Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 18 sierpnia 2016, 10:30

Graliśmy w Gwinta – jak wygląda singiel w wiedźmińskiej karciance?

Na targach gamescom 2016 miałem możliwość obejrzeć krótką prezentację kampanii dla jednego gracza Gwincie oraz rozegrać mecz z przeciwnikiem z krwi i kości... Przegrałem, ale bawiłem się przy tym świetnie.

Po spędzeniu pierwszych kilku godzin w świecie Wiedźmina 3 każdy gracz opowiadał się po jednej ze stron: albo gwint mu się podobał, albo decydował się ignorować istnienie tej minigry do końca życia. Większość fanów była jednak zakochana w wiedźmińskiej karciance, czego dowód stanowią chociażby wielokrotne próby przeniesienia jej do przeglądarek internetowych. Nadszedł jednak czas na prawdziwego Gwinta w wydaniu CD Projekt Red i wszystko wskazuje na to, że nie tylko fani wiedźmińskiej minigry, ale również miłośnicy karcianek będą mieć powody do radości.

Co zmieniło się w gwincie?

Rozgrywkę w gwinta można scharakteryzować za pomocą kilku elementów: konieczność wygrania dwóch z trzech meczów, brak jakichkolwiek surowców, many lub punktów energii wpływających na używanie kart oraz taktyczne podejście, które da się podsumować słowami „przegraj bitwę, by ostatecznie wygrać wojnę”. Mimo to gwint wyjęty wprost z Dzikiego Gonu nie sprawdziłby się jako samodzielna produkcja, ponieważ brak w nim wystarczającej głębi pozwalającej na prawdziwie kompetytywne mecze PvP. Za cel postawiono sobie więc umożliwienie takich rozgrywek poprzez kompletną przebudowę karcianki.

Graliśmy w Gwinta – jak sprawdza się singiel w wiedźmińskiej karciance? - ilustracja #2

Zmiany widoczne są już od samego początku – gra pozwala na wymienienie trzech kart zamiast dwóch; szpiedzy nie dają automatycznie dwóch nowych kart do ręki, zamiast tego musimy wybrać pomiędzy jedną odkrytą a drugą zakrytą; zupełnie zmodyfikowano aktywne i pasywne umiejętności większości kart, by wprowadzić bardziej widoczną różnorodność. Ten ostatni aspekt jest na tyle poważny, że kilka pierwszych meczów może okazać się dość chaotycznych, szczególnie jeśli sporo graliście w gwinta w Wiedźminie 3. Wystarczy powiedzieć, że po otrzymaniu kart z góry zaplanowałem sobie, jak powinna mniej więcej przebiegać moja pierwsza partia, dwie rundy rozegrałem zgodnie z planem, a w trzeciej zostałem kompletnie zaskoczony przez nowe pozostałości decku przeciwnika oraz mnogość efektów i zależności, które razem z kartami zaczęły oddziaływać w grze (mój rywal też był dość zdziwiony). Gwintowi zdecydowanie przyda się jakaś forma samouczka, ponieważ ilość nowości jest nieco przytłaczająca.

Graliśmy w Gwinta – jak sprawdza się singiel w wiedźmińskiej karciance? - ilustracja #3

Samodzielny Gwint to również zupełnie nowe karty. W talii Królestw Północy jest więc chociażby Płotka, która pojawia się, kiedy którakolwiek ze stron zagra kartę bohatera (dowcipnisie z tych RED-ów: karciana Płotka stoi na... dachu budynku); w grze natrafiłem też na kartę nazwaną „epidemia”, która działa w sposób zbliżony do pożogi, ale jej celem nie są najmocniejsze karty na stole, a najsłabsze – wydaje się być stworzona specjalnie pod kontrowanie talii potworów, gdzie odpowiednie zagranie znacząco może przerzedzić siły wroga. Zmieniono również karty dowódców, ale do tego tematu wrócę trochę później.

Graliśmy w Gwinta – jak sprawdza się singiel w wiedźmińskiej karciance? - ilustracja #1

Zmiany dotyczą również czysto audiowizualnej warstwy gry. Specjalnie dla Gwinta napisana została nowa ścieżka dźwiękowa, z udziałem aktorów dubbingujących z Wiedźmina 3. Stół wygląda teraz dużo bardziej atrakcyjnie, więcej jest animacji i różnych upiększaczy – zauważalne są chociażby całkiem zgrabne efekty cząsteczkowe. Poza tym mogę się również pokusić o stwierdzenie, że wszystkie karty, które już znamy, zostały narysowane od nowa, ale z zachowaniem ducha znanego z Dzikiego Gonu. Do tego dodano karty premium, których front jest całkowicie animowany. Muszę przyznać, że ruchomy bies wyglądał dość przerażająco i chętnie włączyłbym go do swojego decku.

