrową, modelem F2P i z wczesnym dostępem. Gdy Minecraft okazał się kurą znoszącą złote jaja, uznano, że sprzedawanie gier na wczesnym etapie produkcji to dobry pomysł.

Właśnie dlatego w 2013 roku Valve ruszyło z programem Early Access. Na start na platformie zaoferowano takie gry:

  1. Arma 3 Alpha – za 24,99 euro (ok. 104 zł)
  2. Kerbal Space Program – za 21,99 euro (ok. 91 zł)
  3. Prison Architect – za 20,99 euro (ok. 87 zł)
  4. Gnomoria – za 5,99 euro (ok. 25 zł)

Nie brakowało wtedy sceptycznych i zgryźliwych komentarzy. Przypomnijmy jeden z nich – spod naszego newsa na ten temat.

Kupowanie gier, które jeszcze nie powstały, teraz kupowanie niedokończonych. A wszystkim się wydaje, że każdy na tym zyska, istne perpetuum mobile wzajemnego zaspokajania się. Do czasu.

Mellygion

Arma 3 była jednym z tytułów startowych programu Early Access. - 2018-10-22
Arma 3 była jednym z tytułów startowych programu Early Access.

Minęło ponad pięć lat, a usługa Early Access stała się normalną częścią branży, tak samo jak pudełkowe wersje gier z pustą płytą i kluczem na Steama czy możliwość kupienia nowych skarpet dla cyfrowego bohatera. Wciąż nie brakuje narzekania na tę formę sprzedaży, ale karawana idzie dalej i nic nie wskazuje na to, żeby gry z wczesnym dostępem miały zniknąć z rynku.

Trudno się zresztą dziwić. Z punktu widzenia twórcy (zwłaszcza jeśli to mała firma bez finansowania wydawcy) ma to wiele korzyści. Gra szybciej zaczyna zarabiać na siebie, a odzew społeczności pojawia się, zanim wszystko jest gotowe, co oznacza, że nie trzeba jej rozwijać na ślepo. Z punktu widzenia gracza sprawa nie jest jednak równie oczywista.

DOBRE PRZYKŁADY

Warto pamiętać, że jest wiele świetnych gier, które zaczynały w programie Steam EA (niektóre dalej w nim tkwią, choć już teraz są warte zakupu) i mogłoby nigdy ich nie być, gdyby nie ten niestandardowy model biznesowy. Do tego worka możemy wrzucić następujące tytuły:

  1. They Are Billions
  2. Dead Cells
  3. Divinity: Original Sin
  4. Factorio
  5. RimWorld
  6. Subnautica
  7. Besiege
  8. The Long Dark
  9. Darkest Dungeon
  10. i wiele innych

Sklepowa ruletka

Przeciwnicy kupowania niedokończonych gier chętnie podają przykłady katastrof, takich jak Godus, The War Z czy The Stomping Land. Potwierdzają one dość oczywiste ryzyko – kupując niedokończoną grę, możemy nigdy nie doczekać jej ostatecznej wersji. Być może sprzedaż będzie zbyt niska i twórcy porzucą swe dzieło, a może zamiast je dokańczać, zaczną pracować nad płatnymi DLC (tak, piszę o Ark: Survival Evolved).

Można śmiało powiedzieć, że zakup gry we wczesnym dostępie jest jak wejście do kasyna. Być może właśnie nabywasz przyszły hit, w którym razem z milionami graczy będziesz bawić się bez końca, a być może obiecujący tytuł, którego pogrążony w depresji twórca miesiąc później porzuci branżę, żeby ruszyć na wolontariat do Bangladeszu. Twoje ryzyko.

Steam teoretycznie ostrzega graczy, że dany tytuł należy do oferty Early Access, ale nie powiadamia o wspomnianym wyżej ryzyku na stronie gry. Szkoda, bo to informacja, która naprawdę mogłaby wpłynąć na decyzję o zakupie.

Uwaga: ta oferowana w formie wczesnego dostępu gra nie jest ukończona i może się zmienić do momentu pełnego wydania. Jeśli nie ekscytuje cię myśl o zagraniu w nią w jej obecnym stanie, sugerujemy zaczekać, aż prace nad nią zostaną ukończone. - 2018-10-22
Uwaga: ta oferowana w formie wczesnego dostępu gra nie jest ukończona i może się zmienić do momentu pełnego wydania. Jeśli nie ekscytuje cię myśl o zagraniu w nią w jej obecnym stanie, sugerujemy zaczekać, aż prace nad nią zostaną ukończone.

Dopiero gdy klikniemy na „dowiedz się więcej”, pojawia się dalszy w opis programu. Tam, gdzieś na dole strony, znajdziemy zdanie: „Miej na uwadze, że niektórzy nie będą w stanie »ukończyć« gry”.

PAMIĘTAJ O ZWROTACH

„Oferta zwrotu pieniędzy na Steamie, dokonana w ciągu 2 tygodni od daty zakupu i dla produktów uruchomionych przez mniej niż 2 godziny, dotyczy gier i programów ze Sklepu Steam”.

Zwroty na Steamie

Czy to jest moralne?

Jako umiarkowany liberał odpowiedziałbym, że towar został oznaczony i opisany, więc kupujemy go na własne ryzyko. Z drugiej strony twórcy, wydawcy i sam Steam nie robią wiele, żeby pokazać, na jakim etapie produkcji znajduje się dana gra. Biorąc za przykład World War 3, od którego zaczęliśmy, w sklepie widzimy dwa dynamiczne, bardzo ładne trailery i sporo grafik, stylizowanych na screeny. Do tego mamy opis gry:

Dołącz do walki w wielkich bitwach piechoty, zyskaj przewagę nad wrogiem dzięki broniom, pojazdom i dronom przystosowanym do siebie. Doświadcz prawdziwej, taktycznej walki.

Takie screeny przyciągają uwagę znacznie bardziej niż ramka z ostrzeżeniem o wczesnym dostępie. - 2018-10-22
Takie screeny przyciągają uwagę znacznie bardziej niż ramka z ostrzeżeniem o wczesnym dostępie.

Zachęceni screenami i opisem wydajemy więc 100 złotych, lekceważąc ostrzeżenie (bo przecież nikt by nie sprzedawał gry, która nie działa, prawda?) i okazuje się, że z tym dołączaniem do walki nie jest wcale tak prosto. Early Access to bardzo klasyczny przypadek, gdy ważne informacje na temat tego, co kupujemy, są dostępne, ale napisano je „drobnym drukiem na dole strony”. Tak jak wspomniałem wyżej, to jest jak kasyno. Problem polega na tym, że neon nad wejściem nie świeci dość jasno i nie każdy wie, dokąd wchodzi. Dlatego postanowiłem, że dobrze będzie o tym przypomnieć i wszystkich ostrzec. Kupując gry we wczesnym dostępie, zachowajcie ostrożność.

ZASTRZEŻENIE

Powyższy tekst nie jest bezstronnym artykułem publicystycznym, a felietonem przedstawiającym opinię oraz punkt widzenia jego autora.

PS

Nie mogłem się dostać przez trzy dni do gry, w którą chciałem zagrać. Zapytacie więc, być może, co robiłem zamiast tego? Dziękuję za zainteresowanie. Wróciłem po latach chyba 15 do pierwszego Fallouta. Jest prostszy, niż zapamiętałem, ale tego klimatu nie odtworzyła nawet świetna „dwójka”. Wciąż mocne 9/10.

Marcin Strzyżewski

Marcin Strzyżewski

W GRYOnline.pl zaczynał w dziale publicystyki, później był kierownikiem działu technologii, co obejmowało zarówno newsy oraz publicystykę, jak i kanał tvtech. Wcześniej pracował w wielu miejscach, m.in. w redakcji portalu Onet. Z wykształcenia rusycysta. Od lat planuje, żeby wrócić do nurkowania, ale na razie jest zajęty głównie psem, królikiem i kanałem youtube’owym, na którym opowiada o krajach byłego ZSRR.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Kupujesz gry w Early Access?

Tak
8,9%
Tak, ale tylko sprawdzone tytuły
40%
Nie, nigdy tam nie kupuję
51,1%
Zobacz inne ankiety
Double Fine czy Double Fail? Potknięcia Kickstartera i Early Access w jednym miejscu
Double Fine czy Double Fail? Potknięcia Kickstartera i Early Access w jednym miejscu

Tim Schafer to świetny PR-owiec, facet, który potrafi za sobą pociągnąć tłumy. W tym roku popularność jego projektów okazała się być mieczem obusiecznym. Najpierw był chwalony, później besztany. Co się stało w 2014 roku?

Kickstarter i crowdfunding - czy to jest przyszłość branży?
Kickstarter i crowdfunding - czy to jest przyszłość branży?

W roku 2012 mieliśmy okazję być świadkami eksplozji popularności Kickstartera i takich projektów jak Double Fine Adventure i Star Citizen. Podsumowujemy to, jak crowdfunding zmienił całą branżę.