Gwint dla jednego gracza

Sporym zaskoczeniem było ujawnienie informacji, że Gwint otrzyma również tryb fabularny dla jednego gracza, rozgrywka w którym zajmie nawet ponad dziesięć godzin. Całość została utrzymana w konwencji opowiadań z wiedźmińskiego świata, dzięki czemu poznajemy zupełnie nowe historie, w które uwikłany został Geralt. Animowane przerywniki są bardzo ładnie narysowane i zawierają pełny dubbing. Właściwa rozgrywka prezentowana jest w rzucie izometrycznym. Mapa, na której możemy dowolnie sterować Geraltem, nie sprawia wrażenia zbyt pokaźnej, a niebieskie kropki prowadzące do celu jasno wskazują, jaką drogę powinien obrać wiedźmin, ale lokacje pozwalają na drobną eksplorację.

Graliśmy w Gwinta – jak sprawdza się singiel w wiedźmińskiej karciance? - ilustracja #2

Tryb fabularny Gwinta – wzorem Wiedźmina 3 – stawia na wybory i ich konsekwencje. Jeśli już zdecydujemy się wejść w interakcję z – powiedzmy – znajdującymi się w lesie ruinami, mamy dwie opcje: zbadać je albo odejść. Co ważne, zrezygnowanie z przeszukania ruin również jest wyborem, a nie prostym anulowaniem naszych działań, dzięki czemu takie decyzje też będą mieć swoje skutki. Nie zabraknie również typowo książkowej narracji – po zbliżeniu się do wspomnianych ruin zostaliśmy uraczeni fragmentem, w którym w opowieść narratora wplecione były dialogi postaci.

Graliśmy w Gwinta – jak sprawdza się singiel w wiedźmińskiej karciance? - ilustracja #1

Implementacja fabularyzowanej formy gwinta wymusiła na deweloperach pewnie zmiany w kartach dowódców. Tym razem nie dostajemy króla Foltesta w kilkunastu wersjach, zamiast tego pojawiają się mniej lub bardziej znane postacie, które prowadzą naszą talię. W kampanii fabularnej jest to najczęściej przewodzący naszej drużynie osobnik (na pokazanym fragmencie był nim najemnik Falibor), który dodatkowo reaguje na bieg wydarzeń w trakcie partii gwinta – gdy przeciwnik rzucił kartę pogodową, która znacząco zmniejszyła przydatność sojuszniczych łuczników, Falibor odpowiednio to skomentował. Taki zabieg ma stworzyć wrażenie, że pomimo karciankowej formy, bierzemy udział w prawdziwej bitwie. Całość jest wzmocniona przez fakt, że znajdowane przedmioty oraz istoty w grze reprezentowane są w formie kart – stąd Falibor jest dowódcą naszej nie-tak-znowu-wesołej kompanii, a wygrzebana z ruin karta pożogi to tak naprawdę elficka bomba, którą my jako gracze widzimy w formie doskonale znanego kartonika.

Jest na co czekać!

Na tę chwilę jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony tym, jaką formę przybiera Gwint. Rozegrałem zbyt mało partii, by móc jednoznacznie stwierdzić, na jak długo gra będzie mnie w stanie wciągnąć, ale już dało się zauważyć, że karcianka tworzona jest z wielką uwagą i dbałością o detale, a nad balansem spędzono naprawdę dużo czasu. Nic konkretnego nie zostało jeszcze powiedziane na temat mikropłatności, niemniej twórcy obiecują wprowadzenie bardzo rozsądnego modelu. Co to oznacza? Trudno powiedzieć, jednak mam nadzieję, że będą to kwestie jedynie kosmetyczne.

Graliśmy w Gwinta – jak sprawdza się singiel w wiedźmińskiej karciance? - ilustracja #2

25 października ma ruszyć zamknięta beta wersji na Xboksa One oraz PC, do których jakiś czas potem dołączy jeszcze PS4. Co ciekawe, z czasem Gwint doczeka się również nowych frakcji oraz nowych trybów gry. Jakich? Tego pewnie prędko się nie dowiemy, ale podstawowa zawartość, łącznie z kampanią, zdecydowanie zapewni mnóstwo frajdy. Od Hearthstone’a odbiłem się dość szybko, ale w przypadku tej produkcji może być zupełnie inaczej. Z jednej strony na pewno spora w tym zasługa wiedźmińskiego świata, z drugiej gra sprawia wrażenie bardziej przystępnej dla laika, pomimo masy mechanizmów, nad którymi hardkorowi gracze spędzą dziesiątki albo nawet setki godzin.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej

Gwint: Wiedźmińska gra karciana

Gwint: Wiedźmińska gra karciana